Dziś z samego rana, jeszcze ze snu powieka mi drgała, postanowiłem być pozytywnie nastawiony, jak sugerował mi Pan Igor Janke wczoraj. Tak z poniedziałku zacznę:). A tu kawy nie pijam (używka), za oknem mgła co by ją nożem krajać, spowiła wszystko do koła, gdzie niegdzie słońce dobija się do ziemi, i z łóżka ciężko wstać. Widok z okna jest cudny, dla niego wstaje, każdego dnia, bo oto przede mną rozpościera się przestrzeni szmat spowitych we mgłach mazowieckiej natury. Na wprost bocianie gniazdo dumnie wynosi się ponad stan przyrody i z niego do niedawna dobiegał mnie hałas klekotu. Już nie dobiega, szczęście dla pobliskiego stawu.
Szczęściem jest mieszkać wśród małomiasteczkowych odstępów, gdzie szum i gwar miasta nie dochodzi. Gdzie refleksji bezmiar ogarnia trzewia mojego wrzącego nieustannie umysłu, pławiącego się w odmętach przyrody.
Zawsze można dostrzec szczeście w tym co mamy.