Wygląda na to, że dzielna "załoga"G" z Czerskiej po ogłoszeniu "Białej Księgi" zespołu parlamentarnego Macierewicza całą noc nie spała, a komputery grzały się do czerwoności. Może i mieli "gotowce" od tygodni, ale na nic się zdały, bo całe akapity obśmiewające sztuczną mgłę, hel i inne teorie spiskowe nadawały się jedynie do wykasowania :(
Niech nikogo nie zaskoczy liczebność kilkunastu artykułów o Białej Księdze, PiSie i Macierewiczu .Tylko oni mogą liczyć na takie "zainteresowanie" GW. Jeśli drogi czytelniku klikniesz jeden z felietonów, natychmiast w rekomendacjach pojawi się długa lista pozostałych, wszystkie z datą 30go czerwca.
Redaktorski KWIAT zrobił co mógł, a to tylko znacza, że w raporcie Macierewicza cała prawda i tylko prawda, a reagować trzeba szybko, aby lemingowi nic głupiego nie zdążyło przyjść do głowy!
Cała brygada Gazetowych "debeściaków" dzielnie pracowała na premię, ale tym razem Oskar goes to....red. Wroński.
W krótkich i łatwo dostepnych punktach pod wdzięczym tytułem " PiS w pułapce logiki " leming dostaje wszystko na tacy .... w dodatku ubrane w jedynie słuszną logikę red. Wrońskiego.
Wroński : 1| Gdyby 10 kwietnia ten sam samolot (drugi był w remoncie) leciał do Smoleńska z prezydentem i premierem i gdyby wyszła ta sama mgła, zginęliby obaj przywódcy naszego państwa. Tak byłoby lepiej?
A skoro wizyty były dwie, to prezydent Kaczyński, który koniecznie chciał polecieć do Katynia, bo rywalizował z premierem, naraził na śmierć 95 osób. Równie logiczne?
Prawdę mówiąc, w oparciu o fakty -arcyboleśnie nielogiczne. Podczas wizyty premiera ( 7go kwietnia) był na lotnisku ILS, samolot z premierem miał INNE karty podejścia - nie podchodził od strony jaru!) , a sama wizyta była dużo lepiej zabezpieczona zarówno po polskiej i jak i po rosyjskiej stronie. A więc "GDYBY" lecieli razem i gdyby "wyszła ta sama mgła", z dodatkowym sprzętem na lotnisku i innymi kartami podejścia, losy tego samolotu miały szansę być inne. Z wysokim prawdopodbieństwem można też stwierdzić, że resorty odpowiedzialne za organizację wspólnego lotu ( to nie prezydent usadza ludzi w samolocie!), nie "olałyby" go aż tak bardzo.
22lutego : Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta: Z zaskoczeniem przyjęliśmy oświadczenie rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, iż resort spraw zagranicznych nie został powiadomiony przez Kancelarię Prezydenta RP o planowanym w kwietniu uczestnictwie Prezydenta RP w uroczystościach na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Powyższe oświadczenie jest wprowadzeniem w błąd opinii publicznej. W dniu 27 stycznia br. Kancelaria Prezydenta RP przekazała listy do Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego, Sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika oraz Podsekretarza Stanu w MSZ Andrzeja Kremera, informujący o udziale Prezydenta RP w uroczystościach. Powiadomieni o tym zostali także Ambasador RP w Moskwie Jerzy Bahr oraz Współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych Adam Daniel Rotfeld. Dodatkowo został przekazany, adresowany na ręce Ambasadora FR w RP Władimira Grinina, list z informacją o uczestnictwie Prezydenta Polski w uroczystościach katyńskich. Wobec powyższego powstaje pytanie czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ambasada RP w Moskwie przekazały oficjalną notę stronie rosyjskiej z powyższą informacją.
I kto tu z kim rywalizował???
Czy Tusk mógł odmówić Putinowi? Tak, gdyby tylko chciał.
Jacek Saryusz-Wolski (PO): Nie można wykluczyć tego, że zaproszenie, które wystosował Putin do premiera Tuska to tak naprawdę próba rozegrania polskich władz, zastosowanie polityki "dziel i rządź". Natomiast to jest sprawa tej wagi, w której Polacy nie powinni się dać dzielić i powinni działać wspólnie. Nie zgadzam się ze słowami Sikorskiego. To jest miejsce i dla polskiego premiera i dla polskiego prezydenta.
Wroński : 2| Na lotnisku 10 kwietnia nie było rosyjskiego zabezpieczenia i ochrony dla prezydenta, bo Ił-76, w którym - według Macierewicza - znajdowała się ochrona i limuzyna, "został odwołany". Dotąd było wiadomo, że iła nie odwoływano, ale jego próba lądowania omal nie zakończyła się katastrofą. To powinno być ostrzeżenie dla pilotów, że trzeba znad lotniska odlecieć.
TU 154 chciał ODLECIEĆ. Komenda "odchodzimy" na wysokości 100m była możliwa, nawet na autopilocie ( jak odowodnił eksperyment drugiej "tutki" w Polsce. Dlaczego ten manewr odejscia się nie powiódł? Powtórzmy, specjalnie dla pana redaktora - oni nie lądowali, tylko próbowali odejść na drugi krąg.
Drugi istotny szczegół do wiadomości Wrońskiego - samoloty w przestrzeni powietrznej nie uprawiają samowolki. Na ziemię sprowadza je wieża kontroli lotów i ona też podejmuję decyzję o ewentualnym zamknięciu lotniska ( i wieża na Siewiernym miała takie prawo). Rosyjscy kontrolerzy może i chcieli odesłać polski samolot z Prezydentem na inne lotnisko ( choć przecież żadne zapasowe nie było przygotowane! ), ale decyzję o lądowaniu Tu 154 podjęto w Moskwie, z którą był kontakcie kierujący wieżą bez uprawnień pułkownik Krasnokucki ( awansowany kilka miesięcy po katastrofie). Pozostaje pytanie jaki był cel takiej decyzji? Argument o "międzynarodowym skandalu" jest absurdalny, 'siła wyższa" w postaci złych warunków pogodowych była idealnym pretekstem do ośmieszenia tej wizyty. Kaczyński mógł sie tułać po innych lotniskach do wieczora.
Wroński : 3| Kontrolerzy z jednej strony - zdaniem Macierewicza - "świadomie sprowadzali polskich pilotów na śmierć", nieprecyzyjnie ich naprowadzając, i na koniec wciągnęli ich w "śmiertelną pułapkę". Z drugiej strony błagali przełożonych o podanie lotniska zapasowego, na które Tu-154 miał odlecieć. Ustalmy w końcu, czy ci źli Rosjanie kontrolerzy chcieli naszą delegację zabić, czy też nie.
Było dokładnie odwrotnie (patrz wyjaśnienie do punktu 2). Najpierw, w wyniku gwałtownie pogarszającej się pogody, chcieli odesłać na inne lotnisko, a potem po decyzji z Moskwy, zaczęli powtarzać " na kursie i na ścieżce" , chociaż z urządzeń nawigacyjnych musiało wynikać coś zupełnie innego.
Wroński : 4| Według Macierewicza w Polsce "ukrywano i mistyfikowano dokumenty" na temat katastrofy. Równocześnie podstawą jego wywodów były uwagi polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych do raportu MAK i wypowiedź mjr. Mirosława Grochowskiego, wiceszefa komisji. Tam przedstawione są błędy strony rosyjskiej (wyposażenie lotniska, sposób sprowadzania samolotu, decyzja o niezamknięciu lotniska). Czy więc jedynym osiągnięciem komisji Macierewicza jest przeczytanie dokumentów rządowych?
Głównym osiągnięciem komisji Macierewicza jest to, że dokumentów nie ukrywano i nie mistyfikowano JESZCZE BARDZIEJ. Bez tej komisji opinia publiczna wiedziałaby o postępach śledztwa o 90% mniej.
Dla pana redaktora z pewnością bardziej oczywiste i LOGICZNE byłoby , gdyby raport komisji Macierewicza swoje wnioski oparł nie na rządowych dokumentach, tylko na wrzutkach medialnych, nagłaśnianych przez wiele miesięcy miedzy innymi przez GW : kłótnia na lotnisku, telefon od Jarosława Kaczyńskiego nakazujący lądowanie, pijany Błasik za sterami, Lech Kaczyński naciskający na pilotów, lądowanie debeściaków itd itd Albo, żeby strona polska niczego nie analizowała i nie dociekała, tylko znów wzięła winę na siebie, dla zasady.
http://kataryna.blox.pl/2010/05/Dziel-i-rzadz-cz-1.html
http://wyborcza.pl/1,86116,9866504,PiS_w_pulapce_logiki.html#ixzz1QnJH0nuM
Inne tematy w dziale Polityka