HareM HareM
444
BLOG

PŚ w skokach – kolejny sezon Kruczka w straty?

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Dzisiaj, po rozegraniu 4 konkursów PŚ w skokach narciarskich, można się już pokusić o jakieś pierwsze, w miarę sensowne, wnioski. Wcześniej, po zawodach w Kuusamo i Kuopio, kiedy w dodatku było nieco loteryjnie, nie byłoby to do końca obiektywne.

Po niespotykanych nigdy wcześniej (myślę o zespole, nie o pojedynczych zawodnikach) sukcesach w letniej Grand Prix, która z reguły była wyznacznikiem przyszłej formy w zimie, wydawało się (w tym również mi, przyznaję bez bicia), że zima zawojujemy narciarski cyrk. Minęły cztery konkursy i wszyscy nasi skoczkowie rzeczywiście wojują. Adam Małysz na razie skutecznie walczy o obecność w czołowej 10-tce każdych zawodów. Kamil Stoch coraz skuteczniej o obecność w drugiej serii. Hula i Bachleda skutecznie, a reszta nieskutecznie o obecność w konkursie głównym. Wczoraj, na przykład, na 7 zawodników, którzy nie weszli do konkursu, było dwóch Polaków, a Kubacki skończył kwalifikacje na ostatnim premiowanym awansem, 50-tym, miejscu.

Nie o taki wynik chyba szło głównemu trenerowi kadry A, Kruczkowi, kiedy wypowiadał się przed sezonem co do zimowych szans naszych zawodników. Kruczek od trzech lat, kiedy to zapowiadał podbicie przez naszych skoczków całego narciarskiego świata, jeśli nie kosmosu, a skończyło się na najgorszym sezonie Polaków w tym 10-leciu, wypowiada się przed sezonem dość ostrożnie. Ale między wierszami przebijała dość duża pewność, że tym razem będzie dobrze. Na razie jest tak jak zwykle, a nawet dużo gorzej niż w zeszłym roku, kiedy przez chwile Bachleda z Miętusem potrafili znaleźć się w któryms z konkursów nawet w drugiej 10-tce (później już jednak wróciło do normy, czyli skakali fatalnie).

Kamil Stoch, w którym upatruje się następcy Małysza, po zaskakująco słabym początku zaczyna powoli piąć się w górę. Oczywiście do formy z lata droga na razie daleka, ale mały progres widać. Reszta podopiecznych Kruczka – katastrofa. To w jakiej formie muszą być ci, którzy są jeszcze słabsi od Kubackiego i Miętusa? Słabsi, bo to tych dwóch skoczków desygnowano do reprezentowania nas w PŚ. A tu kieruje się tych w najwyższej formie.

Co innego Małysz. Kontuzja wstrząsnęła nieco jego programem treningów. Miał też pecha jak chodzi o wiatr. Nie jest też faworytem sędziów i włodarzy PŚ, którzy dalej mataczą wiatrem (ci drudzy) i notami (ci pierwsi) jak mogą. A propos. O nowym systemie punktowania piszę u siebie na blogu (w polecanych), do którego odsyłam. Poza tym Małysz jest już jednak w odpowiednio zaawansowanym wieku. Nie ma też takiej odporności psychicznej jak w najlepszych czasach. To wszystko powoduje, ze jego miejsca w czołowej 10-tce trzeba przyjmować jako to, na co coraz częściej będziemy zmuszeni się chyba godzić. Mimo, że całym sercem życzymy mu zwycięstw lub, w najgorszym razie, podiów.

Jedno wydaje się być pewne. Nie będziemy w tym roku taką potęgą na jaką zanosiło się, że jestesmy w czasie konkursów LGP w lecie. Jeszcze niedawno mówiło się tak: kto silny w lecie ten jeszcze silniejszy zimą. Po dotychczasowych zimowych występach Stocha czy Huli, że o Kubackim przez grzeczność nie wspomnę, ciężko bronić tej tezy.

Tak między nami. Wszyscy oni, tak jak stoją, skakaliby o niebo lepiej, gdyby im ktoś zafundował trenerów na odpowiednim poziomie merytorycznym. Gdyby ktoś oponował mówiąc, ze przecież przy tych samych trenerach w lecie bili jednak wszystkich na głowę, to informuję, że coraz bardziej widoczne jest to, że wyniki w/w skoczków w lecie były możliwe głównie dzięki “odpuszczeniu” lata przez najlepszych.

A że Kamil Stoch to bardzo duży talent, to inna sprawa.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości