adw. Aleksander Pociej syn Władysława. Wraz z płk. Tadeuszem Ważyńskim z WSI zasiadał w we władzach spółki "AGARICUS" S.A.
adw. Aleksander Pociej syn Władysława. Wraz z płk. Tadeuszem Ważyńskim z WSI zasiadał w we władzach spółki "AGARICUS" S.A.
MariaArgus MariaArgus
10455
BLOG

"POciejowe gry wojenne - rzecz o Aleksandrze Pocieju"

MariaArgus MariaArgus Polityka Obserwuj notkę 6

 

[niniejszy wpis jest rozszerzoną wersją artykułów zamieszczonych w tygodniku Gazeta Polska w dniu 9 marca 2011 r. (p.t. „Smoleńsk i mecenas z rodzinnymi tradycjami”) oraz w dniu 16 marca 2011 r. („p.t. Wojskowe interesy”).].
 
W numerze „Gazety Polskiej” z dnia 2 marca 2011 r. ukazał się tekst pióra Doroty Kani zatytułowany „LUCKY z warszawskiej palestry” dotyczący ujawnienia wieloletniej współpracy z komunistyczną bezpieką ko ps. „Lucky”. Według akt IPN „Lucky” to znany w okresie PRL-u adwokat Władysław August Pociej. Teraz kontynuatorem rodzinnej adwokackiej tradycji jest syn Władysława, mec. Aleksander August Pociej.
 
Przypomnijmy: Władysław Pociej (senior) był obrońcą w sprawach politycznych „taterników” i „komandosów”, reprezentował także interesy zdekonspirowanych i aresztowanych na zachodzie agentów komunistycznego wywiadu wojskowego. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku był pełnomocnikiem procesowym mordercy Piotra Filipczyńskiego ( Petera Vogla – okrzykniętego przez prasę „kasjerem lewicy”), a po 1990 roku występował jako adwokat Bogusława Bagsika w aferze ART-B.
 
Władysław Pociej znalazł się także w składzie trzech obrońców słynnego w latach sześćdziesiątych procesu  pisarza Melchiora Wańkowicza, który naraził się komunistycznym władzom za podpisanie w proteście przeciwko cenzurze tzw. Listu 34.. Tym aktem odwagi Wańkowicz naraził się na proces i kilkutygodniowe więzienie. Wśród obrońców Wańkowicza Służba Bezpieczeństwa miała swego informatora. Był nim nie kto inny, a ko „Lucky”. W książce Joanny Siedleckiej p.t. „Obława – losy pisarzy represjonowanych” (Warszawa 2005, Wydawnictwo Prószyński i S-ka), w części poświęconej procesowi Wańkowicza, autorka opublikowała fragmenty raportów oficerów SB spisywanych z rozmów operacyjnych, które były przeprowadzane z obrońcami Wańkowicza w trakcie procesu. Na stronie 262 książki „Obława …” czytamy, cyt.:
 
„ … podczas pierwszej rozmowy ze starszym oficerem Wydziału II Departamentu II (Pociej) usprawiedliwiał się, że wybrano go na obrońcę Wańkowicza, ponieważ jest dobrze widziany przez władze. Zastrzegł, że nie chciałby mówić o taktyce obrony, ponieważ byłoby to niezgodne z etyką zawodową. Mimo to zdradził podział ról obrończych, łącznie ze swoja, zapewniał, że obrońcy nie chcą nadawać sprawie politycznego rozgłos, nie ukrywał jednak podejrzeń, od którego z nich nie należy się spodziewać nieodpowiedzialnych wystąpień, a kogo nie jest pewny. Pochwalił się, że gdy zwracał się do niego konsul USA oraz zagraniczni korespondenci, pytając o stan sprawy i zdrowie oskarżonego, odesłał ich do sekretariatu. Na zakończenie rozmowy „Lucky” sam zgłosił gotowość powiadomienia mnie, gdyby zorientował się, że sprawa przybiera politycznie niewłaściwy obrót – notował starszy oficer”.
 
Aleksander Pociej został zwerbowany przez bezpiekę już w 1947 roku, w niespełna 30 roku swego życia. Służba Bezpieczeństwa po ponad trzydziestoletniej współpracy, wykreśliła go z ewidencji agenturalnej dopiero w grudniu 1988 r. ze względu na dekonspirację oraz brak możliwości operacyjnych.
 
Klienci z PO
 
Publikacja Gazety Polskiej jest o tyle ważna, iż dotyczy ojca Aleksandra Pocieja - pełnomocnika procesowego rodziny, poległego w Smoleńsku, polityka PO Arkadiusza Rybickiego. Pełnomocnika, który zdążył się wpisać w rosyjską narrację wyjaśnienia przyczyn katastrofy rządowego Tupolewa, a który, jak poniżej zobaczymy, swoje pierwsze kroki zawodowe zaczynał w przedsiębiorstwach kontrolowanych przez komunistyczny wywiad wojskowy, a następnie przez WSI.
 
Przypomnijmy, iż Aleksander Pociej (junior) wraz z Jackiem Dubois (juniorem) jest wspólnikiem znanej (i drogiej) warszawskiej Kancelarii Adwokackiej „Pociej ,Dubois i Wspólnicy” (Jacek Dubois jest z kolei synem także znanego z okresu PRLu adwokata Macieja Dubois i wnukiem przedwojennego działacza PPS, zamordowanego przez Niemców w KL Auschwitz-Birkenau).
 
Od roku 2006 kancelaria Pocieja reprezentuje Platformę Obywatelską przed sądami. Pociej i jego kolega z kancelarii mecenas Jacek Dubois reprezentowali m.in. byłą posłankę PO Beatę Sawicką oskarżoną o korupcję. Mec. Pociej wpłacił za nią nawet 300 tys. zł kaucji – jak stwierdził – z własnych pieniędzy.
 
W 2008 r. prasa ujawniła, że ta kancelaria dostała zlecenie na obsługę państwowej spółki Narodowe Centrum Sportu. Roczny kontrakt miał opiewać na 600 tys. zł. Opisywano również związki Dubois z J&S. Adwokat zasiadał m.in. w radzie nadzorczej spółki J&S Energy, której w grudniu 2007 r. wicepremier Waldemar Pawlak skasował rekordową karę prawie pół miliarda złotych.
 
Z kolei Jacek Dubois, wspólnik Pocieja, jest oskarżony o utrudnianie jednego ze śledztw w sprawie tzw. grupy pruszkowskiej. Dubois junior miał przekazać ściganemu listem gończym gangsterowi kserokopię akt śledztwa, które uzyskał jako obrońca innych osób. Wśród materiałów były m.in. zeznania świadków koronnych oraz osób występujących w charakterze pokrzywdzonych. Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego Warszawa – Śródmieście w roku 2005. Proces dobiega już końcowi, bowiem na 21 marca Sąd ma ogłosić orzecznie.
 
W okresie kampanii prezydenckiej 2010 roku, kancelaria Pocieja i Dubois reprezentowała w sporach sądowych z Jarosławem Kaczyńskim, Bronisława Komorowskiego - kandydata PO na urząd Prezydenta. Kancelaria pośrednio, poprzez swego współpracownika adw. Barbarę Kardynin-Bednarską, aktywnie wspiera również prywatne interesy skompromitowanego udziałem w aferze hazardowej prominentnego polityka PO – Zbigniewa Chlebowskiego.
 
Do głównych klientów kancelarii Pocieja i Dubois należą instytucje państwowe i samorządowe oraz spółki Skarbu Państwa, takie jak: Ministerstwo Skarbu Państwa. m.st. Warszawa, Totalizator Sportowy, Narodowe Centrum Sportu, PP Poczta Polska, oraz duże prywatne firmy: Prokom Investment S.A.; Elektrim S.A. oraz Coface S.A.
 
Pełnomocnik rodziny
 
Aleksander Pociej często gości w mediach wypowiadając się na tematy związane nie tylko z prawem. W lipcu 2010 r. na łamach Gazety Wyborczej Pociej wraz z Dubois oraz dwoma innymi prawnikami, stanęli w obronie ówczesnego posła Platformy Obywatelskiej Janusza Palikota, który po raz kolejny obrzucił błotem sp. Lecha Kaczyńskiego. Palikot insynuował, w formie pytania, iż Prezydent RP – Lech Kaczyński jest odpowiedzialny za wywieranie na pilotach presji, co - według Palikota - miało doprowadzić do katastrofy lotniczej. Palikot także „tylko pytał”, czy podczas tragicznego lotu prezydent Lech Kaczyński był pod wpływem alkoholu.
 
We wspomnianym artykule mec. Pociej wspólnie z mec. Dubios stwierdzili, że „Wolno zadawać pytania niewygodne, dla niektórych obrazoburcze. W śledztwie nie obowiązuje wersal. Za to należy przestrzegać procedury”, i dalej cyt. „reguły postępowania są identyczne do tych obowiązujących m.in. przy śledztwach dot. zawalenia hali w Katowicach, czy katastrofy autokaru pod Grenoble”.
 
Mecenasi uznali w dalszej części publikacji „pytania” Palikota za jak najbardziej cyt. „zasadne”.
 
Co do „pytania” o rozmowę braci Kaczyńskich przeprowadzonej niedługo przed katastrofą przez telefon satelitarny z pokładu Tupolewa, mec. Pociej stwierdził, że „To jak najbardziej uzasadnione. (...) Przebieg tej rozmowy może wykluczyć albo potwierdzić wpływ osoby trzeciej na podjęcie decyzji o lądowaniu w Smoleńsku. Jako adwokaci uważamy za zasadne przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego na okoliczność ostatniej rozmowy z Lechem Kaczyńskim”. Gazeta Wyborcza ze szczególną satysfakcją zwróciła swym czytelnikom uwagę, że znani adwokaci podkreślili, cyt. „że rozmowa ta nie może zostać potraktowana jako „prywatna i bez znaczenia”.
 
Podobnie Pociej i Dubois ustosunkowali się do „pytania” ( Palikota o substancje znajdujące się w organizmie Pana Prezydenta Kaczyńskiego. Adwokaci wyjaśnili, cyt.: „że istotne jest, czy prezydent Kaczyński jako zwierzchnik sił zbrojnych na pokładzie samolotu dowodzonego przez wojskowego pilota mógł podejmować decyzje w sposób racjonalny”.
 
Dziś już wiadomo, że śp. Prezydent RP prof. Lech Kaczyński nie był pod wpływem alkoholu i nie było żadnej presji ze strony prezydenta na załogę TU 154 M o numerze bocznym 101. zadawanie pytań przez Janusza Palikota, ich publiczne komentowanie i „podgrzewanie” w mediach całej sprawy w mediach było jednym z elementów smoleńskiej dezinformacji, która zresztą trwa nadal.
 
Z perspektywy czasu i wiedzy na temat przebiegu lotu i katastrofy jaką obecnie posiadamy, możemy mówić o skrajnym plugastwie Palikota i jego klakierów.
 
Aż ciśnie się na zaciśnięte z wściekłości usta przysłowie, cyt.: „niedaleko spada jabłko, od jabłoni”. I coś w tym musi być, bowiem, ktokolwiek zna realia polskie wczesnych lat dziwiędziesiątych, ten wie, że bez pomocy tatusiów i ustosunkowanych przyjaciół z lat komuny, nie można było dochrapać się w warszawskiej palestrze takich pieniędzy, by z własnej kieszeni, lekką ręką wykładać 300 000 zł. kaucji dla koleżanki Beaty Sawickiej.
 
To właśnie zasługi i ustosunkowanie w komunistycznej nomenklaturze ojca, umożliwiło Pociejowi juniorowi wejście w środowisko głównych beneficjentów transformacji ustrojowej.  To dzięki ojcu, znalazł się Pociej w śmietance towarzyskiej przysłowiowej warszawki. Wielokrotnie o tym zresztą wspominał przy okazji wywiadów dla prasy kolorowej, ale także i dla opiniotwórczych tytułów.
 
Przykładowo, w wywiadzie prasowym, udzielonym przez Aleksandra Pocieja Gazecie Wyborczej w październiku 2003 r. tak oto wówczas 38-letni adwokat, odpowiedział na pytanie dziennikarza czym jest warszawka ?, cyt.:
 
„trudno powiedzieć. Coś takiego rzeczywiście jest, a właściwie w przypadku mojego pokolenia - było. To coś opierało się na kilku rzeczach. Po pierwsze była to grupa funkcjonująca poprzez kontynuację znajomości rodziców. Od zawsze przyjaźniłem się na przykład z Łukaszem Blikle, Karoliną Wajdą, Kubą Wende czy Iwoną Büchner. Później przez lata spotykaliśmy ciekawych ludzi, grupa się powiększała. Tak na przykład poznałem Roberta Smoktunowicza i Monikę Jaruzelską. To była grupa ludzi, mimo że zupełnie różnych, jakoś do siebie pasujących, lubiąca się na gruncie towarzyskim”.
 
Dobrze wiedzieć, że dzięki ojcu, młody Pociej rozpoczął swoją praktykę w przedsięwzięciach gospodarczych inicjowanych i kontrolowanych przez komunistyczny wywiad wojskowy, a następnie przez WSI.
 
Kontynuator rodzinnej tradycji
 
mecenas Aleksander Pociej poszedł w ślady swojego ojca i podobnie jak on został adwokatem. Karierę zawodową rozpoczynał w przedsięwzięciach gospodarczych. Dziś, gdy mamy dostęp do archiwów wiadomo, że niektóre z tych przedsięwzięć było inicjowanych i kontrolowanych przez komunistyczny wywiad wojskowy, a następnie przez WSI.
 
Żeby to zrozumieć, należy cofnąć się do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku oraz wprowadzić do naszej opowieści, przedsiębiorcę Jana Załuskę – wieloletniego niejawnego współpracownika komunistycznego wywiadu wojskowego, a następnie WSI o ps. „MERC” oraz jego oficera prowadzącego płk. Tadeusza Ważyńskiego – byłego oficera Oddziału „Y” komunistycznego wywiadu wojskowego, a następnie oficera Oddziału 2 WSI. W Raporcie Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej WSI (MP. Nr 11 z dnia 16 lutego 2007 r. str. 521) Załuska został scharakteryzowany jako przedsiębiorca, który przekazywał WSI ustalony procent zysków z zarządzanych firm i zawarł z WSI umowę na udzielenie mu pożyczki.
 
Ojciec Aleksandra Pocieja, Władysław znał się z Załuską co najmniejod połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, nawet przez pewien okres czasu przyjaźnili się (bywali u siebie w domach). Z ogólnie dostępnych dokumentów, wynika, że mec. Pociej obsługiwał prawnie spółki należące bądź zarządzane przez Jana Załuska (z reguły był ich pełnomocnikiem), oraz był jego obrońcą w okresie, kiedy Załuska z oskarżenia publicznego przebywał w areszcie w więzieniu na ul. Rakowieckiej w Warszawie. Praktycznie każda większa transakcja finansowa, bądź zmiany własnościowe w sieci spółek Załuski przeprowadzane były pod nadzorem prawnym ze strony mec. Władysława Pocieja. W ten właśnie sposób rozpoczęła się znajomość Aleksandra Pocieja z Janem Załuską. Wspólne biznesy Pocieja seniora i Załuski i ich zażyła znajomość trwała co najmniej do końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
 
Wojskowe interesy
 
Mecenas Aleksander Pociej, którego kancelaria reprezentowała m.in. obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, na początku lat. 90 zasiadał w spółkach kontrolowanych przez wojskowe służby specjalne czyli WSI. Niektórzy z udziałowców wcześniej pracowali w II Zarządzie Sztabu Generalnego ( wywiad wojskowy PRL) bądź też byli tajnymi współpracownikami służb specjalnych PRL.
 
Oficerowie wojskowych służb specjalnych dzięki posiadanym możliwościom zagwarantowali sobie znaczący wpływ na życie polityczne i gospodarcze w Polsce. Stało się tak dzięki wydarzeniom, które swój początek miały w okresie PRL a zwłaszcza w latach 80., okresie dyktatury generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, dawnych komunistyczny wywiad wojskowy, a po przekształceniu Wojskowe Służby Informacyjne koncentrowały swój wysiłek na tworzeniu aparatu krajowego i firm działających pod przykryciem. Konsekwencją tej praktyki było uzyskanie wpływu przez służby wojskowe na życie gospodarcze i społeczne. Służby kładły przede wszystkim nacisk na zdobywanie pozabudżetowych środków finansowych.
 
Biznes Oddziału Y
 
W dniu 1 listopada 1983 r. W centrali wywiadu wojskowego utworzono Oddział „Y”. Temu właśnie oddziałowi, którego większość żołnierzy przeszła przeszkolenie w ZSRR, powierzono realizację zadania reorientacji wywiadu i stworzenia sieci przedsiębiorstw mających stanowić tajne ekspozytury komunistycznych służb. Oddział „Y” został formalnie rozwiązany w 1991 r. ale jego faktyczną kontynuacją był Odział 2, później oddział 22 Wojskowych Służb informacyjnych.
Wpierw odpowiedzmy sobie na pytanie: Kim jest, był Jan Załuska.
 
Jan Załuska rocznik 1946, współpracował z komunistycznym wywiadem wojskowym (Zarządem II sztabu Generalnego LWP), a następnie z pionem wywiadowczym WSI, co najmniej od roku 1986, jeżeli nie wcześniej - jako współpracownik o ps. "MERC".
 
Początki współpracy z organami represji państwa komunistycznego datują się w przypadku osoby Jana Załuski już w 1969 roku. Wtedy, to młody 23 letni student SGPiS w Warszawie, pilot „Orbisu”, został zwerbowany przez pion kontrwywiadowczy Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej w Warszawie jako tajny współpracownik o ps. „Zalewski”, dla celów zabezpieczenia operacyjnego wycieczek zagranicznych oraz zagranicznych wizyt studentów.
 
Z kolei w latach 1984-1986 Załuska został przejęty od SB przez komunistyczny wywiad cywilny (Departament I SB MSW) i zwerbowany jako Kontakt Operacyjny o ps. „JAZA”. Załuska sprowadzał z Wiednia na potrzeby MSW sprzęt komputerowy, objęty embargiem. Wykorzystywał do tego swoją firmę PPZ „CARPATIA” oraz PPZ AGARICUS .
 
Załuska był nie byle jaki informatorem, ale jak byśmy to określili nawet agentem wpływu. To właśnie Załuska w 1986 roku poprzez swoją firmę PZZ „CARPATIA” (a dokładnie jej oddział w Przemyślu), która wykonywała prace budowlane w Seminarium Duchownym w Przemyślu oraz remontowała pomieszczenia dla biskupa Tokarczuka, umożliwił SB zamontowanie szeregu urządzeń podsłuchowych w Seminarium oraz w pomieszczeniach prywatnych biskupa. Załuska jako tajny współpracownik „Zalewski” jeszcze na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku pisał donosy i raporty na księży i proboszczów, których osobiście znał oraz informował SB nawet o zasłyszanych od księży wizjach śp.  Ojca Czesława Klimuszko dotyczących okoliczności pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski w 1978 r. Załusce nie było obce infiltrowanie, ze względu na swoją doskonałą znajomość języka niemieckiego oraz osobistości w Austrii  w infiltrowaniu austriackiego korpusu dyplomatycznego w Polsce. Mało znany jest udział Jana Załuski w werbunku konsula Ambasady Austrii w Warszawie. W ramach rozpracowania operacyjnego pod kryptonimem „Estera”, w której Załuska już jako kontakt operacyjny komunistycznego cywilnego wywiadu o ps. „JAZA”  brał udział w tym werbunku. Pokrótce intryga poległa na tym, że Załuska organizował polowania, na które zapraszał konsula. Pod czas organizowanych biesiad SB podsuwało konsulowi panienki do „konsumpcji”. Nie chodziło w cale o wykonanie zdjęć dokumentujących „relacje intymne dwojga”, i zaszantażowanie Austriaka,  ale o coś bardziej diabolicznego. Podstawiona i prowadzona przez Departament I SB panienka wmówiła konsulowi, że zaszłą z nim w ciąże, i że potrzebuje pieniędzy na jej usunięcie. Właśnie doprowadzenie do przekazania na ten cel środków finansowych i udokumentowanie tego faktu miało stanowić podstawę szantażu i finalnie dokonanie werbunku obcokrajowca. Niestety Austriak umiał dobrze liczyć, i był chyba obeznany w cykle kobiety, ostatecznie nie uwierzył w zapewnienia kochanki, a sprawa operacyjna „Estera” legła w gruzach.
 
 „Merc” współpracuje z Oddziałem Y
 
W ramach współpracy z komunistycznym wywiadem wojskowym „MERC” był prowadzony przez oficerów osławionego Oddziału „Y”, który specjalizował się głównie w pozyskiwaniu pozabudżetowych środków finansowych dla służby. Jan Załuska w drodze umowy cywilo-prawnej oddał wojsku do dyspozycji dwie krajowe firmy przez siebie prowadzone PPZ „CARPATIA” i PPZ „AGARICUS” oraz austriacką firmą „REIDRICH”, i za pośrednictwem rachunków bankowych tych spółek realizował operacje zagraniczne na rzecz wywiadu.
 
W swoim oświadczeniu woli, datowanym w dniu 07.07.1989 r. tak, oto Jan Załuska sprecyzował warunki oddania swoich spółek we władanie Zarządu II Sztabu Generalnego PRL (wywiad wojskowy):
 
„Ja niżej podpisany JAN ZAŁUSKA s. Janusza ur. 1946.10.09 w Cieplicach Śląskich zam. Warszawa ul. Dusznicka 63 legitymujący się dowodem osobistym serii SJ nr 7397868, biorąc pod uwagę interesy Rzeczpospolitej Polskiej zobowiązuje się do:
 
1. Oddania pod nadzór Centrali dwóch moich firm znajdujących się w Polsce – PPZ „CARPATIA i PPZ „AGARICUS”;
2. Przekazywania Centrali zysków z działalności obydwu firm w wysokości 5% od zysku netto, płatne kwartalnie;
3. Przekazywania Centrali 3% od zysku netto austriackiej firmy „Reidrich Gmbh” znajdującej się w Wiedniu;
4. Właściwego wykorzystania /inwestycje, zakup akcji, itp./ ewentualnych funduszy dewizowych Centrali, celem uzyskania dodatkowych zysków;
5. Zatrudniania delegowanych przez Centralę osób na kluczowych stanowiskach w w/w firmach.
 
Centrala zobowiązuje się do udzielenia Panu, tak w kraju jak i za granicą wszelkiej niezbędnej pomocy związanej z zachowaniem konspiracji i bezpieczeństwa.
 
Podpisany Jan ZAŁUSKA.”.
 
Umowę wykonano w jednym egzemplarzu i wpięto w akta personalne współpracownika „MERC”. W 1988 r. Oddział „Y” udzielił Załusce na okres jednego roku oprocentowanej na 20% rocznie pożyczki w wysokości 50.000 USD. Celem pożyczki było ścisłe związanie „MERCA” z Centralą oraz zapewnienie warunków plasowania w jego firmie oficerów wywiadu wojskowego. Pożyczkę wraz z odsetkami „MERC” zwrócił w styczniu 1991 r. W Raporcie Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej WSI (MP. Nr 11 z dnia 16 lutego 2007 r. str. 196-197), czytamy, iż decyzją Szefa Wywiadu Wojskowego ze stycznia 1991 r. wszystkie zobowiązania finansowe współpracownika „MERC” względem Centrali zostały anulowane.
 
Służby w spółkach „Merca”
 
Oficerami prowadzącymi „MERCA” byli wyłącznie oficerowie Oddziału „Y”. Poza płk. Tadeuszem Ważyńskim, do tego grona zaliczyć należy także płk. Zdzisław Żyłowskiego znanego z afery FOZZ (płk. Zdzisław Żyłowski był także oficerem prowadzącym współpracownika o ps. "DIK" - Grzegorza Żemka).
 
Jan Załuska łącznie oddał prawie 30 lat swojego życia służbom specjalnym. To doświadczony i wszechstronnie wyszkolony konfident. Posiada rozległą widzę o machinacjach finansowych ludzi służb oraz szerokie kontakty biznesowe.
 
Jan Załuska to także tragiczna, postać. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, był oskarżony o malwersacje finansowe i spędził ponad 1,5 roku w więzieniu. Stało się to prawdopodobnie, z powodu konfliktu, jaki zaistniał na linii komunistyczny wywiad wojskowy a Służba Bezpieczeństwa. Jak już wspomniano obrońcą Załuski w procesie karnym był adwokat Władysław Pociej. W kulminacyjnym punkcie konfliktu, po opuszczeniu przez Załuskę aresztu na ul. Rakowickiej w Warszawie, wywiad wojskowy obawiając się ponownej prowokacji i aresztowania swojego informatora, przydzielił mu ochronę składającą się z dwóch oficerów Oddziału „Y” (jednym, z goryli Załuski, był … mjr. Tadeusz Ważyński). Dziesięć lat później został porwany i torturowany przez opryszków związanych z WSI w celu wyłudzenia okupu w wysokości 600 tysięcy dolarów. Według prasy za porwaniem Załuski mieli stać oficerowie WSI, którzy nielegalnie próbowali przejąć Rafinerię Trzebinia.
 
Wojskowe Służby Informacyjne powstały w wyniku reorganizacji i pozorowanych przekształceniach komunistycznych wojskowych służb specjalnych. Po uformowaniu się starej treści w nową formę, co nastąpiło w końcu 1992 r. służby kontynuowały projekt zapewnienia sobie pozabudżetowych źródeł dochodu.
 
Dzięki liberalizacji prawa gospodarczego i uwolnieniu ograniczeń dla inwestorów zachodnich, Załuska powołał w kraju do życia dziesiątki firm z udziałem kontrolowanych przez niego austriackich spółek.
 
Do najbardziej znanych należą: CARPATIA S.A. j.v.; POL-CARPATIA S.A.; WILCZE GNIAZDO j.v. Sp. z o.o. oraz AGARICUS j.v. S.A.
 
We władzach wszystkich wymienionych spółkach zasiadał triumwirat: Jan Załuska, Władysław Pociej i płk. Tadeusz Ważyński. Zajmijmy się spółka AGARICUS, bowiem to właśnie w tym podmiocie gospodarczym Aleksander Pociej spotkał się z płk. Tadeuszem Ważyńskim z WSI.
 
Spółka powstała w 1993 r. poprzez przekształcenia własnościowe firmy PZ AGARICUS oraz poprzez objęcie nowych akcji spółki przez firmy kontrolowane przez Jana Załuskę (CARPATIA GmbH z siedzibą w Austrii i POL-CARPATIA S.A. z Karkowa). PZ AGARICUS to ta sama firma, którą Załuska w drodze umowy zgodził się na oddanie we władanie Zarządowi II Sztabu Generalnego, a następnie WSI. Pełnomocnikiem spółki CARPATIA GmbH w transakcji powstawiania nowego AGARICUSa był nie kto inny, tylko mec. Waldemar Pociej (Władysław Pociej był także mniejszościowym akcjonariuszem POL-CARPATIA S.A.).
 
Ostatecznie akcjonariat został tak ustalony, że spółka była kontrolowana przez Jana Załuskę (za pośrednictwem firmy CARPATIA GmbH i POL-CARPATIA S.A.) oraz przez płk. Tadeusza Ważyńskiego (za pośrednictwem firmy DARGIN Sp. z o.o.). W Radzie Nadzorczej AGARIUCUSA S.A. znaleźli się Jan Załuska - Przewodniczący, Władysław Pociej, płk. Tadeusz Ważyński oraz …. Aleksander Pociej syn Władysława, znany warszawski adwokat, którego kancelaria reprezentowała m.in. Bronisława Komorowskiego, obecnego prezydenta i niektóre rodziny ofiar smoleńskiej katastrofy.
 
Zmiany w składzie Rady Nadzorczej AGARICUSA nastąpiły dopiero 2 lata później, tj. w 1995 r. Przez ten okres czasu Pociej junior wypełniał swoje obowiązki, uczestniczył wraz oficerami i agenturą WSI w posiedzeniach rady nadzorczej, za które pobierał wynagrodzenie, oraz uczył się jak stosować w praktyce kodeks handlowy. Wtedy to Aleksander Pociej zacieśniał znajomość z płk. Tadeuszem Ważyńskim z WSI oraz Janem  Załuska także z WSI.
 
Bynajmniej nie parafrazując treści publikacji Pocieja i Dubois z lipca ubiegłego roku, w której mecenasi orzekli, iż wolno zadawać pytanie niewygodne, a nawet dla niektórych obrazoburcze, ale je uniwersalizując, mając nadzieję, że sformułowana przez prawników zasada odnosi się do każdego wolnego człowieka, pytam Aleksandra Pocieja syna Władysława Augusta:
 
1.    Czy pracował Pan lub wykonywał zlecenia dla płk. Tadeusza Ważyńskiego lub firm z nim właścicielsko lub personalnie powiązanych ?
2.    Czy pracował Pan lub wykonywał zlecenia dla płk. Zdzisława Żyłowskiego lub firm z nim właścicielsko lub personalnie powiązanych ?
3.    Czy spotykał się Pan poza zawodowo z wymienionymi powyżej oficerami WSI ? jeżeli tak to w jakim celu, i kiedy ?
4.    Czy miał Pan świadomość powiązań wymienionych powyżej osób ze służbami specjalnymi ?
5.    Czy poznał Pan, jeżeli tak kiedy i w jakich okolicznościach gen. Marka Dukaczewskiego ? czy kontynuuje Pan tę znajomość ?
6.    Jakiego rodzaju relacje łączyły Pana z podmiotami gospodarczymi pośrednio bądź bezpośrednio kontrolowanymi przez Jana Załuskę w okresie następującym po odwołaniu z Pana funkcji członka Rady Nadzorczej spółki AGARICUS S.A. ?
7.    Czy poinformował Pan rodzinę poległego w Smoleńsku Arkadiusza Rybickiego, którą reprezentuje Pan przed prokuraturą o swojej znajomości z osobą Jana Załuski i byłymi oficerami komunistycznego wywiadu wojskowego ?
Wydaje się, że każdemu wolno zadać pytania niewygodne, nawet obrazoburcze osobom wykonującym zawód szczególnego zaufania społecznego.
 
Do grona takich osób zaliczyć należy adwokata Aleksandra Pocieja. Czekamy niecierpliwie na odpowiedź.
 
 
 
 

Zobacz galerię zdjęć:

adw. Jacek Dubois wspólnik aleksandra Pocieja
adw. Jacek Dubois wspólnik aleksandra Pocieja adw. Barbara Kardynin-Bednarska, reprezentuje Zb. Chlebowskiego przed sądami.
MariaArgus
O mnie MariaArgus

"Więc się ich nie bójcie ! Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć". (Ew. Św. Mateusza 10.26.)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka