Leopold Zgoda Leopold Zgoda
1280
BLOG

Znaczenie pedagogiki kultury pamięci

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Słowa klucze: "pedagogika", "kultura", "pamięć" mienią się wielością znaczeń. Samo słowo "znaczenie" także jest niejednoznaczne. Przyjmijmy, że chodzi o miejsce w systemie życia społecznego. Jeśli system społeczny, to elementy i więzi, które sprawiają, że jest system. Przyjmijmy, a nie jest to decyzja arbitralna, że ekonomia, polityka i kultura są owymi elementami (podsystemami) systemu społecznego. Ekonomia integruje wokół realizacji finansowo wymiernych interesów, polityka stwarza ramy prawne, aby realizacja interesów, które dzielą, nie zagroziła spójności systemu społecznego, lecz dopiero więzi kulturowe integrują najbardziej. W kulturze decydują się sprawy wartości, systemu wartości i sensu życia.

Kultura, która przenika pozostałe elementy systemu społecznego, jest faktyczną niszą ekologiczną człowieka. Zauważmy, że naturę (przyrodę) także mamy daną poprzez kulturę, tyle tylko, że to, co naturalne i przyrodnicze jest dziedziczone biologiczne, kulturę natomiast dziedziczymy społecznie, poprzez tradycję, edukację i świadomy wysiłek własny. Ów przekaz i jego twórczy rozwój zapewnia pedagogika. Dlaczego nie edukacja? Bo ta ostatnia nadmiernie kojarzy się dzisiaj ze szkołą, poza którą próbujemy wyjść, aby do niej, już odmienionej, powrócić. A ponadto, mówimy o potrzebie edukacji w rodzinie i przez całe życie.

Etymologiczny sens słowa "pedagogika" (gr. paidagogos, "prowadzący dziecko"), kieruje uwagę na zabiegi opiekuńcze, nauczanie i wychowywanie dzieci. Chodziło o zabiegi adaptacyjne, które doprowadzą dziecko do stanu dojrzałości. Czym mierzyć ową dojrzałość? Okazuje się, że kryterium wieku tu nie wystarczy. Dowód osobisty i świadectwo dojrzałości, a nawet ukończenie studiów wyższych, nie czynią jeszcze dojrzałym. Jakże wiele jest wokół nas osobników, którzy mają już wprawdzie wiele lat życia za sobą, ale zachowują się skrajnie nieodpowiedzialnie i tylko swawolą. Problem odpowiedzialności za siebie i za innych, a właściwie jej braku, jest tutaj problemem podstawowym. 

Lecz respekt dla odpowiedzialności w sensie prawnym i politycznym tu nie wystarczy.  Norma prawna obowiązuje na określonym terytorium i odwołuje się do siły instytucji stanowiącej prawo. Tymczasem norma moralna, jeśli jest, sięga w głąb sumienia każdego z nas.

Świadomość uprawnień i obowiązków, ale także zdolności, które pozwalają im sprostać, stanowią merytoryczne i moralne kryterium dojrzałości. Dawniej wystarczyła umiejętność poszanowania obowiązujących zwyczajów. Dzisiaj, kiedy jesteśmy świadkami i uczestnikami gwałtownych przemian społecznych i obyczajowych, powielanie tylko tego, co było już nie wystarczy. Ale zapominanie o tym, co było, tym bardziej nie wystarczy. Niezbędny jest wieloraki wysiłek wychowawczy, aby umieć nawiązać twórczy dialog z przeszłością. W tym wysiłku osobowym, obywatelskim i narodowym nikt nas nie zastąpi. Może natomiast pomóc lub zaszkodzić.

Sięganie myślą i czynem w przeszłość, aby przyszłość przytomnie budować, jest zadaniem wyjątkowo doniosłym. Dziedziczymy po naszych przodkach. Dziedzic nie zachowuje się jak najeźdźca, zaborca, okupant, który łupi i biegnie dalej. Nie ucieka przed trudnościami, wszystko jedno gdzie, byle tylko było wygodniej i przyjemniej.  Ziemia rodzinna, wspólnota lokalna, regionalna i narodowa, to jego dom. Jest głęboki sens aktualny w etymologicznym znaczeniu słowa "ekonomia" (gr. oikos, "dom", nomos, "miara"). Zauważmy tutaj, że podobne znaczenie ma, jakże ważne dla naszych starań słowo "ekologia" (gr. oikos, logos, "rozum").

Dom w naszej tradycji europejskiej, kulturowej, lokalnej i narodowej jest domem gościnnym. Trzeba umieć się krzątać, pracować, zarządzać, aby dom mógł być zasobny i gościnny zarazem. Gość nie jest tutaj intruzem, chociaż może być bliźnim w potrzebie. Gospodarności, gościnności i relacji, której na imię zaufanie, tak bardzo dzisiaj nam brak. Wiedzą już o tym ekonomiści mówiąc o kapitale społecznym. Ale mówić, planować, formalizować i zaklinać nie wystarczy, trzeba przytomnie i bardzo serdecznie wychowywać. Ekonomiści dalej jednak myślą, że dążenie do maksymalizacji zysku, któremu chcą podporządkować wychowanie i zaufania, jest wszystkim, o co warto zabiegać. Zamiera poczucie słusznej miary i całościowego oglądu spraw ludzkich i światowych. Jakże daleko jesteśmy tym samym od wypracowanego u zarania kultury europejskiej modelu wychowania, zawartego w greckiej paidei.

Grecy doskonale wiedzieli, że wychowuje nie tylko dom czy szkoła. Wychowują, albo demoralizują, także osoby i instytucje publiczne. Poszukując tego, co istotne i trwałe w zmiennym świecie, poszukiwali wartości i norm, których realizacja decyduje o spójności społecznej i dojrzałości osobowej człowieka.  Człowiek, istota cielesno-duchowa, aby rozwijać się i trwać, potrzebuje współistnieć i współdziałać z innymi ludźmi. Wychowanie temu zadaniu ma służyć.

Zamykanie wychowanka w obrębie własnej cielesności i spraw czysto zawodowych sprawia, że nie dorasta on do odpowiedzialności za siebie i za świat, który jest nam dany. Nie zauważy on piękna ludzkiej twarzy, bliźniego w wielkiej potrzebie, twórczej pracy przodków w ukształtowaniu dawnych miast czy zachowanych od zagłady budowli. Nie doceni książki, dzieł sztuki, piękna krajobrazu. Supermarket będzie świątynią, artykuły na półkach sklepowych jedynymi dobrami. Będzie głęboko wierzył, że prawda, miłość i przyjaźń, to tylko kwestia ceny. W dążeniu do wygody i przyjemności, jakże często iluzorycznych, będzie jedynie pytał, ile można zarobić. Nie będzie pojmował, na czym dzielność bohaterów i ofiarność świętych polega. Nie będzie zdolny do dotrzymywania zobowiązań. Nie odnajdzie radości w codziennej pracy. Będzie wydrążony od wewnątrz, skazany na łaskę zmiennych mód, opinii prezenterów i błyskotliwych gwiazd TV i Internetu. Jego wrażliwość, czysto naskórkowa i zmysłowa, zorientowana na zaspokojenie potrzeby "teraz i tutaj", nie będzie pod kontrolą głębszych uczuć, w tym także aktów świadomej woli i rozumu. Proszę zauważyć, jak często mówi się dzisiaj o adrenalinie i emocjach, jak mało o uczuciach i pogłębionej refleksji. Bliźnim jest tylko ten, którego można użyć, aby się zabawić. Miłość jest trendy, ale tylko jako seks. Taka jest dominująca tendencja późnej nowoczesności, której edukacja kultury pamięci usiłuje się przeciwstawić.

Wychowanie, o czym pisali już starożytni, nie jest wyłącznie sprawą czysto prywatną rodziców, tym bardziej nie jest sprawą wyłącznie instytucji państwowych i edukacyjnych.  Jest problemem społecznym i jako taka jest naszą wspólną sprawą. Można powiedzieć, że jest dobrem wspólnym, to znaczy takim, którego własnym, indywidualnym wysiłkiem nie potrafimy sobie zapewnić. Ale wysiłek indywidualny jest niezbędny. Edukacja zorientowana na promowanie uczniów poprzez obniżanie wymagań, zaniżanie poziomu nauczania i ograniczanie przedmiotów ogólnokształcących, jest zabiegiem anty-pedagogicznym. Stąd propozycja wyjścia z edukacją poza mury szkoły, aby zachwycić się unikalnym krajobrazem i w miejscach historycznie znaczących poznawać wartość dóbr, które dziedziczymy po naszych przodkach.

Nam zależy na powiązaniu edukacji z dziedziną wartości i norm. Zależy nam na kształtowaniu charakterów i postaw. Czyniąc tak promujemy osobę, nie zaś jedynie jednostkę, którą można wymienić na każdą inną jednostkę w ramach pozornego kolektywu samotnych, bezradnych i zagubionych serc. Chcemy, aby wychowanek miał świadomość własnego zakorzenienia i to niezależnie od tego, gdzie w przyszłości przyjdzie mu żyć. Jesteśmy dziedzicami własnej historii. Warto dołożyć starań, aby jej sprostać. Do Europy i świata nie przychodzi się znikąd. Europa i świat potrzebują ludzi świadomych własnej wartości i dobrze zakorzenionych. Pielęgnowanie pamięci nie jest zbędnym wysiłkiem i nie jest historyczną zaszłością.

Niniejszy tekst, którym nawiązuję do wcześniejszej mej wypowiedzi „Pielęgnowanie pamięci”, napisałem z myślą o Konkursie na scenariusz zajęć edukacyjnych na nadwiślańskiej trasie rekreacyjno-edukacyjnej w Krakowie (http://www.historiakrajobrazu.pl/konkurs.html), ale także z myślą o Spotkaniu Blogerów i Komentatorów "Zapraszamy na rozmowę do Krakowa" (http://si.nowyekran.pl/post/59637,siec-edukacji).

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości