Nagłówek listu prezesa PiS do Fundacji Paradis Judaeorum z 16.VI.2016
Nagłówek listu prezesa PiS do Fundacji Paradis Judaeorum z 16.VI.2016
Michał Tyrpa Michał Tyrpa
1144
BLOG

Jarosław Kaczyński a zasada pomocniczości

Michał Tyrpa Michał Tyrpa Polityka Obserwuj notkę 3

6 maja 2016 r. Fundacja Paradis Judaeorum zapytała prezesa PiS o sens zasady pomocniczości, a także czy w takich kwestiach jak Europejski Dzień Bohaterów Walki z Totalitaryzmem, „Raport Witolda” w kanonie lektur, miejsce Ochotnika do Auschwitz w waszyngtońskim Muzeum Holokaustu i Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Obozów Koncentracyjnych, obóz władzy nie może, czy też nie chce nam, wolontariuszom akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let's Reminisce About Witold Pilecki”) pomóc. 16 czerwca Jarosław Kaczyński udzielił odpowiedzi.


Skan listu Fundacji Paradis Judaeorum do prezesa PiS prezentowany był 14 maja b.r. w materiale:

http://mementomori.salon24.pl/710780,przypomnijmy-o-rotmistrzu-kaczynskiemu


Dwa dni po Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Niemieckich Obozów Koncentracyjnych 2016, który odbył się atmosferze skandalu (więcej na ten temat w uzasadnieniu petycji „Zwolnić dyrektora Muzeum Auschwitz”), tj. 16 czerwca 2016, Jarosław Kaczyński udzielił nam odpowiedzi.


Zanim jednak przejdziemy do sedna, przejrzyjmy przepisy i ekspertyzy prawne, a także opracowania i analizy socjologiczne przybliżające zasady ustrojowe jakie określają relacje między podmiotami władzy publicznej, a organizacjami obywatelskimi tzw. III sektora. Przypomnijmy także w skrócie dzieje współpracy polityków PiS z wolontariuszami naszej akcji.


Dla porządku przypomnijmy podstawowe znaczenie zasady pomocniczości (albo subsydiarności), do której odwołuje się preambuła obowiązującej Konstytucji RP. Jak zauważyła Ewa Popławska, zasadę subsydiarności można sprowadzić do dwóch podstawowych postulatów odnoszących się do relacji: jednostka-społeczność-państwo: tyle wolności ile można, tyle uspołecznienia ile koniecznie trzeba; tyle społeczeństwa ile można, tyle państwa ile koniecznie trzeba.


I. Władze mają obowiązek współpracować z organizacjami pozarządowymi


Dla organizacji pozarządowych działających w Polsce, kluczowe znaczenie ma regulacja przyjęta w ustawie z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Jest to swego rodzaju „konstytucja” III sektora. W ustawie tej niestety także nie mamy zdefiniowanej zasady pomocniczości a tylko odwołanie się do niej:


Art. 5. 1. Organy administracji publicznej prowadzą działalność w sferze zadań publicznych, (…) we współpracy z organizacjami pozarządowymi (…)

2. Współpraca (...), odbywa się w szczególności w formach: (...)

3) konsultowania z organizacjami pozarządowymi (...) projektów aktów normatywnych w dziedzinach dotyczących działalności statutowej tych organizacji; (…)

3. Współpraca (…) odbywa się na zasadach: pomocniczości, suwerenności stron, partnerstwa, efektywności, uczciwej konkurencji i jawności. (…)

W zacytowanym powyżej artykule 5 wspomnianej ustawy ważniejsze od faktu wymienienia w nim w ustępie 3 zasady pomocniczości, jest przyjęte rozwiązanie w ustępie 1 : organy administracji publicznej prowadzą działalność w sferze zadań publicznych…we współpracy z organizacjami pozarządowymi… Mamy tutaj obowiązek prowadzenia działalności we współpracy w zadaniach realizowanych w sferach wymienionych w art. 4 tejże ustawy, a jest to zakres bardzo szeroki obejmujący w praktyce wszystkie pola działalności III sektora: (…)

4) podtrzymywania i upowszechniania tradycji narodowej, pielęgnowania polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej; (…)

13) działalności wspomagającej rozwój wspólnot i społeczności lokalnych;

14) nauki, szkolnictwa wyższego, edukacji, oświaty i wychowania; (…)

16) kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego; (…)

22) upowszechniania i ochrony wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich, a także działań wspomagających rozwój demokracji; (…)

26) działalności na rzecz integracji europejskiej oraz rozwijania kontaktów i współpracy między społeczeństwami;

27) promocji i organizacji wolontariatu;

28) pomocy Polonii i Polakom za granicą; (…)

30) promocji Rzeczypospolitej Polskiej za granicą; (…)

33) działalności na rzecz organizacji pozarządowych (…).


(…) W myśl tej zasady [pomocniczości] (bo zdefiniowania się jeszcze nie doczekała), poprzez pewną analogię do zastosowania jej w prawie europejskim, należałoby przyjąć, że władza państwowa – centralna winna spełniać funkcję pomocnicza i realizując tylko te zadania, które nie mogą być skuteczniej wykonane na niższych poziomach organizacyjnych. Dotyczy to nie tylko samorządów terytorialnych ale także podmiotów niepublicznych.”


Szczegóły w: Stanisław Grzegorski, „Pojęcie i znaczenie zasady pomocniczości (subsydiarności) dla realizacji zadań publicznych przez organizacje pozarządowe w Polsce”.


Zob. także: Poradnik ngo.pl: „Czy warto i jak współpracować z władzami?”


II. Nie ma możliwości zbudowania nowego państwa jedynie od góry


Zasada pomocniczości, zwana również zasadą subsydiarności, jest ideą znaną od bardzo dawna, natomiast jako zasada konstytuująca systemy prawne w Europie pojawiła się stosunkowo niedawno. Najbardziej podstawowe jej założenie jest następujące:


grupy większe, o szerszych celach, nie powinny przejmować zadań grup mniejszych, o celach bardziej szczegółowych,

grupy większe powinny spełniać tylko takie zadania, z którymi grupy mniejsze nie mogą sobie poradzić samodzielnie,

grupy większe powinny pomagać mniejszym w osiąganiu ich celów” .(...)


Polska Rzeczpospolita Ludowa była państwem nie tylko unitarnym, ale i centralistycznym, w którym władza starała się kontrolować i podporządkowywać każdą aktywność obywatelską. W sposób oczywisty zasada pomocniczości nie tylko nie miała prawa być realizowaną, ale nawet nauczanie Jana Pawła II, przekazujące te idee podczas pielgrzymek szerokim rzeszom społecznym, było niebezpieczne dla władzy. Lapidarnie tę sytuację scharakteryzował Michał Kulesza: „W bloku wschodnim (przynajmniej w PRL) państwo nie było swoje. (…) My w Polsce wiedzieliśmy od samego początku – i tym może częściowo różniliśmy się od innych państw Europy Centralnej – że nie ma możliwości zbudowania nowego państwa jedynie od góry, to znaczy przez zmiany wewnątrz układu rządzenia, w parlamencie, w rządzie centralnym i w ministerstwach” (...)


Subsydiarność w praktyce samorządowej powinna być instrumentem regulującym relacje między jednostką i wspólnotami istniejącymi na terenie państwa oraz określającym zakresy kompetencyjne wspólnot różnego poziomu. Najprostsze rozumienie zasady subsydiarności oznacza, że zadania powinny być realizowane przede wszystkim na jak najniższym poziomie organizacyjnym, a jednostki wyższego poziomu powinny wspierać jednostki niższe w realizacji ich zadań oraz przejmować wyłącznie te, które nie mogą być realizowane na niższych poziomach. Zasada ta odnosi się więc w równej mierze do obywateli (co ma zastosowanie m. in. w działaniach opieki społecznej), jak i w odniesieniu do wspólnot obywatelskich różnego szczebla.” (...)


Subsydiarność oznacza nie tylko przekazywanie kompetencji do grup jak najniższych, najbliższych najmniejszym wspólnotom społecznym, ale i zobowiązanie grup wyższych do przychodzenia z pomocą grupom niższym, które mają problemy z właściwą realizacją powierzonych im zadań. Ciekawe pytanie dotyczące takiego praktycznego stosowania zasady subsydiarności zadał Michał Kulesza. Otóż w 1995 roku jedna z polskich gmin, z przyczyn od siebie niezależnych, zbankrutowała. Nie uzyskała pomocy ani sejmiku samorządowego, ani województwa, ani rządu. Autor postawił retoryczne pytanie: czy zasada subsydiarności może być wyłącznie orężem dla obrony przed zakusami centralizacyjnymi grup wyższego rzędu – czy też grupy wyższego rzędu muszą praktycznie poczuwać się do odpowiedzialności za jedną z głównych zasad subsydiarności: zobowiązania do pomocy grupom niższym w realizacji zadań, których samodzielnie nie mogą zrealizować.” (...)


Podsumowując, należy stwierdzić, iż w minionym dwudziestoleciu zasada pomocniczości, uprzednio nieistniejąca w porządku prawno-społecznym PRL, została mocno ugruntowana w świadomości społecznej, zwłaszcza wśród działaczy samorządowych i NGO-sów. Ugruntowanie tej zasady w świadomości społecznej nie oznacza szerokiej jej realizacji. Stanowi to istotne utrudnienie w pełnej odbudowie społeczeństwa obywatelskiego. Znaczący jest fakt, że w ciągu 20 lat nie pojawił się żaden akt prawny zawierający definicję prawną zasady pomocniczości, jak również, że Trybunał Konstytucyjny, wielokrotnie podejmujący w swych orzeczeniach problematykę pomocniczości i decentralizacji, nie pokusił się o przedstawienie pełnej wykładni obu tych terminów, a z przedstawianej przez niego wykładni wynika niezwykle „elastyczne” jej pojmowanie.”


Szczegóły w: „Subsydiarność w prawie i praktyce samorządowej”, Biuro Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu.


III. Społeczeństwo obywatelskie, czyli my-Naród


(…) społeczeństwo obywatelskie jest z jednej strony zespołem idei, a z drugiej strony zespołem pewnych form samoorganizacji społecznej w celu realizacji tych idei. Rozmaite definicje społeczeństwa obywatelskiego łączy jedna wspólna cecha: społeczeństwo takie zachowuje autonomię wobec instytucji państwa: by zlikwidować wszechobecność państwa i odkryć jakiś złoty środek między etatyzacją i prywatyzacją ludzkiego współżycia. Każde państwo niedemokratyczne, a zwłaszcza państwo totalitarne, jest wrogie obywatelskości, gdyż zawsze łączy się ona z pewną niezależnością od władzy centralnej oraz z pewnym stopniem autonomii niektórych segmentów społeczeństwa. (…)


Zbiorową samoświadomość całego społeczeństwa charakteryzuje zainteresowanie wspólnym dobrem. Obywatelskość to swoisty światopogląd i dyspozycja społeczeństwa obywatelskiego, wywodząca się z uczestnictwa jednostek w jego zbiorowej samoświadomości. Z obywatelskości wynika przywiązanie do całości społeczeństwa, objawiające się w decyzjach i działaniach zmierzających do ochrony i pomnażania dobra całej społeczności. (…) Obywatelskość to akceptacja zobowiązania do działania (przynajmniej w pewnym zakresie) na rzecz wspólnego dobra, w momencie podejmowania decyzji tyczących sprzecznych interesów czy ideałów. Nakazuje ona branie pod uwagę konsekwencji poszczególnych działań dla dobra wspólnego czy społeczeństwa jako całości. Upowszechnienie postawy obywatelskiej pozwala zachować równowagę między różnymi, rywalizującymi i sprzecznymi elementami społeczeństwa. Zachowanie tej równowagi sprawia, że całe społeczeństwo może nadal funkcjonować jako społeczeństwo, a nie tylko jako produkt uboczny rywalizacji i konfliktów poszczególnych jego części. (…)

społeczeństwo obywatelskie to takie, w którym obywatele biorą sprawy we własne ręce, nie oglądając się na instytucjonalną pomoc państwa: społeczeństwo obywatelskie zaczyna istnieć tam, gdzie przestaje być drętwą mową. (…)


Społeczeństwo obywatelskie zostało zdefiniowane (…) jako:

- przestrzeń działania instytucji, organizacji, grup społecznych i jednostek, rozciągająca się pomiędzy rodziną, państwem i rynkiem, w której ludzie podejmują wolną debatę na temat wartości składających się na wspólne dobro oraz dobrowolnie współdziałają ze sobą na rzecz realizacji wspólnych interesów,

- społeczeństwo, w którym istnieją aktywni, myślący o interesach społeczności obywatele, zależności polityczne oparte na zasadach równości i stosunki społeczne polegające na zaufaniu i współpracy (…)

(…) należy podkreślić, że istotą społeczeństwa obywatelskiego jest postawa obywatelska członków wspólnoty politycznej. Obywatele podejmując samodzielnie wspólne działania dążą do dobra wspólnego danej społeczności oraz podejmują decyzje w sprawach dla niej istotnych. Samodzielność i samoświadomość są siłą napędową tych obywateli, którzy podejmując się określonych działań mają zapewnić optymalną realizację interesów wszystkich obywateli. Jednostki wykazujące postawę obywatelską są gotowe do przyjęcia odpowiedzialności za daną społeczność, a także do udzielania wsparcia pozostałym członkom i poświęcenia w imię dobra wspólnego. (…)

(…) 2. istnienie społeczeństwa obywatelskiego zapobiega izolacji instytucji politycznych od społeczeństwa oraz zapewniając współpracę jednostek w realizacji wspólnych celów – zapobiega atomizacji społecznej;

3. funkcjonowanie społeczeństwa obywatelskiego uczy ludzi samorządności i pracy dla dobra nie wyłącznie swojego;

4. dobrowolne stowarzyszenia są źródłem powstawania nowych opinii i środkiem komunikacji nowych poglądów wśród znaczących części społeczeństwa;

5. działalność w społeczeństwie obywatelskim służy wykształcaniu nie tylko aktywności społecznej, ale i umiejętności politycznych, prowadząc do faktycznego zwiększenia udziału obywateli w organizacjach politycznych. (…)

Istotą społeczeństwa obywatelskiego jest więc aktywny udział obywateli w życiu publicznym. Społeczeństwo obywatelskie zachowuje pewien stopień autonomii wobec państwa, natomiast celem państwa jest wspieranie działalności organizacji pozarządowych, gdyż ich działalność jest suplementarna wobec instytucji państwa. Takie autonomiczne wobec instytucji państwa, spontaniczne samoorganizowanie się obywateli jest sprzeczne z zasadami funkcjonowania państwa niedemokratycznego, zwłaszcza totalitarnego. (…) Władza w państwie niedemokratycznym stara się poddać kontroli wszystkie aktywności obywatelskie i uzależniać ich funkcjonowanie od pełnej uległości wobec władzy (…).


Społeczeństwo obywatelskie to społeczeństwo złożone z obywateli aktywnych i zdolnych do samoorganizacji oraz określania i osiągania wyznaczonych celów bez impulsu ze strony władzy państwowej – gdyż obywatele potrafią działać niezależnie od instytucji państwowych. (…)


(…) powstawanie nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego nie może być odgórnie sterowane przez państwo, odbywa się niezależnie od formalnych instytucji państwowych i jedyne, co państwo może robić, to stwarzać warunki prawne i nie przeszkadzać w samoorganizowaniu się społeczeństwa. Piotr Gliński [sic!] tak charakteryzował wpływ społeczeństwa obywatelskiego na funkcjonowanie nowoczesnego państwa: społeczeństwo obywatelskie, społeczeństwo aktywne, otwarte, demokratyczne, solidarne, wolne i odpowiedzialne zarazem, nie jest strukturą łatwą do ukształtowania, właściwie orbituje gdzieś na granicy utopii, ale jest też jedynym rozsądnym i dającym nadzieję wyjściem z dylematów funkcjonowania współczesnych społeczeństw. Tylko taki partner jest w stanie kontrolować potężne struktury władzy politycznej i ekonomicznej oraz łagodzić skutki różnorakich napięć wewnętrznych w społeczeństwie. Tylko on potrafi wyzwolić społeczne rezerwy i obywatelską energię nawet w sytuacjach – wydawałoby się – beznadziejnych kryzysów społecznych i kulturowych. (…)


Paweł Sarnecki analizując Konstytucję z 2 kwietnia 1997 roku wskazuje, że zgodnie z nią Naród wyjaśniany i przybliżany jest przez Konstytucję obrazem „społeczeństwa obywatelskiego”. Autor wyróżnia wśród rozmaitych podmiotów zaliczanych do zakresu osobowego pojęcia „Narodu” podmioty niesformalizowane i sformalizowane. Do pierwszych zalicza takie jak: „wierzący w Boga”, „partnerzy społeczni”, „rodziny”, „pracujący”, „mniejszości narodowe”, „mieszkańcy jednostek zasadniczego podziału terytorialnego” i podobne. Do podmiotów sformalizowanych należą „wyborcy”, „partie polityczne”, „związki zawodowe”, „stowarzyszenia”, „ruchy obywatelskie”, „dobrowolne zrzeszenia”, „fundacje i inne organizacje”. (…)


Kazimierz Frieske i Dariusz Zalewski reprezentują pogląd, iż „dobre państwo” to takie – jeśli nie przede wszystkim – państwo inkluzyjne, takie zatem, które potrafi włączyć swych obywateli nie tylko w proces demokratycznej selekcji elit politycznych, lecz także w procesy przygotowywania i podejmowania rozmaitych decyzji w ważnych sprawach publicznych. Uważają oni również, że to w sposób zasadniczy zmienia ideę demokratycznego państwa i przesuwa uwagę z demokracji reprezentacyjnej na demokracje partycypacyjną. (…)


Polskie partie polityczne po ponad 20 latach istnienia systemu demokratycznego pozostają bardzo słabo zakorzenione w życiu społecznym Polaków. W Polsce według danych Państwowej Komisji Wyborczej w końcu 2012 roku było zarejestrowanych 80 partii politycznych. Jednak tylko około 3% dorosłych Polaków deklaruje członkostwo lub udział w partii i/lub stowarzyszeniu o charakterze politycznym. Nadto większość obywateli wykazuje znaczną niechęć do polityki i polityków – wiarę w ich uczciwość deklaruje, według rozmaitych badań, zaledwie ok. 3% Polaków. (…)


Niechęć do uczestnictwa w organizacjach politycznych i słaba aktywność obywatelska w tworzeniu demokracji przedstawicielskiej koincydują z bardzo krytycznym postrzeganiem głównych instytucji politycznych. (…)


Warto zacytować tu diagnozę prof. Jerzego Regulskiego, przedstawioną w raporcie „Samorządność i demokracja lokalna”: Konstytucyjna zasada pomocniczości nie znajduje do dziś w Polsce właściwego miejsca w świadomości społecznej. Nie jest też uwzględniana w programach partyjnych ani dostrzegana w działaniach władz państwowych. (…) Zjawiska nieprzestrzegania zasady pomocniczości i powtórnej centralizacji państwa nasilają się w Polsce, prowadząc do niespójności ustroju, zbędnych konfliktów i spadku zaufania społecznego do władzy. (…)


Według badań CBOS z 2012 roku, dotyczących zaangażowania się Polaków w działalność w organizacjach społecznych, blisko 30% związanych jest z taką działalnością obywatelską. Jest to najwyższy wskaźnik od 1998 roku. Jednak tylko 20% Polaków deklaruje, że w ciągu minionego roku wykonało pracę społeczną, co lokuje Polskę na szarym europejskim końcu. (…)

Polska pozostaje na ostatnim miejscu wśród krajów europejskich pod względem aktywności wolontariackiej: według badania Eurobarometru z 2011 r. średnio 24% obywateli UE regularnie lub okazjonalnie prowadzi działalność wolontariacką. Różnice między państwami członkowskimi pod względem zaangażowania w wolontariat sięgają 48 pkt proc. Właśnie tyle dzieli najaktywniejszą Holandię od Polski. Do krajów o największej liczbie wolontariuszy należą: Holandia (57%), Dania (43%), Finlandia (39%), Austria (37%), Luksemburg (35%), Niemcy i Słowenia (34%). Wśród państw poniżej średniej UE znalazły się m.in. Malta (16%), Hiszpania (15%), Grecja (14%), Rumunia (14%), Bułgaria (12%), Portugalia (12%) i na ostatnim miejscu – Polska (9%). (…)


Wydaje się zachowywać pełną aktualność sformułowana parę lat temu przez Jerzego Regulskiego i Barbarę Imiołczyk diagnoza, w myśl której obecny stan społeczeństwa obywatelskiego w Polsce pozostaje w tyle za rozwojem w innych dziedzinach, takich jak ustrój czy gospodarka. Opóźnienie to jest jednym z głównych hamulców rozwoju Polski. Kwintesencją idei społeczeństwa obywatelskiego jest przekonanie, że życie w państwie demokratycznym, gdzie o większości spraw rozstrzyga większość zorganizowana w partiach politycznych, nie musi owocować apatią i wyobcowaniem obywateli z życia publicznego, lecz wręcz przeciwnie, powinny istnieć mechanizmy umożliwiające rozwój postaw obywatelskich i samoorganizacji społecznej, niezależnej od działań aparatu politycznego nowoczesnego państwa. Należy jednak podkreślić, że sama koncepcja społeczeństwa obywatelskiego, wskazująca na miejsce i rolę jednostki w społeczeństwie, wyrasta z zachodniej myśli politycznej i z zachodnich realiów społeczno-politycznych, a niekoniecznie posiada rangę rozwiązania uniwersalnego. W Polsce, biorąc pod uwagę jego głębokie zakorzenienie w naszej historii i tradycji, ma pełne zastosowanie i może stanowić realną pomoc w realizacji zadań wspólnotowych, zadań publicznych.


Analizy socjologiczne postaw obywatelskich Polaków prowadzą wszystkich autorów do konstatacji bierności społecznej naszych obywateli, a więc do konstatacji słabości polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Nietrafne jest doszukiwanie się przyczyn historycznych takiego stanu rzeczy: oczywiście, zawsze można stwierdzić, że Polaków charakteryzuje „słomiany zapał” oraz że praca organiczna nie leży w naszej mentalności. Takie rozumowanie nie jest jednak satysfakcjonujące. Należy przede wszystkim wziąć pod uwagę przyczyny ustrojowe i prawne. (…) Istotną przyczyną słabości polskiego społeczeństwa obywatelskiego jest z pewnością bardzo niska partycypacja społeczna Polaków, a spowodowana ona jest także przez dominujące nastawienie naszych elit politycznych w odniesieniu do form demokracji bezpośredniej. Przedstawiciele wszystkich rządzących kolejno partii politycznych opowiadają się za pełną realizacją modelu demokracji przedstawicielskiej, niechętnie pozwalając obywatelom na podejmowanie decyzji samodzielnie, często ograniczając ich prawa polityczne do wrzucenia kartki do urny raz na cztery lata. Również ważką przyczyną jest bardzo ograniczona realizacja wywodzącej się ze społecznej nauki katolickiej, a przyjętej przez prawo unijne zasady subsydiarności. (…)


Warto podsumować przedstawione opracowanie podstawowym zaleceniem, sformułowanym przez (…) politologa Roberta Putnama: rząd demokratyczny jest silniejszy, a nie słabszy, kiedy wokół niego jest aktywne społeczeństwo obywatelskie oraz konkluzją Marcina Rachwała: bez silnego społeczeństwa obywatelskiego trudno będzie w Polsce zbudować dobrze funkcjonującą demokrację. W zasadzie jest to niemożliwe. (...) brak zaangażowania obywateli w sprawy publiczne utrudnia powstawanie społeczeństwa obywatelskiego. A bez tego komponentu demokracja przekształci się prędzej czy później w oligarchię partyjną.


Całość w: „Społeczeństwo obywatelskie i jego instytucje” - opracowanie Biura Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu.


IV. Fundacja Paradis Judaeorum a Prawo i Sprawiedliwość


W liście do Jarosława Kaczyńskiego z 6 maja b.r. nie bez kozery pojawiło się odwołanie do współpracy Fundacji Paradis Judaeorum z politykami Prawa i Sprawiedliwości: Hanną Foltyn-Kubicką, Tomaszem Porębą i ś.p. Arturem Górskim. Współpracy, która oparta była na zasadzie pomocniczości. Ani wolontariusze akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let's Reminisce About Witold Pilecki”), ani Fundacja Paradis Judaeorum nie posiadają bowiem formalnej legitymacji do wnoszenia projektów rezolucji Parlamentu Europejskiego, czy interpelacji poselskich w Sejmie. A jednak – za sprawą wymienionych polityków PiS – lansowane przez nas projekty znalazły wyraz na forach unijnego i krajowego parlamentu.


Zaznaczam to jako współautor tekstu uchwalonej 18 lutego 2009 r. rezolucji grupy parlamentarnej Unia na rzecz Europy Narodów (poprzedniczki Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) wzywającej Parlament Europejski do uchwalenia 25 maja Międzynarodowym Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem (zob. także „Polska The Times” z 21.II.2009: „Rotmistrz Pilecki będzie bohaterem całej UE”). W powstaniu rezolucji UEN Fundacja Paradis Judaeorum odegrała rolę dalece istotniejszą, niż tylko pomysłodawcy unijnego dnia pamięci. Podczas poświęconej Ochotnikowi do Auschwitz konferencji w Parlamencie Europejskim w dniu 3 marca 2009 r. w Brukseli wyraziłem przekonanie, że wspomniane fakty stanowią dowód, iż więź między obywatelami a ich reprezentantami nie jest li tylko papierową fikcją (zob. „Przypomnijmy o Rotmistrzu w Brukseli i na Hradczanach”). Inna sprawa, czy dziś, siedem lat później, równie ochoczo powtórzyłbym te słowa.


Czy jednak nasza współpraca z Hanną Foltyn-Kubicką, a następnie podjęcie jej dzieła przez Tomasza Porębę (zob. wpis z 1.III.2011 „Bohaterowie Żołnierze Wyklęci”), a także wydatna pomoc w promowaniu idei wprowadzenia „Raportu Witolda” do kanonu lektur w polskiej szkole, jakiej udzielał nam ś.p. Artur Górski (zob. Interpelację poselską z 10.III.2015 oraz Zapytanie poselskie z 18.III.2016), to nie dowody głębokiej świadomości wymienionych polityków PiS co do roli społeczeństwa obywatelskiego, a zarazem przejaw prawidłowego, zgodnego z jej najgłębszym sensem, funkcjonowania zasady pomocniczości?

Warto w tym miejscu wspomnieć, że świętej pamięci dr Artur Górski niedługo przed śmiercią obiecał mi interwencję u wicepremiera Piotra Glińskiego w sprawie naszego „zaginionego” w MKiDN listu. Wielka szkoda, że Opatrzność tak wcześnie odwołała Pana Posła ze służby…


Dla pełni obrazu trzeba wspomnieć także brak odzewu PiS na nasze prośby o wsparcie apelu o uznanie projektu Europejskiego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem za jeden z priorytetów polskiej prezydencji w UE. Apelu skierowanego spod Ściany Śmierci KL Auschwitz w Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Niemieckich Obozów Koncentracyjnych 14 czerwca 2011 r. (zob. „Rotmistrz Pilecki priorytetem polskiej prezydencji w Unii Europejskiej”). Gdyby Jarosław Kaczyński kiwnął wówczas palcem, być może od pięciu lat dokonania rtm.Pileckiego promieniowałyby na wszystkie kraje wspólnoty. Czy i w jaki sposób mogłoby to wpłynąć na pozycję Polski, a także na duchową kondycję Europejczyków? Czy o ówczesnym zaniechaniu PiS nie zadecydował prymat tego co partyjne nad polską racją stanu?...


V. Komentarze wolontariuszy akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let's Reminisce About Witold Pilecki”) do listu Fundacji Paradis Judaeorum do Jarosława Kaczyńskiego z 6 maja 2016 r.


Zachęcam do zapoznania się z komentarzami Joanny Płotnickiej, Agaty Białopiotrowicz, Dominika Kościelnego, Tomasza Kulpy, Ewy Wolskiej, Eryka Tobiasza, Piotra Pierkosia, Andrzeja Faca, Piotra Muszyńskiego, Sławomira Pitery, Agnieszki Haberki, Piotra Jacka, Anny Kulerz, Jacka Nestora, Andrzeja Łydki, Piotra Golińskiego, Urszuli Buśkiewicz i Kazimierza Wacławowicza, pod listem do Jarosława Kaczyńskiego w tej facebookowej dyskusji.


Czy owe głosy korespondują z tym, o czym w przytoczonych wyżej ekspertyzach prawnych i analizach socjologicznych? Czy „pasują” do postawy Hanny Foltyn-Kubickiej, Tomasza Poręby, Artura Górskiego?


VI. Z czym zwracaliśmy się do Jarosława Kaczyńskiego


Przypomnijmy, co stanowiło meritum listu Fundacji Paradis Judaeorum do prezesa PiS. Po przytoczeniu podstawowych informacji o naszej akcji społecznej i odwołaniu się do wsparcia, jakiego w minionych latach udzielała naszym działaniom wymieniona wyżej trójka polityków, przywołaliśmy (dołączone w kopiach) listy do prezydenta Dudy, wiecepremiera Glińskiego i minister Zalewskiej.


W przesłanym 14 grudnia 2015 r. liście do Prezydenta RP zawarte były dwa pytania: „1) Czy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej weźmie udział w uroczystościach Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Obozów Koncentracyjnych, które odbędą się 14 czerwca 2016 r. pod Ścianą Śmierci byłego KL Auschwitz? 2) Czy Pan Prezydent byłby łaskaw publicznie zadeklarować, czy popiera ustanowienie 25 maja Europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem, o które to święto Fundacja Paradis Judaeorum i wolontariusze akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let's Reminisce About Witold Pilecki”) zabiegają od stycznia 2008 r.?”


W liście do wicepremiera-ministra kultury i dziedzictwa narodowego z 4 lutego 2016 r., odwołując się do deklaracji szefa ekspozycji stałej waszyngtońskiego Muzeum Holokaustu złożonej w piśmie skierowanym do Fundacji Paradis Judaeorum 6 lutego 2012 r. oraz (sic!) do zasady suwerenności Narodu i zasady pomocniczości (a także do odmowy pomocy ze strony Władysława Bartoszewskiego – Przewodniczącego Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów ds. Dialogu Międzynarodowego), prosiliśmy wicepremiera Piotra Glińskiego o wsparcie naszych starań poprzez wystosowanie listu do Muzeum Holokaustu.


Z kolei pismo do pani minister Anny Zalewskiej z 10 lutego 2016 r. zawierało piąty z kolei wniosek Fundacji Paradis Judaeorum o wprowadzenie „Raportu Witolda” do kanonu lektur szkolnych. W liście nie zabrakło informacji o poparciu kierowanego do poprzedniej szefowej MEN, analogicznego wniosku, jakiego udzieliły nam wybitne osobistości z kraju i zagranicy.


O co zatem Fundacja Paradis Judaeorum zapytała w liście z 6 maja 2016 r. przywódcę rządzącego Polską obozu „dobrej zmiany”? O to, czy w owych k o n k r e t n y c h sprawach, z którymi zwracaliśmy się do prezydenta Andrzeja Dudy, wicepremiera Piotra Glińskiego i minister Anny Zalewskiej – zdaniem prezesa PiS – wymienieni politycy nie chcą, czy też nie mogą pomóc. Ponadto, mając na uwadze przytoczone wyżej argumenty, zapytaliśmy Jarosława Kaczyńskiego, jak on sam pojmuje sens zasady pomocniczości. Vide skany listu z trzema załącznikami:


https://drive.google.com/file/d/0Bz61_PER1DyESmY3YUoySmVSSTA/view?pref=2&pli=1


VII. Sedno


16 czerwca 2016 r., a więc dwa dni po Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Niemieckich Obozów Koncentracyjnych, którego doroczne oświęcimskie uroczystości zostały okrojone i wyrzucone poza teren byłego niemieckiego obozu, prezes PiS podpisał odpowiedź (wysłaną, o czym świadczy data stempla pocztowego, 21 b.m.) na list Fundacji Paradis Judaeorum. Oto skan pisma:


https://drive.google.com/file/d/0Bz61_PER1DyEdXhkY3U4dnQ2Rm8/edit?pref=2&pli=1


VIII. Wnioski


Dziękując Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu za łaskawą odpowiedź, nie mogę nie zauważyć, że nie odnosi się ona w sposób wyczerpujący do meritum naszego listu.


Nie dowiedzieliśmy się, czy – zdaniem prezesa PiS – w wymienionych kwestiach prezydent, wicepremier i minister edukacji nie chcą, czy też nie mogą (nie są w stanie?) pomóc.


Nie wiemy jak według Jarosława Kaczyńskiego należy rozumieć zasadę pomocniczości. Czy rzeczywiście kwestie z którymi się zwracaliśmy nie mają z nią – w całokształcie okoliczności – nic wspólnego? W świetle przytoczonych faktów, można powątpiewać, czy co do rozumienia zasady pomocniczości zgodziłby się z Jarosławem Kaczyńskim świętej pamięci Przyjaciel naszej Sprawy - poseł Artur Górski.


Odwołując się do przytoczonych wyżej analiz teoretycznych, nie sposób również zgadnąć w jaki sposób przywódca obozu IV RP postrzega rolę tak aktywnych i konsekwentnych w swym dziele patriotów jak wolontariusze akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let's Reminisce About Witold Pilecki”).


Trudno również przyjąć, iż o to, czy z d a n i e m prezesa PiS w wymienionych, konkretnych sprawach obóz władzy nie chce, czy nie może pomóc, powinniśmy pytać Prezydenta RP i Marszałka Sejmu…


Ponadto trudno nie zauważyć zbieżności między potraktowaniem naszych postulatów przez Jarosława Kaczyńskiego i przez - przywołanego w naszym liście do Piotra Glińskiego - Władysława Bartoszewskiego (zob. „Bartoszewski przeciw Pileckiemu w Muzeach Holocaustu”).


Czyżby prezes PiS chciał uczestników naszej akcji przekonać, że… „Warto być przyzwoitym”?

Czy właśnie na tym polegać ma „dobra zmiana”, wsłuchiwanie się w głos obywateli, opiewana w prezydenckich orędziach „genialna zasada pomocniczości”?..


Jak myślicie, czy słowa Jarosława Kaczyńskiego przyczynią się do umocnienia autorytetu państwa, poprawią wizerunek obozu rządzącego i notowania klasy politycznej? Podniosą współczynnik partycypacji obywateli w życiu publicznym i zmniejszą tendencję do atomizacji społecznej? Skłonią rodaków za granicą do angażowania się w sprawy Polski i przekonają, że warto („dobra zmiana!”) wracać? Pomogą wyzwolić rezerwy obywatelskiej energii, zdatnej do spożytkowania w wolontariacie pro publico bono?

I ostatnia kwestia: czy taka odpowiedź prezesa PiS to dobry prognostyk dla autentycznego, oddolnego, nie koncesjonowanego przez partie polityczne, społeczeństwa obywatelskiego? Możemy ją potraktować jak zachętę do dalszej, jeszcze bardziej owocnej pracy dla Polski?


Zapraszam do dyskusji w komentarzach pod niniejszym tekstem na stronie głównej naszej akcji:


https://www.facebook.com/Przypomnijmy-o-Rotmistrzu-Lets-Reminisce-About-Witold-Pilecki-300842628258


Przypomnijmy o Rotmistrzu! Trzeba dać świadectwo..

Przypomnijmy o Rotmistrzu / Let's Reminisce About Witold Pilecki on Facebook. Doświadczając kolejnych erupcji Inferno Polonico, przed oczami duszy widzę Witolda Pileckiego, który do nas, wolontariuszy akcji społecznej "Przypomnijmy o Rotmistrzu" ("Let's Reminisce About Witold Pilecki mówi"), mówi:"Z powodu mojego imienia będą was nienawidzić" (Mt 24,9)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka