MaciekBigos MaciekBigos
2346
BLOG

Lemingi wyśmiewają słoiki, a słoiki wstydzą się siebie

MaciekBigos MaciekBigos Kultura Obserwuj notkę 7

Młodzi, wykształceni często wstydzą się pochodzenia wiejskiego lub je wyśmiewają. Czy na pewno mają ku temu powody?

Na początek tego artykułu poczynię niezbędne do jego lektury wyjaśnienia. Leming, to wedle pewnej grupy osób ludzie młodzi, dobrze wykształceni, z dużych miast (w tym także ci, którzy do dużych aglomeracji przybyli w celach edukacyjnych ze wsi i miasteczek), ślepo wierzący w skok cywilizacyjny, który fundować ma nam rząd, a w którym przeszkadza zacofana do granic prawica. Słoiki natomiast, to- w moim mniemaniu- podgrupa lemingów. To właśnie ci przyjezdni ze wsi, małych miejscowości, miasteczek. Sama nazwa słoik wzięła się od faktu przywożenia przez osoby tym określeniem nazywane weków z zapasami żywności z domu. Teraz dopiero mogę spokojnie przejść do sedna tekstu.

Otóż nie rozumiem lemingowej pogardy dla słoików. Ba! Nie rozumiem nawet tej pogardy uprawianej przez słoiki w stosunku do samych siebie. Ściślej rzecz ujmując nie rozumiem dlaczego ci młodzi i przecież wykształceni ludzie (a więc także tolerancyjni i otwarci) z pewnym lekceważeniem wypowiadają się o wiejskim pochodzeniu swoich rówieśników lub- co gorsza- odcinają się ze wstydem od własnych korzeni!

Mechanizm jest taki: skoro jesteśmy już młodzi i mieszkamy np. w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu itd., to musimy być modni, szybcy, trendy, jazzy! Trzeba być nowoczesnym, a więc kosmopolitycznym i znacznie bardziej otwartym na nowoczesną cywilizację europejską, aniżeli na własne, tradycyjne korzenie. Dlaczego? Najpewniej dlatego, że tradycja jest zaściankowa, zabobonna, zastana i nie rozumie potrzeb oraz zasad ani współczesnego państwa, ani współczesnego obywatela. To bowiem nie pasuje do mieszkańca dużego miasta, który przecież powinien być taki, jaki duch jego aglomeracji (dynamiczny, nowoczesny, otwarty na nowe i niepatrzący wstecz).

Zastanówmy się jednak na chwilę czy wieś oraz małe miasta i miasteczka, to  tylko i wyłącznie ciemnogród? Według mnie nie. Pochodzenie wiejskie lub para wiejskie daje naprawdę wiele pozytywnych cech, które okazują się być niezwykle przydatne w tym antywiejskim świecie.

Po pierwsze jest to pracowitość. Zarówno rozumiana, jako przyuczenie do pracy fizycznej, jak i pracowitość w dążeniu do celu, choćby w aspekcie edukacji. Nie trzeba być specjalistą od krajowej oświaty, żeby wiedzieć, iż poziom nauczania na wsiach lub w małych miejscowościach jest o wiele niższy niż np. w stolicy. Toteż i takie słoiki muszą się znacznie więcej namęczyć, napracować, nauczyć, aby ze swojej  miejscowości wyrwać się i dostać na studia na renomowanych uczelniach. I co? I udaje się to im! Nie mieli takich możliwości, jak rówieśnicy z dużych miast, a jednak im dorównali, a nawet nieraz przewyższyli. Dzieje się tak właśnie dzięki temu, że pochodzenie odcisnęło na ich charakterze piętno wytrwałości, wytrzymałości i pracowitości w jakichkolwiek poczynaniach.

Po drugie wieś daje swoim mieszkańcom coś niezwykle cennego: poszanowanie dla tradycji. Uważam ten aspekt za bardzo istotny w czasach, kiedy coraz bardziej popularne stają się pierwszolistopadowe imprezy z dynią w tle, a w zapomnienie odchodzi, jakże piękny i ważny zwyczaj spokojnej zadumy nad grobami.

Dlaczego duża część młodych osób nie potrafi w swoich otwartych i bystrych umysłach sprawiedliwie rozsądzić, które kulturowe kalki są dobre i do przyjęcia, a które nie?

Ja- dopóki będę mógł i miał siłę oraz możliwości- twierdził będę, że halloveen jest czymś na wskroś idiotycznym, nieprzystającym do naszej kultury, a przede wszystkim nie ma porównania do głębi tradycyjnego modelu obchodzenia pierwszego listopada; w spokoju, ciszy, zadumie. Jak to świadczy o ludziach, jeśli zamiast poświęcić czas zmarłym bliskim tego jednego dnia w roku, wolą tańczyć przy dyni w przebraniu truposzy, wampirów lub kostuchy?

Po trzecie wieś oraz małe miasta dają swoim mieszkańcom coś, co powinno być solidną podstawą całego społeczeństwa- czyli umiejętność współpracowania ogółu dla dobra najbliższego otoczenia. Bez dofinansowań, sponsorów małe społeczności lokalne potrafią często zorganizować przedsięwzięcia i projekty po prostu po to, by żyło się lepiej. Nie jednostce, ale wszystkim dookoła.

W tym tekście podałem tylko trzy powody, dla których pochodzenia wiejskiego nie należy się wstydzić. Jest ich oczywiście jeszcze więcej, ale te uważam za fundamentalne. Na koniec stawiam pytanie, na które proszę odpowiedzieć sobie samemu po lekturze tego tekstu: skąd u młodych ten wstyd z pochodzenia?

MaciekBigos
O mnie MaciekBigos

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura