I stało się. Okazało się bowiem, że szarą eminencją PiS nie jest Lipiński, Macierewicz, czy nawet Morawiecki. Jest nią niejaki senator Kogut. Dotychczas znany ze swoich emocjonalnych wystąpień na trybunie podczas meczu piłkarkiego.
Teraz wyszło, że to tak skromna osoba chłopka-roztropka stawiła czoło niezwyciężonemu Jarosławowi Kaczyńskiemu, że Macierewicz ze swoją ewentualnie nową partią nawet mu do pięt nie dorasta.
Oto bowiem senatorowie pomimo wezwań prezesa zagłosowali przeciwko zatrzymaniu senatora Koguta, choć ten sam jeździł do prokuratury, żeby złożyć zeznania i oddać się do jej dyspozycji. Na darmo.
To jest to pierwszy przypadek kiedy nikomu bliżej nie znany senator "Ino" Kogut ( ino - dlatego, że często używa tego zwrotu w swoich wypowiedział jako przecinek) spoliczkował, oczywiście politycznie, Kaczyńskiego .
W listopadzie 2016 r. przez Polskę przeszła fala wyborów pełnomocników PiS w okręgach wyborczych. I okazało się, że w najbardziej pisowskim okręgu nr 14 wskazany przez Kaczyńskiego na nowego pełnomocnika partii poseł i wiceminister finansów Janczyk nie został wybrany.
Lokalni delegaci nie obdarzyli go zaufaniem, choć dotychczasowy pełnomocnik....własnie ino senator Kogut, mówił w publicznych wypowiedział, że gorąco popiera nowego szefa lokalnych struktur. On popiera, ale jego ludzie nie poparli Janczyka.
I wyszedł blamaż, a może cyrk. Wybory skończyły się anulowaniem czy zerwaniem zjazdu delegatów. Kto już tam wie, można się było pogubić w tych partyjnych regulaminach. W każdym bądź radzie sami bolszewicy by tego lepiej nie zrobili.
Mniejsza o szczegóły. Policzek został wymierzony, choć koniec końców szefem lokalnych struktur został wyznaczony na pomazańca Janczyk. Teraz kolejny policzek, wbrew woli prezesa, Kogut nie zostanie doprowadzony do aresztu.
I pokażcie mi innego polityka, który bardziej niż Kogut wozi Kaczyńskiego za nos?
Komentarze