modus in actu modus in actu
650
BLOG

Relatywizm i mechanizmy na tle świetlistości wolności

modus in actu modus in actu Polityka Obserwuj notkę 4

Wolność słowa, wolność mediów, obrona wolności i w ogóle wolność lub też pojęcie wolności, w ostatnim czasie odmienianie są we wszystkich przypadkach i odnoszone są do różnych, na bieżąco ujawniających się okoliczności.  

Na wstępie chciałbym zwrócić uwagę, że problematyka wolności mediów i w ogóle wolności ma swoją analogię w problematyce związanej z niedawnym sporem dotyczącym klauzuli sumienia i Deklaracją wiary i wynikającej stąd pewną formą  wolności lekarskiej.

Zarówno w jednym przypadku jak i w drugim istotowo chodzi o idee i pewne wartości, które mają charakter absolutny a nie zrelatywizowany do czegoś wewnętrznego w ramach systemu politycznego, ustrojowego, prawnego, czy też w ogóle demokracji.  

O ile w przypadku "wolności mediów" środowisko dziennikarskie mówi jednym głosem, to w przypadku związanym z Deklaracją wiary jest podzielone.

Problem co do istoty jest ten sam, a jednak istnieją różnice w jego rozumieniu, gdzie rozumienie to skutkuje: raz tożsamością wyrażonego stanowiska, a drugi raz jego odmiennością.

Próba określenia przyczyn powstania tych różnić nie jest trudna.

Z jednej strony bowiem mamy osoby, które rzeczywiście odnoszą się do idei wolności, czyli do pewnej wartości o charakterze absolutnym, czyli wartości, która z zasady nie może być w jakkolwiek sposób relatywizowana, a z drugiej strony mamy osoby, które używają pojęcia wolności lub też jego reprezentacji pojęciowej, jako wartości immanentnej demokracji, czyli wartości relatywnej i kulturowej.

Inaczej mówiąc, z jednej strony idea i wartość o charakterze zasady absolutnej a z drugiej strony pewien symbol,  reprezentacja pojęciowa, które należy w odpowiedni sposób używać - zrelatywizować, tak aby zapewnić jako taką stabilność i koherencję w ramach danego systemu politycznego z naczelną wartością kulturową - demokracją.

 Jasność przedstawionego rozróżnienia zaburza nieco stanowisko niektórych dziennikarzy - jednak problemem jest pewna nieświadomość dziennikarza, niż jasność przedstawionej różnicy. Mam na myśli usłyszaną przeze mnie wypowiedź dziennikarza GW, który w jednym z programów telewizyjnych  mówił o niepisanych zasadach, gdzie znajduje się pewna moc wartości wolności.

 Polski system prawny określa granicę demokracji a tym samym granice wolności. Polski system prawny z zasady nie odnosi się do zasad, które przekraczałyby to, co zostało w nim wyrażone w formie ustawy, czy też jakiejś wykładni. Inaczej mówiąc zasady tego typu systemu są zawarte w tym systemie a nie poza nim - nie może być więc mowy o jakichkolwiek niepisanych zasadach - takich jak np. słuszność, wolność, czy też godność w rozumieniu rzymskich stoików i prawa rzymskiego. Co więcej ranga prawa powoduje, że prawo określa nie tylko granice ale również wszelkie możliwości pełnego uniwersum zachowań, okoliczności i intencji.

Polska demokracja to prawo, a prawo to polska demokracja.

Tak jak prawo poprzez ustawę określa wolność obywatela, czyli wolność jest na zewnątrz obywatela - bo obywatel jest z zasady zły i niemoralny, tak też prawo określa wolność prasy i mediów.

Wolność prasy i mediów nie jest w dziennikarzu, jego wolnej intencji, jakiejś idei lub jakiś niepisanych zasadach ale w czymś kulturowym i zewnętrznym względem niego tj. w wyrażonej ustawie.   

 Wydarzenia w siedzibie Wprost w sposób doskonały pokazują napięcie pomiędzy systemem prawnym a pewną intuicją wolności. Chodzi o konfrontację mechanicznej jurysprudencji i pewnej naturalnej intuicji dziennikarskiej.

W opinii większości prawników działania prokuratury były z punktu widzenia formalnego, poprawne i cechowały się legalnością nawet w aspekcie próby zastosowania rozwiązania siłowego.

Konferencja prasowa mechanicznej pani prokurator rozwiała wszelkie wątpliwości w tym aspekcie. Podobnie konferencja elementu struktury państwa, czyli mechanicznego premiera D. Tuska. Konferencja kończy się dość błyskotliwą wypowiedzią M. Olejnik - problem w tym, że dziennikarka myli skutki z przyczynami. D. Tusk to tylko pewien mechanizm, pewna zwiewność a nie człowiek, który może o czymkolwiek decydować. D.Tusk może mechanicznie zdecydować tylko wtedy, gdy pojawia się odpowiednie sondaże.

Tak jak dziennikarze uzależnieni są od prawa, tak też D.Tusk uzależniony jest od sondaży.              

Arystoteles określa wolność jako bycie przyczyną samego siebie. Okoliczności ostatnich wydarzeń ukazują jedną zasadę: powszechne warunkowanie elementem zewnętrznym.

Dura lex sed lex    

 

To co jest, jest in actu, natomiast to, co jest inaczej niż w akcie - naprawdę nie jest.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka