W czasach, gdy wielu hierarchów Kościoła katolickiego zapomina o Tradycji, niejednokrotnie więcej życzliwości zachowując dla innowierców, niż dla środowisk „przedsoborowych”, warto przypomnieć wydarzenia historyczne, które sprawiły, że chrześcijaństwo stało się religią panującą, mającą wpływ na dalsze dzieje Europy.
Kościół od początku swego istnienia, szybko zdobywał wiernych, a nauka Chrystusa równie dynamicznie rozprzestrzeniała się na świecie. Chrześcijaństwo potrzebowało jednak dokumentów, które byłyby owocami wspomnianego rozwoju. Wreszcie nadszedł rok 311, w którym to cesarz Galeriusz wydał dekret, co prawda nie uznający chrześcijaństwa wyznaniem równorzędnym do starej religii Rzymu, ale dający podstawy dla wprowadzenia większej swobody dla chrześcijan. Z podstaw tych skorzystał Konstantyn Wielki, którego względy umożliwiły chrześcijaństwu ostateczne uprawomocnienie i siłę przebicia, której potrzebowało, by się w pełni rozwinąć. Rozwój ten nabrał jeszcze szybszego tempa od 380 r., kiedy cesarz Teodozjusz Wielki wydał edykt, czyniący z chrześcijaństwa religię panującą. Później, w 391 roku, ten sam władca zabronił jakichkolwiek praktyk religijnych poza chrześcijańskimi, określając je mianem „pogańskich”. Natomiast Teodozjusz II w 483 r. poszedł jeszcze dalej, wydając dokument, na mocy którego arianie i nestorianie podlegali karze śmierci. Z prześladowanych chrześcijanie stali się uprzywilejowaną grupą w której widziano znaczące oparcie dla Rzymu. Taka sytuacja oznaczała kolejny symptom wkroczenia świata do nowej epoki- epoki uniwersalizmu i chrystianizacji.
Natomiast Cesarstwo trwało w postępującym kryzysie. Zamknięciem tego okresu był 476 rok, kiedy to zbuntowani najemnicy z różnych plemion obwołali „cesarzem” Odoakra. Wkrótce zdobył on Rzym i obalił młodocianego Romulusa Augustulusa.
Detronizacja tego ostatniego oznaczała upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Upadek natury czysto politycznej, gdyż ideały uniwersalnego państwa opartego na chrześcijaństwie nie umarły, a wręcz odżyły na początku średniowiecza. W 476 r. jedyną dobrze zorganizowaną instytucją posiadającą silne zaplecze logistyczne i naukowe pozostał Kościół. Natomiast Rzym otoczony przez barbarzyńskie plemiona Germanów musiał szukać silnych sojuszników chętnych do przyjęcia nowej religii i wspierania papiestwa. Pierwszym ochrzczonym władcą został Chlodwig, wódz Państwa Franków, który przyjął chrzest w roku 496. Zyskał on dzięki temu poparcie Konstantynopola - Imperium Wschodniorzymskiego, które było w tamtym okresie najbardziej liczącą się potęgą w Europie. Kościół zyskiwał dzięki chrystianizacji coraz znaczniejszy majątek oraz coraz większą władzę.
Jednocześnie można znaleźć wiele przesłanek świadczących, jakoby Rzym bez poparcia ze strony chrześcijan nie dotrwałby nawet do 395 r. (podziału Cesarstwa). Wcześniejszy upadek Cesarstwa w takiej sytuacji oznaczałby rozpad potężnego państwa na małe barbarzyńskie twory terytorialne. Można wyciągnąć z tego wniosek, że bez ugruntowanej pozycji Kościoła, Imperium pozbawione tak silnej podstawy, szybciej schyliłoby się ku upadkowi. Bez posłuchu nauk takich ludzi, jak biskup Mediolanu- św. Ambroży, który odegrał znaczącą rolę w życiu politycznym Rzymu, cesarze nie mieliby rozsądnych doradców, wywierających znaczący wpływ na ich decyzje. Przecież to właśnie brak autorytetów był jedną z przyczyn zmierzchu najpotężniejszej cywilizacji antycznego świata. Jako dowód na to stwierdzenie można przyjąć słowa pewnego wpływowego Wandala w służbie rzymskiej – Stylichona, który po śmierci biskupa Mediolanu, miał podobno powiedzieć, że odejście z tego świata Ambrożego przyśpieszy upadek Cesarstwa.
Jednak kilkaset lat później, Rzym ponownie znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji. Zagrożony przez Longobardów nie mógł liczyć na pomoc Konstantynopola z powodu rozbieżności natury dogmatycznej, musiał więc szukać nowych sojuszników, którzy mogli by zagwarantować niezależność „wiecznego miasta”. Doskonałym okazał się Pepin Krótki, Majordom, który w niedługim czasie (dzięki poparciu papieża Zachariasza II) stał się pełnoprawnym władcą. W zamian za udzielone poparcie wcześniejszego Papieża, Pepin pomógł Stefanowi II obronić się przed Longobardami, a nawet przyczynił się do powstania Państwa Kościelnego. W ten sposób powstał istniejąc do dziś (lecz ograniczone zaledwie do terenu Watykanu) kościelny organizm państwowy, w którym najwyższą władzę sprawował (i dalej sprawuje) papież. W tym okresie między władzą świecką a kościelną panowała względna równowaga sił, w której żadna ze stron zdecydowanie nie dominowała nad drugą.
Gdyby wspomniani na początku cesarze nie wydali edyktów korzystnych dla chrześcijaństwa wątpliwą wydaje się być również możliwość ogłoszenia przez papieża Urbana II na soborze w Clermont w 1095 roku hasła Świętej Wojny z niewiernymi. Słabe, rozczłonkowane chrześcijaństwo nie szukałoby dróg do dalszej ekspansji i umocnienia swojej pozycji, gdyż byłoby zajęte podtrzymywaniem wiary wśród wiernych. Wykluczenie wypraw krzyżowych, to również brak ożywienia handlu, brak rozwoju przemysłu stoczniowego i wreszcie brak możliwości usprawnienia żeglugi. Nastąpiłoby opóźnienie odkryć geograficznych, czego efektem byłoby zawężenie horyzontów myśli Europejczyków, a także brak możliwości dla chrystianizacji innych kontynentów, która w rzeczywistości nastąpiła po odkryciach wraz z ekspansją kolonialną Europejczyków. Wiąże się z tym również brak racji bytu dla powstania zakonu Dominikanów (1215/16 rok), który stanowił trzon Świętej Inkwizycji- organizacji kościelnej, strzegącej Prawdy, a przez siły postępu uważanej za najbardziej fanatyczną w dziejach chrześcijaństwa.
Nie poznalibyśmy średniowiecza kojarzonego z silną pozycją chrześcijaństwa i olbrzymimi wpływami politycznymi duchowieństwa. W Europie wiara i wspólna władza duchowa w osobie Papieża była bowiem jednym z czynników konsolidujących społeczeństwa. Miała ona bardzo duży wpływ na życie ludzi. Religia decydowała o rozwoju kultury i kształtowaniu się światopoglądu epoki. Między V a XI wiekiem wszystkie państwa Europy Zachodniej, Środkowo-Wschodniej i Północnej przyjęły chrzest. Kościół zaczął zmieniać zwyczaje pogan bądź walcząc z nimi siłą bądź dostosowując je do dogmatów wiary (np. pogańskie zaduszki stały się chrześcijańskim świętem zmarłych). Ważną rolę odegrał kult świętych, gdyż wierzono, że relikwie mają cudowną moc uzdrawiania i pokonywania zła. Kultura wczesnego średniowiecza dzieliła się na uczoną i ludową. Pierwsza dostępna była tylko dla nielicznej, wykształconej części społeczeństwa, druga zachowała wiele z ludowych wierzeń. Jednak obydwie miały wspólny światopogląd - świat jest walką między dobrem a złem, Bogiem a Szatanem, natomiast życie doczesnej jest tylko etapem przejściowym w dążeniu do życia wiecznego. Między XI a XIII wiekiem kultura uczona zaczęła docierać do ludowej dzięki malowidłom i rzeźbom kościelnym, treściom kazań i relacjom wędrownych pielgrzymów. Szacunek u wiernych miały budzić również same kościoły (wykształciły się dwa style architektoniczne: romański, wcześniejszy oraz gotyk), potężne gmachy ozdobione pięknymi freskami, płaskorzeźbami, ze złotymi ołtarzami oraz witrażami.
Bardzo ważnym przedsięwzięciem Kościoła było rozpoczęcie nauczania szkolnego. Najpierw papiestwo zobowiązało biskupów i kapituły do zakładania szkół katedralnych. Obok nich zaczęły powstawać w miastach szkoły zakładane przez nowe zakony. Uczono w nich czytania i pisania po łacinie, modlitw i pieśni kościelnych oraz orientacji w kalendarzu kościelnym. Później jednak kupcy i rzemieślnicy, którym nie wystarczał taki program nauczania, zaczęli zakładać w miastach szkoły prywatne, kupieckie, w których do nauczania elementarnego doszła nauka rachunków, redagowania listów i języków narodowych. Efektem tego była postępująca alfabetyzacja ludności świeckiej. Szkoły katedralne i niektóre zakony zaczęły również zakładać uniwersytety. W tym celu sprowadzano nauczycieli i studentów nawet z bardzo odległych krajów. Takie uczelnie wyższe powstały w Paryżu, Oxfordzie, Bolonii i Padwie między początkami XII a połową XIII w. Można było na nich wyróżnić fakultety sztuk wyzwolonych, prawa kanonicznego i cywilnego, medycyny i teologii. Edukacja klasztorna przyczyniła się do rozkwitu filozofii średniowiecznej. Kształtowała ona bowiem życie umysłowe ludności średniowiecznej. Służyła przede wszystkim rozumieniu Pisma Świętego, modlitwie i kontemplacji. W końcu XI i w XII w. rozważania o Bogu stały się nauką, zwaną teologią, a w XIII w. była już ona najważniejszą dyscypliną uniwersytecką.
Również literatura średniowiecza za główną przyjęła tematykę religijną. Zaliczamy do niej żywoty świętych, lirykę Maryjną, modlitwy, kazania, moralitety, misteria, a także dramat liturgiczny oraz wiersze religijno-dydaktyczne. Wszystko to miało służyć ukształtowaniu światopoglądu ludności przyjmującego Boga jako najwyższą władzę i cel wszelkich działań, a człowieka jako rozdartego pomiędzy tęsknotą za niebem, a pokusami ziemskimi.
Do ważnej spuścizny literackiej tej epoki możemy również zaliczyć historiografię, to jest ogół dzieł historycznych. Były to prowadzone przez zakonników i kler katedralny krótkie zapiski rocznikarskie, czyli notatki na temat wydarzeń minionego roku oraz kroniki.
Czy można wyobrazić sobie wygląd Średniowiecza bez silnego Kościoła? Na pewno ten okres dziejów, pozbawiony chrześcijańskich fundamentów zostałby zapamiętany jako czas nieustannych konfliktów pomiędzy państwami bez ukształtowanych idei. Nie bylibyśmy w stanie dostrzegać piękna tamtej epoki. Epoki, która osłabiona brakiem silnej religii nie przyniosłaby myśli o budowie uniwersalistycznego państwa. Bez takiego dziedzictwa Europejczycy nie szukaliby potrzeby jednoczenia się, czego skutkiem mogłaby być przedwczesna śmierć tej cywilizacji w konfrontacji z islamem. Natomiast nam - współczesnym całkowicie obce pozostałyby słowa św. Ambrożego: „Cesarz nie jest ponad Kościołem, ale w nim”.
***
Dziś wspominając owoce, jakie dało pięć najważniejszych dla chrześcijaństwa edyktów cesarskich, spójrzmy na sytuację współczesnego Kościoła, w którym modernistyczne ruchy nieustannie starają się zaprzeczyć Jego naturze- temu, że jest Jedyny, ponad Prawdę stawiając „ekumenizm”, „dialog” i „consensus”, zaprzeczając Społecznemu Panowaniu Chrystusa poprzez rezygnację z prymatu Kościoła Rzymskokatolickiego. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości potomni nie będą musieli snuć historycznych dywagacji pt. „Czy kryzys w Kościele posoborowym był nieodwracalny?”
Artykuł ukazał się w grudniowym numerze miesięcznika "Opcja na Prawo"