Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
48
BLOG

Gorąco. I kart do głosowania zabrakło

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 8

Myślimy globalnie, działamy lokalnie - mówi znany slogan, ale to nieprawda: myślimy też (zazwyczaj) lokalnie. Tu, w Bangkoku, w codziennych gazetach (naprawdę dobrych i niezależnych) ani słowa o Tusku, Komisji Mędrców UE (a propos, uwierzą Państwo, że nikt jeszcze do mnie nie zadzwonił?), ani nawet - w co trudno uwierzyć - o Julii Piterze. Gdy przeglądam już drugi dzień stronice Bangkok Post i The Nation - tutejszych anglo-języcznych dzienników - zanurzam się powoli w ten region, który kiedyś tak bardzo był częścią mojego świata. Wiadomości zagraniczne to Malezja, Myanmar, Kambodża, Laos, a potem dalsza zagranica - Japonia, Chiny, Indie, i potem, , w takiej mieszance wiadomości dnia cośkolwiek o Europie (Papieżowi chce Zefirelli doradzać na temat wizerunku) i USA (wybory prezydenckie, coś tam o Johnie McCainie, nieważne). I, słowo daję, nic, zupełnie nic o Julii Piterze czy w ogóle o Polsce. 

Najważniejsze oczywiście wiadomości dotyczą tutejszych wyborów, które mają odbyć się już 23 grudnia, ale pierwsza tura, dla głosujących poza swymi okręgami, którzy zarejestrowali się do wyborów w terminie „zerowym” już się odbyła w ubiegły piątek-niedzielę i głosowało póltora miliona ludzi - 80 precent wszystkich zarejestrowanych do głosowania przedwczesnego. Dużo więcej niż się spodziewano, frekwencja zaskoczyła komisje wyborcze i w niektórych okręgach zabrakło kart do głosowania (rzecz niespotykana wcześniej na swiecie! - uwaga, ironia).  

Ze spontanicznością głosowania nie zawsze było idealnie, nadal panuje tu system mocno klientelistyczny, biednym rolnikom, ktorzy często nie mają pojęcia na kogo głosować bogaci kandydaci płacą calkiem nieźle od 300 do 500 bahtów (czyli od 6 do 10 euro, co jest sporą sumą w tym kraju) za głosowanie, no ale po pierwsze lepiej dostać bahty za głosowanie niż baty za niegłosowanie,a po drugie już jak wyborca coś tam zakreśla to nikt nad nim nie stoi i nie sprawdza. Poza tym w Tajlandii jest już bardzo pokaźna klasa średnia, nieźle wykształcona i im akurat nikt nie mówi że trzeba głosować i na kogo. 

Wybory są naprawdę ważne, bo to pierwszy test na demokrację od czasu (dość łagodnego w sumie) przewrotu wojskowego sprzed ponad roku, kiedy to armia obaliła mocno skorumpowany rząd Thaksina Shinawatry. Thaksin jest teraz na emigracji w Londynie (ale proszę się nie przejmować, ma za co żyć), jego partia - z silnymi wpływami na wsi i wśród miejskiej biedoty - zrekonstytuowała się (obecnie nazywa się PPP: Partia Władzy Ludu) i chociaż nie jest pieszczona przez władzę wojskową, to ma realne szanse zdobyć większość. Przeciwko niej, największe szanse ma Partia Demokratyczna, mająca głównie wsparcie w Bangkoku i wśród klasy średniej, w biznesie itp. Tak czy inaczej, jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, to już pod koniec roku Tajlandia ma znów szansę mieć dermokratycznie wybrany rząd.

Jeśli jednak okres sprzed przewrotu we wrześniu 2006 jest jakimś wskaźnikiem, to będzie to zapewne rząd dość słaby, oparty na niestabilnej koalicji, który zapewne nie dotrwa końca kadencji. W okresie przedwyborczym władza wojskowa zachowuje się w sposób całkiem cywilizowany, jedyną wpadką była instrukcja - która szybko przeciekła do prasy - dla wojska by zwalczało kandydatow PPP, ale skończyło się na dość łagodnym upomnieniu ze strony Komisji Wyborczej. Generał Sonthi Boonyaratkalin stoi na czele specjalnej grupy zajmującej się pilnowaniem uczciwości procesu wyborczego, co może nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem, gdyż sam ma plany polityczne na po wyborach, już bez munduru, no a w zeszłym roku stał na czele rebelii.

Propozycja Unii Europejskiej przysłania swych obserwatorów na wybory, została grzecznie ale stanowczo odrzucona, co chyba ma związek nie tyle z planami jakichś wyborczych kombinacji (choć całkiem wykluczyć ich nie można) co raczej z obsesyjną niechęcią władców tego kraju do jakiejkolwiek kontroli czy ingerencji z zewnątrz. Nawet Japończycy - ktorzy w czasie drugiej wojny światowej podbili cały ten region - Tajlandię zostawili byli w spokoju, co moi tajscy znajomi zawsze przypominają, chełpiąc się swym dobrym losem. Jak na kraj, ktory od lat 30-tych ubiegłego stulecia był sceną przewrotów wojskowych jest to może duma nie calkiem usprawiedliwiona, ale w sąsiedztwie Birmy, Kambodży, Wietnamu, Laosu i Malezji, kraj ten istotnie wygląda na oazę niezależności od zewnętznych tumultów. 

Tak czy inaczej, Tajowie specjalnie nie przejmują się wyborami, nie widać źadnego podniecenia ani emocji, może dlatego że władza wojskowa dała im żyć spokojnie i coraz zasobniej, gospodarka kwitnie, waluta (baht) jest niepokojąco wręcz mocna, więc gdy spaceruję po ulicach mojego ulubionego Chinatown w Bangkoku i wdycham te wszystkie niemożliwe zapachy Azji, to myślę sobie, że w porównaniu ze spolitycyzowaną do granic niemożliwości Polską, Tajowie coś tracą ale i coś zyskują. Na przykład króla Bhumibola (który właśnie obchodzi hucznie tu celebrowane 80-te urodziny - przeciętni Tajowie lubią (a niektórzy pewno i wielbią) chyba całkiem spontanicznie i autentycznie, czego nikt im specjalnie nie każe, co podaję Panu Wielomskiemu jako argument na jego rzecz, pewno bedę później żałował. Sam bym się na pewno nie zamienił - no chyba że na jedzenie - ale zrozumieć ich potrafię. 

PS: Przepraszam wszystkich, ktorym nie zdołalem odpowiedzieć na pytania i komentarze pod poprzednim wpisem, ale byłem już na walizkach, gdy go wysyłałem. Do Pana Pawła Paliwody, w związku z ewentualnym wywiadem dla GP: Panie Pawle, nie chcę w to wciągać całego Salonu więc prosiłbym o podanie adresu mailowego do korespondencji bezpośredniej, ewentualnie znalezienie mojego (to łatwe) i napisanie. Ale i tak przez dłuższy czas nie będzie mnie w Polsce, a wywiad telefoniczny nie ma sensu, więc przepraszam ale nie.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka