Sobotni mecz w Bydgoszczy przerwał delegat PZPN, który startował w wyborach z list PO. Zagroził, że zamknie stadion, jeśli nie zniknie transparent odnoszący się do Sikorskiego i jego wypowiedzi o Powstańcach.
Kibice, jak i ludzie obserwujący wojnę matoły-kibice przyzwyczaili się do tego, że w Polsce karze się za chęć korzystania z wolności słowa. W przypadku meczów piłkarskich wywieszenie transparentu, który nie jest związany z meczem/sportem grożą kary finansowe. M.in. swego czasu Lechia Gdańsk dostała 5 tys. zł kary za transparent przypominający rocznicę 17.09 (widać czerwoni, których w PZPN jest wielu, nadal nie lubią jak się o tym mówi). Ale teraz mamy nową „jakość” w tym temacie. Otóż delegat PZPN zagroził, że jeśli jeden transparent nie zniknie, to on mecz przerwie i przyzna walkower na korzyść przyjezdnych, a do tego następny mecz w Bydgoszczy rozegrany będzie bez udziału publiczności.
Co ciekawe, transparent dotyczył Sikorskiego, a pan Andrzej Nizielski, delegat wygłaszający te groźby, to kandydat PO w ubiegłorocznych wyborach samorządowych (do sejmiku mazowieckiego)… Co było na owym transparencie? Sikorski frajerze, Powstańcom chwały, bohaterstwa i dumy nie odbierzesz. Owszem ostre, ale żeby za jeden transparent stadion zamykać? No to nam liberałowie z PO wyznaczają nowe standardy wolności słowa…
Więcej o sprawie jest na stronie: http://www.portalbydgoski.pl/delegat-chcial-przerwac-mecz-z-powodu-transparentu-krytykujacego-ministra Jest tam również krótki filmik. Oczywiście całą sprawę opisała rzetelna, fachowa i niezależna GW, tylko jakoś im to kandydowanie Nizielskiego z list PO umknęło…
