Jednym z wydarzeń tegorocznych wyborów do Europarlamentu było zdobycie historycznego mandatu przez szwedzkiego Pirata, Christiana Engströma. Wiele o tym pisano w mediach, a 'wciągnięcie' europosła do swojego ugrupowania stało się sprawą prestiżową, szczególnie dla grup w Europarlamencie, które na sztandarach mają hasła, jak wolne oprogramowanie i walka z dyktaturą patentową.
Negocjacje podjęto szybko i były burzliwe. Dosyć oczywiste było, że w grze o symboliczne poparcie europejskie Piratów liczą sie tylko ALDE i Zieloni. I w tej batalii górą wyszli teoretycznie słabsze 'arbuzy'.
Wraz z pierwszym posiedzeniem nowego składu Europejskiego Parlamentu Partia Piratów przystępuje do grupy Zieloni / EFA , tym samym powiększając grupę do 54 osób.
Komentarz przewodniczących Rebecca HarmsiDaniel Cohn-Bendit: "The Greens/EFA Group is delighted to welcome the Swedish Pirate Party, which shares our principles and values in defending internet users' rights. Christian Engström will have an independent status within our group and he has indicated he will support the Greens/EFA position in areas where the Pirate Party has no agenda."
Sprawa jest o tyle ważna, że już wcześniej Zieloni uchodzili za najbardziej wiarygodne ugrupowanie w kontekście wolnego oprogramowania, a akces Partii Piratów silnie wzmocni wiarygodność Zielonych w tymże społeczeństwie. ALDE natomiast nie chcąc przegrać całkowicie w tym względzie będzie zmuszona do ściślejszej współpracy z Zielonymi na wielu polach bezpośrednia lub pośrednio powiązanych z wolnym oprogramowaniem.
P.S. Na horyzoncie nicejskim Amelia 2.0 i kolejny mandat dla Partii Piratów.
