Młoda Polka Młoda Polka
989
BLOG

"Jednym z bohaterów tego utworu jest Natenczas Wojski" - czyli r

Młoda Polka Młoda Polka Kultura Obserwuj notkę 13

Rok 1999, VIII klasa szkoły podstawowej.

Lekcja języka polskiego. Polonistka z twarzą męczennika wysłuchuje naszych "deklamacyj" Inwokacji. Są dwa wyróżniające się ich rodzaje w naszej klasie:

1. Deklamacja "jak kijem po płocie" (jak zwykła utyskiwać nasza Pani), czyli:

litwoojczyznomojatyjesteśjakzdrowie ...?...(głos z klasy, szeptem: "ile cię trzeba")ileciętrzebacenićtentylkosiędowie.

2. Deklamacja "dramatyczna" (specjalizowała się w niej właściwie tylko jedna koleżanka):

Litwo! Ojczyzno! MOJA! Ty! Jesteś! Jak! Zdrowie!!! (oraz liczne westchnienia, zawieszania głosu, drżenie rąk, chodzienie po całej klasie, a nawet - włażenie na ławkę!).

Pozostałe recytacje bywały po prostu przeciętne, przy czym im bliżej końca, tym tempo mówienia się przyspieszało - aby tylko dobrnąć do finału i usiąść z poczuciem ulgi.

Rok 2001, II klasa szkoły średniej

Omawiamy na polskim romantyzm. Jedynymi lekturami czytanymi w całości są wiersze, mało kto czyta całego "Giaura" czy "Konrada Wallenroda" - ale zdarza się. No, ale "Pana Tadeusza"? W życiu! Nie dość, że długie, to jeszcze "we dwunastu księgach wierszem"!!!

Rok 2006, przed sesją (pod koniec II-go roku)

Lista lektur do egzaminu z romantyzmu jest długa. Brnę przez Słowackiego (nudne), Norwida (ciężkie), Mickiewicza... Mickiewicz został przemaglowany wcześniej na zajęciach, zostaje mi do przeczytania "Pan Tadeusz". Czytam, za radą znajomej, nie jak jeden długi wiersz, ale jak powieść. Połykam w dwie godziny, dziwiąc się w duchu, gdzie się podziało to obrzydzenie, ta niechęć? Przecież to jest świetne... Nareszcie jakaś normalna lektura w tym romantyźmie, którego nie czuję, nie rozumiem, "jak ma mnie zachwycać, skoro nie zachwyca", chociaż tam "wielcy poeci byli".

Rok 2007, praktyki w klasie 6b

Omawiam z dziećmi fragment o dwóch stawach z "Pana Tadeusza". Na początku lekcji przedstawiam opinię współczesnego Mickiewiczowi krytyka: "Mickiewicz jest półgłówek wypuszczony ze szpitala wariatów", i mówię, że za chwilę ocenimy, czy poeta to rzeczywiście półgłówek. Sama się sobie dziwię w duchu, skąd we mnie tyle zachwytu i autentycznej pasji, gdy mówię dzieciom o "Panu Tadeuszu", gdy staram się pokazać, jak piękne tworzył Mickiewicz metafory i porównania. Dzieci słuchają. Na końcu jakiś chłopiec mówi: "a proszę pani, ten Mickiewicz to jednak nie jest półgłówek, bo ja bym tak ładnie, jak on, nie umiał napisać".

                                            

"Pan Tadeusz", znienawidzony na początku, awansował u mnie do miana jednego z najwybitniejszych dzieł polskiej literatury (widać to nawet w tytule mojego bloga).  Ponieważ mam przeczucie, że za chwilę zaczęłabym popadać w straszny patos pisząc dalej o tym dziele (a ja patosu nie lubię), zacytuję wspomniany wcześniej fragment.

 

Zaiste, okolica była malownicza!
Dwa stawy pochyliły ku sobie oblicza
Jako para kochanków: prawy staw miał wody
Gładkie i czyste jako dziewicze jagody;
Lewy ciemniejszy nieco, jako twarz młodziana
Smagława i już męskim puchem osypana.
Prawy złocistym piaskiem połyskał się wkoło
Jak gdyby włosem jasnym; a lewego czoło
Najeżone łozami, wierzbami czubate;
Oba stawy ubrane w zieloności szatę.

Z nich dwa strugi, jak ręce związane po społu,
Ściskają się; strug dalej upada do dołu;
Upada, lecz nie ginie, bo w rowu ciemnotę
Unosi na swych falach księżyca pozłotę;
Woda warstwami spada, a na każdej warście
Połyskają się blasku miesięcznego garście,
Światło w rowie na drobne drzazgi się roztrąca,
Chwyta je i w głąb niesie toń uciekająca,
A z góry znów garściami spada blask miesiąca.
Myślałbyś, że u stawu siedzi Świtezianka,
Jedną ręką zdrój leje z bezdennego dzbanka,
A drugą ręką w wodę dla zabawki miota
Brane z fartuszka garście zaklętego złota.

(...)


Między stawami w rowie młyn ukryty siedzi;
Jako stary opiekun, co kochanków śledzi,
Podsłuchał ich rozmowę, gniewa się, szamoce,
Trzęsie głową, rękami, i groźby bełkoce:
Tak ów młyn nagle zatrząsł mchem obrosłe czoło
I palczastą swą pięścią wykręcając wkoło,
Ledwo klęknął i szczęki zębowate ruszył,
Zaraz miłosną stawów rozmowę zagłuszył.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Kultura