Z wielkim niepokojem obserwuję ostatnio próby wybielenia lub przedstawienia w cieplejszych barwach lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia nazywanych potocznie epoką Gierka. Dyskusję zainicjowała, po raz kolejny zresztą, nieprzemyślana(?) i pochopna(?) wyborcza wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego. Jako bezpośredniemu i w pełni świadomemu (matura 1975) obserwatorowi tych czasów nie mieści mi się to w głowie. Lepiej jeszcze niż wypowiedz prezesa odzwierciedla to o czym chcę napisać, wczorajszy komentarz wcale nie najgłupszego salonowego blogera: ...Powiem więcej niż prezes Kaczyński, w czasach Gierka było po stokroć więcej patriotyzmu i mówienia o miłości do Polski, aniżeli w czasach Michnika i Tuska. Oczywiście, był to patriotyzm zdegenerowany i sfałszowany przez radziecką wizję świata, ale był. Teraz nie ma go w zasadzie wcale. Ba! Polskość to wręcz nienormalność ...
Logika tego zdania wręcz powala na kolana. Idąc bowiem tokiem rozumowania komentatora, który przedstawia się jako przedstawiciel „tzw. opiniotwórczego środowiska (czyli ludzi sukcesu)” można by też pokusić się na szukanie pozytywnych cech u niejakiego .... Adolfa Hitlera (co poniektórzy, wzdychający ukradkiem za III Rzeszą, wskazują najczęściej właśnie na obudzenie narodowej dumy i ...na autostrady). Oczywiście Edward Gierek nie był Hitlerem, tak jak nie był też wcieleniem Kazimierza Wielkiego, bo Polska jaką po sobie zostawił nie była „murowana” lecz raczej dyktowo-potiomkinowska. Edward Gierek nie był też ani diabolicznym manipulatorem, ani krwawym siepaczem, lecz oceniając z pozycji dnia dzisiejszego jego (moralną) spuściznę, był jednym z największych szkodników w polskiej powojennej historii. Gierek dal mojemu pokoleniu (lub raczej usiłował wcisnąć) to, co ja nazywam namiastką normalności. Namiastka jest, była i będzie tylko namiastką, ersatzem, kitem, lichą kopią, kpiną i zwykłym oszustwem bo trudno o większą podłość niż dać ślepcowi gołosłowną i oszukańczą nadzieję. To była epoka nieustannej pogoni przysłowiowego osła za równie przysłowiową marchewką, z tym że rolę osła grało społeczeństwo, a marchewką był, w najlepszym wypadku, talon na malucha. „Patriotyzm” epoki Gierka świetnie nadawał się do zasłaniania nieudolności systemu tak jak „patriotyczne” transparenty w rodzaju „Polak potrafi” na zakładach pracy zasłaniały miernotę produkowanych w nich bubli i nie był niczym innym jak jeszcze jednym ersatzem i oszustwem. Moim zdaniem to właśnie lata tzw „małej stabilizacji” pozostawiły największe spustoszenie i bagno w głowach mojej i tych z nią bezpośrednio graniczących generacji.
PS. Właśnie dlatego, że takie wypowiedzi jak panaprezesowe padają dzisiaj na podatny grunt, uważam lata siedemdziesiąte za najperfidniejszą zbrodnię PRLu, a samego Jarosława Kaczyńskiego (nie sądzę, aby był idiotą) za cynika do szpiku kości i osobę moralnie nie do przyjęcia.
Rock’n’roll
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka