Parafrazując Bogusława Lindę - naszego (Polski) lub jej (Rosji). I nie są to wcale słowa szokujace. Ostatnio, temat stosunków polsko - rosyjskich znów odżył - z jednej strony dzieki publikacji Dziennika, z drugiej - dzięki uspokajającym informacjom o wielkich (podobno) sukcesach w przełamywaniu lodów przez polsko - rosyjską komisję do spraw trudnych.
Stosunek obecnego gabinetu (tak samo jak i wcześniejszych) do Rosji jest zadziwiający - i trzeba przyjąć że ani obecny gabinet - ani wcześniejszy nie miały koncepcji jaka ma być polska polityka względem naszego Wielkiego Sąsiada (na szczęscie już nie brata). Kaczyńscy (oraz znakomita większość działaczy PiS-u) do Rosji mają stosunek wyjatkowo negatywny. Polityka forsowana przez poprzedni gabinet polegała jednak głównie na strategii, która można okreslic jako taktykę kopania po kostkach. Bo oprócz wojowniczych gestów - wykonywanych wobec Rosji (a takze wobec Niemiec) nie proponowano własciwie niczego. A zrażanie sobie Rosji, przy zachowaniu negatywnej postawy wobec naszego zachodniego sąsiada - wydaje się wyjatkowo irracjonalne. Bracia Kaczyńscy pragnęli więc wsparcia ze strony USA (bo o Brukseli raczej mogli zapomniec) - zapominając jednak że dla USA Rosja jest już konkurentem zupełnie innego rodzaju - a swoich głównych wrogów Stany Zjednoczone upatrują w islamskich fundamentalistach oraz - coraz częściej - w Chinach. Pogląd taki zdominował szczególnie politykę partii republikańskiej (chwalebnym wyjątkiem jest tutaj obecny kandydat na prezydenta John McCain, który w żadnym razie nie powiela błedow Busha) - gdyż wśród demokratów Rosja postrzegana jest znacznie częściej jako kraj łamiacy standardy demokratyczne i tkwiący wciąż w autorytaryzmie.
Zastanawiające są więc ostatnie doniesienia dotyczące problemów polsko-rosyjskich. I tak Daniel Rotfeld, współprzewodniczący komisji ze strony polskiej wprost rozpływa się nad pozytywnym nastawieniem Rosjan, określając informację "Dziennika" jako wierutne kłamstwo (przypominam - chodziło o 14 punktów, spornych, które miały zostać przedstawione Polakom, a w których oskraża się nasz kraj o najdziwniejsze rzeczy, z wywołaniem wojny włącznie). Również Donald Tusk "jest pod wrażeniem obrad komisji" - trudno przy tym domyślać się co wywołało taki zachwyt Donalda Tuska - bo chyba nie fakt, ze wszyscy polscy członkowie wciąż żyją....
Z ust polskich polityków usłyszeliśmy również sporo słów o Katyniu (że Rosjanie na pewno zrozumieją, ze mają dużo odwagi, że "są sygnały które pozwalają mowić o takim ostrożnym optymizmie" (ostatnie zdanie jest autorstwa Donalda Tuska i nalezy je uznać za wyjątkowy przykład finezji przekazu przy całkowitym pozbawieniu go jakiejkolwiek treści).
W odróżnieniu jednak od polskich "ostrożnych optymistów" Rosjanie nie mówią absolutnie nic. A ich jedyny głos dało się usłyszeć własnie po publikacji Dziennika, bo "przewidywali interwencję dyplomatyczną w tej sprawie" (nie dziwota - w Rosji zamyka się nawet gazety które napisza niepochlebnie o życiu Putina, a tutaj takie kwiatki i jeszcze redakcja na wolnosci). O tym jak wyglada sprawa Katynia między wierszami powiedział Rotfeld - grupa nie ma ani kwalifikacji, ani mandatu, żeby dyskutować o sprawach prawnych czy o sprawach (...) związanych z decyzjami politycznymi; ona może tylko usuwać pewne blokady w dotychczasowym procesie. Przekładając ten dyplomatyczny żargon na polski - Rosjanie nie mają zadnych kompetencji bo takie ma tylko Putin, paru ludzi z Gazpromu, obecny prezydent Rosji i jeszcze paru najbliższych doradców Kremla ustalajacych zasady polityki wobec bliższej i dalszej zagranicy.
Komisja moze więc sobie troszkę popitolić, prawodpodobnie ku uciesze przedstawicieli obu delegacji, którzy będa mieli okazję spędzić pare chwil racząc się - na szczęscie raczej juz po obradach - Stolicznają lub zimnym Smirnoffem. Tymczasem nie ma nawet co liczyć na zmianę stosunków Polsko - Rosja. Stosunki tych dwóch krajow były zawsze stosunkami złymi i lata prawdziwego pokoju można faktycznie policzyć na palcach jednej ręki. Moskwa, odkąd zrzuciła ostatecznie jarzmo mongolskie stała się panstwem ekspansywnym i agresywnym. Zreszta tak samo jak Polska. I własnie do starcia tych 2 imperializmów doszło kilkaset lat temu. Imperializmów które w zaden sposób nie mogły zawrzec pokoju - ekspansjonizm Polski musiał byc ukierunkowany na wschód - a ekspansjonizm Rosji na zachód. Rosja ostateczną wojnę o uzyskanie pozycji mocarstwa wygrała - lecz nie mogła odnieść całkowitego zwycięstwa. O ile udawało jej się Rzeczpospolita pokonać - tak w żadnym razie nie była w stanie Priwislańskiego Kraju realnie spacyfikowac i wchłonąć. Pomimo 200 lat całkowitej dominacji - rozpad Związku Radzieckiego wrócił Rosję do sytuacji sprzed kilkuset lat. Rosja neoimperialna nie moze i nie uzna Polski za równoprawnego partnera - bo Polska nim nie jest. Z tej przyczyny będzie probowała stosować na Polsce politykę siły i próbowac marginalizowac jej znaczenie. Polska zaś w żadnym razie nie uzna zwierzchnosci Rosji - czego odbudowujące się imperium by sobie zyczylo. W takiej sytuacji nastepuje całkowity pat. Co ciekawe - neoimperialnej Rosji nie chodzi nawet o zwierzchnosć i zdominowanie Polski - te marzenia raczej Kreml sobie odpuscił. Polska polityka, z racji obaw przed Rosja i swojej słabosci doskonale zdaje sobie sprawe - ze nasza sila jest nieproporcjonalnie mała w odniesieniu do Mokswy. A poniewaz to strach i slabosc są czesto motorem działania - Polska szukając sojuszników w regionie destabilizuje rosyjskie próby odzyskania całkowitej zwierzchnosci nad Ukrainą, Gruzja i innymi obszarami. Nalezy sobie zdac tez calkowicie sprawe - ze Rosja bez tych ziem nie ma szans na powrót do statusu realnego imperium. I własnie ta Polska polityka jest głownym elementem antagonizującym Rosje - tak radziecką, jak i carska i obecna. Polska uleglosc wobec ekspansjonizmu rosyjskiego i oddanie Rosji spornych obszarow - bylaby zas całkowitym samobójstwem dla naszego kraju - gdyz odbudowana w takim stopniu Rosja zamarzyłaby sobie zdominowanie coraz dalszych krajów - m.in własnie Polski.
Tymczasem Donald Tusk i polski rzad nic nie robia w chwili która wydaje się być bardzo wazna ze wzgledu na walke o nasze interesy. Marcin Libicki dał ostatnio doskonały przykład przykład w jaki sposób można walczyć o polskie interesy w zawiłościach unijnych instytucji. 27 maja Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego przyjęła jego raport w sprawie zagrożeń wynikających z budowy Gazociągu Północnego oraz konieczności uzyskania zgody na jego budowę od wszystkich państw wokół Bałtyku. Raport podnosi między innymi kwestie ekologiczne, jak niebezpieczeństwo uaktywnienia niewypałów i pozostałości z czasu II wojny światowej. Głosowanie na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego zaplanowano na lipiec - pisał o tym na salonie 24 m.in Pawel Kowal - http://pawel-kowal.salon24.pl/77023,index.html.
Tymczasem inicjatywa posla Libickiego nie została poparta ani przez polski rząd - ani chyba nawet przez wierchuszke PiS - gdyz slyszymy ostatnio jedynie o Bolku oraz o sprzedajnym angielskim sedzim, a nie o swietnym pomysle który mogłby pozwolic nam bardzo skomplikowac, jesli nie uniemozliwic budowy bałtyckiej rury.
No coz, jak widać Donald Tusk zbyt bardzo boi sie "antagonizowac" Rosjan. A nóz rosyjscy przedstawiciele komisji do spraw trudnych stwierdza ze z takimi rusofobami, co to rosyjskie projekty torpeduja rozmawiac nie beda.
I kto wtedy bedzie "pod wrazeniem" ich dobrodusznosci. Mnie osobiscie zas wydaje sie ze wiecej moglby Donald Tusk zrobic umawiajac sie na jedno, chocby 2 godzinne spotkanie z posłem Libickim zamiast radosnie biegac z lamami po Andach.
Oczywiscie, moze wg niektórych waga Andów dla Polski jest wieksza od wagi jaka ma rurociąg północny i obrona polskich interesów w regionie. Mam wrazenie jedna, ze poza okolicami ulicy Belwederskiej w Warszawie, procent myślacych tak w Polsce jest znikomy.
Ps - osoby które sa zainteresowane inicjatywa eurodeputowanego Libickiego oraz uwazaja ze problem ten jest kluczowy dla Polski - a na razie nie znalazl ani odpowiedniego rozgłosu ani troski ze strony tak wladz, jak i mediów - prosze o kontat mailowy.
Lewacy uważają mnie za faszystę, "prawdziwi prawicowcy" za przebranego lewaka. Na stronie e-upr nazwano mnie kiedyś "neojakobinem" - i chyba było w tym trochę racji. "Nie ma wolności dla wrogów wolności". Najbardziej obrzydza mnie hipokryzja, włazidupstwo i oszołomizm. A oszłomów nie brakuje na żadnej stronie, od prawicy po lewicę. Jakby ktoś nie wiedział to jestem współautorem portalu o Bliskiem Wschodzie, islamie, zderzeniu cywilizacji oraz zagrożeniach które płyną z działalności europejskiej lewicy www.europa21.pl. Jak chcesz do mnie napisać - marcus@europa21.pl Motto: Nie okazujcie litości, bo sami jej nie otrzymacie. Tym osobnikom zakazuje się wstępu na bloga: emisariusz IV RP matrioszka25 Polish citizenshi & passport
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka