Dla mnie futro jest odzieniem eleganckim i praktycznym. Na zdjęciu powyżej nosi je dumne Grace Kelly i trudno nie przyznać, że - choć jest to ubiór niekoniecznie skromny - to jednak w miarę prosty i pozwalający kobiecie czuć się odrobinę retro. Oczywiście futro nie będzie tematem tego wpisu; jest tylko przyczynkiem do dyskusji o ludzkim wścibstwie, powierzchowności oceniania, czy staremu jak świat mechanizmowi obronnemu, zwanemu projekcją.
Otóż przeczytałam niedawno nagonkę na kobiety odziane w futra na cmentarzach; dla niektórych panien, będących - rzecz jasna - ucieleśnieniem skromności i wrażliwości - jest to synonim nuworyszki, chcącej się popisać przed przybyłymi na cmentarz. Oczywiście owa nuworyszka nie przejawia głębszych uczuć i wcale nie myśli o zmarłych. To ja zadam pytanie: skoro osoby, które krytykują takie kobiety, uważają się za prawdziwe przeżywające Święto Zmarłych, niech mi łaskawie wytłumaczą: dlaczego rozglądają się dokoła, zamiast PRZEŻYWAĆ? I skąd mają wiedzę o przeżyciach innych? Mnie na przykład nigdy do głowy nie przyszło, by przybyłym na cmentarze imputować płytkość przeżywania, skoro nie siedzę w ich głowach i skupiam się na rozmyślaniu o najbliższych mi osobach. Zastanawiam się, skąd takie szafowanie podobnymi ocenami i tylko jedno przychodzi mi do głowy: jest to najzwyklejsza projekcja. Owa nieskazitelna osoba najwyraźniej sama nie jest zdolna do głębszych przeżyć i tego dnia koncentruje się na tym, co włożyć na siebie przed pójściem na cmentarz. Jak już na niego pójdzie, to zapewne rozgląda się i zastanawia, czy robi wrażenie wystarczająco umęczonej. Potem rozgląda się po cmentarzu i wyłapuje co elegantsze kobiety, wystawiając im bardzo srogie oceny. Jednocześnie NIC nie wiedząc o nich. Czy wie, co je łączyło ze zmarłym, ile o nim myślały? I czy wie NA PEWNO, że osoby, które kładą zmarłym najdroższe kwiaty, nie są jednocześnie emocjonalnie z nimi związane? Ja z całą pewnością tego nie wiem, wiem tylko jedno - każdy ma inną wrażliwość i każdy inaczej radzi sobie ze śmiercią bliskiej osoby. Niektórzy zapewne uznają, że obfite przystrojenie grobu wyrazi ich miłość czy szacunek, a ja nie widzę w tym nic zdrożnego. Swoją drogą: my też jesteśmy inni i gdyby taka cnotliwa pannica przyglądała nam się z boku, na pewno stwierdziłaby ex cathedra: ONI NIE SZANUJĄ ZMARŁYCH! Bo po krótkiej chwili zadumy lubimy sobie po prostu pożartować nad grobem. A robimy to dlatego, że nasza babcia była osobą niesamowicie witalną i dowcipną. Były momenty zadumy, ale najczęściej nad grobem jest serdeczny śmiech - czyli pożywka dla cnotliwych obserwatorów, którzy wiedzą wszystko o wszystkich.
Tak, jak napisałam - każda ma inną wrażliwość, każdy inaczej radzi sobie ze śmiercią. To, że ktoś położył wypasiony bukiet, nie znaczy, że ów bukiet ma zrekompensować brak zainteresowania zmarłą osobą. Osoby, które formułują tak drastyczne oceny na podstawie takich gestów, są po prostu płytkie i mają niewielkie pojęcie o ludziach.
A skoro już o futrach mowa, to uwielbiam je. Gdyby mnie było stać, na pewno bym je sobie sprawiła i - uwaga! - założyłabym na cmentarz. Być może spotkałoby się to z dezaprobatą "cnotliwych" ale mojej babci taki widok z pewnością by nie przeszkadzał ;) Bo nie muszę przed tłumem demonstrować, jak bardzo mi na niej zależało i jak często o niej myślę. Przypuszczam, że wiele pań ma podobnie.
Przewrotność to moje drugie imię. Chadzam, jak kot, swoimi drogami i nie lubię poniedziałków.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo