"Praca jest wynikiem konieczności zewnętrznej. Twórczość jest wynikiem konieczności wewnętrznej. Przed każdym człowiekiem stoi wybór - tworzyć czy tylko pracować." Bolesław Piasecki
Jak to jest pisać książkę, panie Łukaszu?
Całkiem normalnie. To nic niezwykłego. Pomyśl pan o swoim własnym życiu, jakie pan sobie wiedziesz, jak pan wstajesz, robisz śniadanie, toczą się wydarzenia dnia. Coś tam pan robisz, co nie?
A teraz wyobraź sobie pan, że masz pan na plecach węglarkę z węglem, taką drewnianą, jak ze starych filmów. I nie ma siły, byś pan tę węglarkę ściągnął. Śniadanie pan robisz z tą węglarką, chodzisz pan z nią do roboty, do kina, do parku z dzieckiem też i, wybacz pan, swoją starą też pan ruchasz, nie zdejmując węglarki ani na moment.
Pana ślina jest czarna i zostawiasz pan czarne ślady paluchów na ścianach. W pana jedzeniu jest węgiel. I pewno by się pan tym strasznie przejmował, gdyby nie fakt, że w pana dupie tkwi ryżowa szczotka klozetowa. Ze szczotką jest jak z węglarką, żadną miarą jej pan nie wyjmiesz, musisz pan z nią chodzić, spać i srać, nawet jeśli ta ostatnia czynność początkowo wydaje się niemożliwa. Wszystko się da, pan mi wierzy na słowo. Od siebie dodam, że ryżowa szczotka klozetowa tkwi bardzo głęboko. Z dupy wystaje sam jej drewniany koniec.
Z tą węglarką na plecach i ze szczotką w dupie chodzisz pan przez rok albo dwa. Tyle powstaje książka. I nagle ktoś, może diabeł, może Bóg, może los ślepy, odejmuje panu jedno z drugim. Trzask prask i nie ma. Stoisz pan jak ostatni ciul na rozstajnych drogach, już bez węglarki na plecach i szczotki ryżowej tam z tyłu.
Myślisz pan, że poczujesz się lepiej? A skąd! Żywcem nie wiesz pan, co jest grane. Była węglarka ze szczotką, a teraz ich nie ma. Jakby ktoś umarł, normalnie. A nawet gorzej. Bo żeś pan się jakoś przyzwyczaił do tych, że tak powiem, niedogodności. Teraz ciało pozwala sobie na frajdę cierpienia. Dół pleców boli, dupa poharatana, a pan, powtórzę, stoisz jak ostatni ciul, nie wiedząc, co jest grane.
Więc panie, jak widzisz pan pisarza w telewizji, takiego prawdziwego, jak zadowolony z siebie gada o swojej książce, pamiętaj pan o jednym: ten facet przed chwilą wysrał się jak należy, po raz pierwszy od roku lub dwóch lat. /Ł. Orbitowski../
_______
Wiesław Myśliwski wyznaje, że jest w stanie napisać jedną stronę dziennie... Stephen KIng - 10 stron to jego dzienne minimum. Tomasz Mann - miał ścisle określone godziny na swoją twórczość.
Każdy inaczej, w innym rytmie, z innymi emocjami, z inną skalą wysiłku - jeśli w ogóle.
Najpiękniej jest wtedy - bo wcale nie łatwiej - gdy nie ma atlernatywy pomiędzy pracą a twórczością. Gdy stanowią jedno. I jest się cudownie "skazanym" na tożsamość tych stref.
"Trzeba strasznie dużo przeżyć, żeby dało się powiedzieć: to nic". Wiesław Myśliwski, "Ostatnie rozdanie."
Inne tematy w dziale Kultura