W zataczającej coraz szersze kręgi sprawie możliwości leczenia dla Julii Tymoszenko i wezwań do bojkotu (czy w łagodniejszej formie do przesunięcia ew. zmiany lokalizacji) piłkarskich ME widoczne jest to, na co politolodzy i komentatorzy zwracali uwagę już od dawna. To jedna z odsłon batalii o Ukrainę, w której Zachód Europy po raz kolejny gotów jest - dla świętego spokoju i poprawnych stosunków z Putinem - poświęcić Europę Srodkową a nawet część własnego interesu strategicznego.
"Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium eurazjatyckim (...) Jeżeli jednak Moskwa ponownie zdobędzie władzę nad Ukrainą wraz z pięćdziesięcioma dwoma milionami jej obywateli, ogromnymi bogactwami naturalnymi oraz dostępem do Morza Czarnego, automatycznie odzyska możliwość stania się potężnym imperium spinającym Europę i Azję." - pisał Zbigniew Brzeziński. Nawet jeśli Brzeziński nie we wszystkim miał rację, to sytuację na Ukrainie ze względu na geostrategiczne położenie tego państwa niewątpliwie należy brać na poważnie.
Problemu nie da się dłużej bagatelizować - w interesie Rosji Putina leży wszystko, co prowadzi do osłabienia więzi Ukrainy Europą Zachodnią oraz do likwidacji wszelkich mrzonek o silnym regionie Europy Srodkowej. Niestety zarówno politycy jak i media zachodnioeuropejskie po raz kolejny wykazują się brakiem wiedzy historycznej oraz elementarnego wyczucia politycznego. Część z nich realizuje oczywiście swoje partykularne interesy. Wszyscy razem zachowują się jednak jak nierozgarnięci ignoranci dopuszczeni do obsługi specjalistycznego sprzętu. Jakby i tak nieszczęsnych reakcji było mało, to jeszcze do wokółbojkotowych zaklęć włączyła się - mająca już i tak swoistą renomę w Regionie - przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach. Komisarz EU Viviane Reding (rodem z Luksemburga, z wykształcenia absolwentka Antropologii na Sorbonie) zapowiedziała natomiast ze swej strony - nie bardzo wiadomo dlaczego - bojkot meczu otwierającego Euro, który odbędzie się w Polsce. Trudno powiedzieć, czy pani Komisarz nie zajrzała do kalendarium meczów, czy pomyliła Polskę z Ukrainą czy po prostu jej zdaniem to i tak wszystko jedno. Premier Tusk jak zwykle przy jakichkolwiek zawiłościach milczy.
A Ukraina to sprawa niezwykle skomplikowana - z jednej strony zaszłości historyczne z unijnym sąsiadem i z Rosją. Z drugiej - niejednolitość etniczna i kulturowa tego ważnego kraju, dochodzą jeszcze perturbacje ekonomiczne. Zachodni politycy i większość tamtejszych mediów w ostatnich latach jednak prawie w ogóle nie zajmowali się tymi problemami albo licząc naiwnie, że rozwiążą się one jakoś same albo, że sprawa nie tematyzowana nie zaistnieje. Obecna sytuacja wyraźnie pokazuje, że przeliczyli się. Wobec kolejnych środkowoeuropejskich zawirowań mężowie stanu (także ci rodzaju żeńskiego) miotają się i nie bardzo wiedzą, co robić. Najgłośniej grzmi europejska lewica - tradycyjnie i z nielicznymi jedynie wyjątkami - zapatrzona w kolejnych władców Rosji. W związku z ew.bojkotem mobilizowani są wszyscy profesjonalni obrońcy praw człowieka, którzy nagle przypomnieli sobie o więzionej już od miesięcy Julii Tymoszenko.
Oczywiście, że byłej Premier Ukrainy należą się godziwe warunki odbywania kary i przyzwoite leczenie ale nagły wybuch troski Zachodu o Ukrainę już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie obłudnego spektaklu. Charakterystyczne jest przy tym, że ani w wypowiedziach polityków ani w medialnej sprawozdawczości nie ma śladu informacji, o co naprawdę chodzi (spod tego stwierdzenia należy oczywiście wyłączyć prasę fachową czy nieliczne tytuły jak FAZ czy Financial Times). Cały konflikt naświetlany jest z perspektywy nastolatków i niedouczonych (często ultralewicowych) bojowników o demokrację i prawa człowieka. Przekaz medialny ogranicza się do pokazywania siniaków na rękach i na brzuchu byłej Premier.
W tym wypadku najważniejsze jest jednak to, o czym media, wzburzeni politycy i młodzieńczo rozentuzjazmowani bojownicy o prawa człowieka nie mówią. Za pokazywanymi do znudzenia siniakami Julii Tymoszenko i nieodłącznymi przy takich okazjach ideologicznymi frazesami toczy się walka o nowy układ na Kontynencie.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka