Podwórko - 4 piętrowy blok zbudowany w 1960 roku , okoliczne kamienice i my , ponad 20 chłopaków roczniki 1960-64 - najwięcej było nas z mojego 1962 roku . Sopot. Rodzice - lekarze ,nauczyciele ,inżynierowie,architekt , dwóch kapitanów floty handlowej , adwokat . Czas podwórka - lata 1970-1976 .
Wiele rzeczy wydawało się oczywistych i nikt nie zastanawiał się że miejsce było specyficzne. Lato - plaża . Zima -istniejące jeszcze wówczas w lesie - skocznia narciarska ( taka 20 m ) , tor saneczkowy oraz Łysa Góra z wyciągiem „wyrwirączką - Łysa oczywiście istnieje do dziś . Wiosna , jesień - okoliczne lasy - pełne niesamowitych dla rowerzystów wąziutkich ścieżek na wzgórzach .
I wszyscy w jednej szkole choć rozrzuceni po różnych klasach.
Pierwsze zabawy gdy byliśmy jeszcze w klasach 1-3 to podwórko. Piłka oczywista . Ciągnące się na 100-150 metrów „ trasy" do gry w kapsle . Wojny na ryż , na groch wydmuchiwany z rurek , wojny na jabłka nabijane na patyki i latające po 10-15 metrów. Jabłka oczywiście to te spadłe z okolicznych jabłoni - wersja oficjalna .Na ulicy gra w palanta - samochodów w naszej okolicy było szt 3 , Fiat , Warszawa i Wartburg.
Zima gdy byłem w drugiej albo trzeciej podstawówki - jeden z nas złamał nogę. Skąd wziął się ten obowiązek - nie wiem czy to rodzice czy my sami - ale codziennie rano trzech miało dyżur - odbieraliśmy „złamanego" z domu , sadzaliśmy na sanki i ciągnęliśmy go z tym gipsem do szkoły , po szkole to samo do domu
Miły zwyczaj uznawany za kolejną oczywistość - matki kupujące po dwie torby owoców , wiśni , czereśni , truskawek, śliwek - jedna torba do domu - druga na podwórko .
Pierwsza komunia i rowery. Nagle mogliśmy opuścić podwórko i „zdobywać" okolice. Zabawy też się zmieniły . Proca , puszka z karbidem , saletra z cukrem ,dwie śruby skręcone nakrętka w środku „kapistraki - waliło czasem i na 30 m , zapałka sztormowa + sreberko + starówka - rewelacyjnie wybuchała w pustej butelce na mleko wystawionej przed drzwiami wywołując prawie wszystkich mieszkańców jakiejś kamienicy , korki i korkowce - korki się suszyło na kaloryferze by lepiej waliły .
Listy wysyłane do róznych firm na Zachodzie z prośbą o nalepki . Jeden tekst po angielsku -sztanca przepisywany , wysyłany i nagle mielismy nalepki Champion ,Shell , Texaco i wiele innych poprzylepianych na rowerach.
Codzienne dyżury - jeden szedł popołudniu do kiosku i kupował 6 Wieczorów Wybrzeża , a tam kolejny odcinek Kajka i Kokosza ( odcinki Kajtka i Koka w Kosmosie nas ominęły za młodzi ) - wycinało się odcinek i wklejało w zeszyt techniczny -wymiar A4 - na stronie mieściły się trzy odcinki. Komiksy Żbik czy Kloss oczywiste - nie wiem dlaczego ale Podziemny Front nie cieszył się popularnością.
W wakacje każdy dzień jak sztanca. Śniadanie , rower ,ręcznik , drugie śniadanie w torbie i w 10-15 na plażę , powrót do domu , obiad , potem na boisko - podwórko już było za małe na gre w nogę , z boiska na rowerze jeszcze raz na plaże , kąpiel , szampon i prysznic lodowaty na plaży , do domu , kolacja i padaliśmy około 20-stej.
Zima - albo narty na Łysej , albo sanki na torze saneczkowym lub hokej na zamarzniętym stawku pod Operą Leśną. - zawsze razem - " podwórkiem się chodziło" .
1975 rok - Mistrzostwa Europy w powożeniu zaprzęgami 4-konnymi , rozgrywane także na ulicach Sopotu , siedzieliśmy w ponad 10 na schodach kamienicy , czekaliśmy i jest - wstaliśmy i biliśmy brawo a ON - mąż królowej angielskiej podniósł się z kozła ( czy jak tam to siedzenie w zaprzęgu się nazywa ) i stojąc ukłonił się nam 13-latkom - opowiadaliśmy o tym z dobre dwa miesiące.
Około 1975 pojawiły się magnetofony szpulowe w domach ZK120 czy ZK140T i Trójka - nagrywało się potem słuchało - pojawiły się różnice - Purplowce przeciw Zeppeliniarzom lub Pink Floydowcy przeciwko wszystkim .
Oczywiście biliśmy się miedzy sobą , oczywiście że koło 6 klasy spróbowaliśmy smaku papierosa, oczywiście że byliśmy złośliwi wobec jednego z nas - rodzice partyjni - więc zawsze słyszał o ślubie na kartę rowerową .
Polityki nie widzieliśmy .przecież byliśmy w szkole podstawowej - wyobraźnie zapełniały ksiązki Szklarskiego, Wernica ,Maya , Nizurskiego, Nienackiego Liskowackiego Minkowskiego.
W połowie 7 klasy rodzice zamienili mieszkanie na większe w ramach tej samej Spółdzielni - niedaleko ta sama dzielnica nie więcej niż 300m i związki z podwórkiem się poluzowały . W czerwcu 1977 ukończyliśmy Budę czyli podstawówkę , poszli do różnych szkół i podwórko się rozpadło.
Czy mogły istnieć inne lepsze miejsca , pewnie tak - ale ja i tak będę uważał że podwórko które mnie „wychowało" to jedna z najlepszych rzeczy jaka się mogła uczniakowi z podstawówki przydarzyć .
W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura