Jak się ma takich wrogów, jakich ma PiS, to nawet nie potrzeba przyjaciół.
PO, z właściwą sobie finezją, powtarza wszystkie błędy z poprzedniej kampanii. Oczywiście koledzy Donalda nie byliby sobą, gdyby nie zaproponowali lepszej, udoskonalonej wersji swych porażek.
Jak, chcąc dorównać PiS-owi w szybkim starcie, wystawili swoje billboardy bez podpisów, to nawet nie potrafili równo kłamać - raz im wychodziło, że to celowo, bo nie wiedzieli, że nie można, raz - że to błąd drukarni.
Jak chcieli nakryć czapką kryminalny spot PiS-u, to im "Wprost" zarzucił zawłaszczenie materiału z wypowiedzią Rydzyka, a oni w ogóle nie potrafili się wytłumaczyć.
Jak mieli zdetonować w sobotę bombę, Jan Rokita odpalił im laskę. Dynamitu.
Przez cały czas konsekwentnie unikają pokazywania jakiegokolwiek programu, wytykając tylko PiS-owi... nawet nie błędy, a potknięcia, nad którymi wyborcy dawno przeszli do porządku dziennego.
A to dopiero początek kampanii... Tyle jeszcze można spieprzyć. Możliwości są, rzekłbym, nieograniczone. Jak przegrywać, to tylko z PO. Może na nich zagłosuję? Z litości...
Zaraz... a może to byłby jakiś koncept? Wziąć wyborców na litość. Kampania oparta na błaganiu o głosy z chrześcijańskiego miłosierdzia.
Czy skuteczne - nie wiem. Ale jakie nowatorskie!
Prawicowy oszołom. Anarchokonserwatysta. Patriota polski i wrocławski. Znawca literatury fantastycznej i filmu. Entuzjasta Apple i MacOS-a.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka