Nie dobiegła jeszcze końca nawet faza grupowa Mistrzostw Świata, więc niby trudno o jakieś generalizowanie. Niemniej jedno, bez względu na dalszy bieg wydarzeń na Mundialu, wydaje się oczywiste. W piłce nożnej następuje przegrupowanie sił. I nie ma ono, zdaje się, wcale jakiegoś charakteru li tylko kosmetycznego.
Afryka, do niedawna nadzieja światowego futbolu i FIFA, w całkowitym odwrocie. To, że będzie miała tylko jednego reprezentanta w fazie pucharowej mistrzostw mówi wszystko. A w zasadzie nie wszystko, bo Ghana znalazła się tam przez przypadek i ewidentnie dzięki sędziom, o czym piszę gdzie indziej. Spektakularny łomot, jaki dostała, na własnym w końcu terenie, reszta afrykańskich drużyn świadczy, moim zdaniem, o sporej zadyszce w afrykańskiej piłce. Jak to długo potrwa – zobaczymy. Ja myślę i mam nadzieję, że niedługo. Ale co zebrali z tego tytułu, to ich.
Europa. Jak w gospodarce. Żeby Polska, przepraszam: Europa, nie zginęła. Dobrze, że Iberyjczyków zalicza się do Europy, bo żywcem niczego dobrego by się nie dało powiedzieć. Co nie znaczy, że się jakaś Anglia, Niemcy czy Włochy, mimo wszystko, nie dochrapią przyzwoitego wyniku. Ale, jak już, to niespecjalnie zasłużone to chyba będzie.
Rewelacyjny występ piłkarzy z Antypodów. Jak by nie oceniać jakości remisów Nowej Zelandii – dokonała rzeczy wielkiej. Żebyśmy, cholera, nie musieli kiedyś z rozrzewnieniem wspominać 2:0 drużyny nieudanego trenera Bońka z ostatniej z nimi potyczki. A Australia wzbudziła mój szacun. Po takim laniu, jakie otrzymała od Niemców, potrafiła się otrząsnąć i być lepsza od zdecydowanie przeszacowanej Ghany i Serbii. Błąd sędziego w meczu z ta pierwszą kosztował ją awans. Tak było zresztą już 4 lata temu.
Nienajgorzej zaprezentowała się Azja. Jeżeli również Japończycy wyjdą z grupy to można mówić o wielkim sukcesie azjatyckiej piłki. Bez względu na to, ile by Radośni w ostatnim meczu nie przegrali. Bo tak, między nami, podśmiechując się z ich wysokiej porażki z Portugalią trzeba zdać sobie sprawę w jak trudnej grupie znalazła się Korea Północna. Chciałbym w jej roli zobaczyć parę innych zespołów występujących na tegorocznym Mundialu. Paru z tych, którzy już awansowali dalej nie pomijając.
No i clou obecnej piłki nożnej. AMERYKA. Bez podziału na południe i północ, bo to zły podział. Przynajmniej piłkarsko. Ameryka rządzi. Rządzi na całego. Fazę grupową przejdą wszystkie startujące w finałach zespoły tego regionu za wyjątkiem Hondurasu. Żeby nie być gołosłownym to wymieńmy. Argentyna, USA, Brazylia, Meksyk i Urugwaj już to były zrobiły, Paragwaj dokona tego dziś, a Chile postawi kropkę nad „i” jutro. I nie chciałbym Europie źle wróżyć, ale może być i tak, że do półfinału dotrą same amerykańskie zespoły. Argentyna, Urugwaj, Brazylia i Paragwaj. Choć ci ostatni musieliby zagrać w strefach górnych stanów wysokich swoich możliwości i pokonać w ćwierćfinale Hiszpanów bądź Portugalczyków, a Urugwajczycy musieliby liczyć na obiektywność sędziów i nie stwarzanie „koreańskiej ścieżki” dla Ghany. Co, oczywiście, nie musi mieć miejsca. Szczególnie jak chodzi o tę pierwszą kwestię. Hiszpanię i Portugalię znaczy.
Nawet gdyby jednak Ameryce nie powiodło się w drugiej części finałów aż tak, jak na to dzisiaj wygląda, to nikt i nic nie odbierze jej jednego. Wprowadzi do fazy pucharowej zdecydowanie najwięcej swoich reprezentantów. 87,5%!!! A jej straty w fazie grupowej, w porównaniu na przykład z taką Europą, o Afryce się nawet nie zająkując, są po prostu śmieszne.
Jeszcze dziś i jutro, i wchodzimy w dużo ciekawszą fazę mistrzostw. Najciekawsze są zawsze mecze 1/8 i ¼ finału. Później to już tylko wisienka na torcie. Czasem z polewą, czasem bez.
Inne tematy w dziale Rozmaitości