Recenzent JM Recenzent JM
6586
BLOG

Żenująca wystawa w Muzeum SN w Warszawie

Recenzent JM Recenzent JM Muzea Obserwuj temat Obserwuj notkę 170
W Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaprezentowano wystawę „Daniel Rycharski. Strachy”, na której można zobaczyć m.in. krzyże oplecione kolorowymi, tęczowymi ubraniami, a także różańce z krwi.

Kiedy zobaczyłem w TVP-info materiał o głośnej już wystawie w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, to nie mogłem się powstrzymać i musiałem to jakoś skomentować.

To, że Warszawa ma Muzeum Sztuki Nowoczesnej i planuje jego rozbudowę, to dobrze.

To, że wspomniane muzeum ma takiego dyrektora, jak ma - to pech.

Zaś to, że stolica ma takiego prezydenta... – myślę, że to już katastrofa.

O co chodzi z tą wystawą?

Wystawa niejakiego Daniela Rycharskiego (podobno artysty ze wsi Kurówek) nazywa się „Strachy”, jest wielowątkowa i w zasadzie można by ją określić w kilu słowach – to jest budzący niesmak kicz i pseudoartystyczny bełkot. Uważam, że tak żenujący poziom wystawianych prac, to obraza dla sztuki i wstyd dla instytucji, która nosi nazwę „Muzeum”.

To oczywiście moje zdanie... Warszawiacy w tym temacie mogą mieć zupełnie inne, ale jeśli tak, to by znaczyło, że w takim razie... na taką „sztukę” właśnie zasługują.

Było dość poważnie, więc teraz dla rozładowania napięcia spróbuję spojrzeć na sprawę nieco pod innym kątem.

Wystawa prezentuje np. duże, różnorakie krzyże „poubierane” w ubrania homoseksualistów. Dlaczego akurat taki pomysł? Autor tłumaczy, że stawiał takie w swojej wsi na polach, bo - „chodziło o to, aby zapach homoseksualistów chronił uprawy rolników w Kurówku przed zniszczeniami... spowodowanymi przez dzikie zwierzęta...”

Słysząc coś tak szalonego, można się oczywiście zastanawiać, czy to tylko licha prowokacja, czy może jakiś rodzaj głupoty, ale takie tłumaczenie rodzi pewien problem.

Nie mam kontaktu z homoseksualistami, więc przyznaję się, że nie rozumiem - o co chodzi z tym ich zapachem odstraszającym dzikie zwierzęta. Może ktoś kompetentny wyjaśni... - czy tego typu wypowiedzi nie ocierają się przypadkiem o jakiś rodzaj homofobii?

Inna działalność z rodzaju „artystycznych” prac autora wyglądała tak: 

image

Pseudoartysta spalił stary konfesjonał oraz jakiś wysłużony mebel z gejowskiego klubu, pomieszał popiół, zrobił z tego papkę i podobno skonsumował.

I mamy kolejny problem, który akurat wcale nie wiąże się z aktem, że wyraźnie mu zaszkodziło. Chodzi raczej o to, że zwyczajni ludzie dostają mandaty za spalanie starych mebli, więc tu rodzi się pytanie - czy działalność pseudoartystyczna jest zwolniona z przestrzegania prawa?

Tylko pytam, bo jeśli tak, to można udawać artystów i palić sobie czym popadnie. A jeśli nie, to czy nie jest to sprawa do wyjaśnienia, zwłaszcza, że w sieci są dowody działań pseudoartysty niezgodnych z przepisami... i brak reakcji służb na nieprzestrzeganie prawa, to chyba nie najlepszy przykład dla społeczeństwa..

Byłem też ciekaw, co na to Greenpeace i obrońcy czystości powietrza w Polsce, ale na razie z ich strony dobiega martwa cisza... widać jeszcze w tej sprawie nie dotarł do nich stosowny SMS, więc albo udają, że nic się nie stało, albo nie wiedzą, jak na to zareagować.

Kolejna dziedzina pracy w której niewątpliwie wioskowy, tzw. „artysta” spełnia się - nosi (moim zdaniem) wyraźne znamiona ekshibicjonizmu i myślę, że można by ją chyba zaliczyć do sztuki bagiennej. Nakręcone kamerą dzieło nazywa się „Ziemia” i znajduje się na stronach muzeum. 

Poniżej wrzuciłem kadr z filmu (oczywiście okrasiłem go własnymi słowami):

image

Kiedy to zobaczyłem i usłyszałem, że chodzi o obcowanie (płciowe) z ziemią, to przypomniał mi się stary kawał o bacy, który w czasie, gdy wiał halny - widząc gołego chłopa ćwiczącego pompki na łonie przyrody, rzekł zatroskany do kamrata:

Żal człeka - nawet nie zauważył, kiedy mu babe wywiało.

Faktycznie, trochę żal młodego człowieka... ludowego „ekshibicjonisty” i zarazem amatora kąpieli błotnych, który na golasa tarza się w błocie przed kamerą, a potem (przyglądając się sobie) stwierdza ze smutkiem, że mimo tak intensywnego nawożenia - znowu nie urosło.

image

Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaprasza na wystawę m.in. dzieci... już od pięciu lat wzwyż. Ale będzie uciecha... tyle zabawnych eksponatów i jeszcze do obejrzenia śmieszny film z gołym „artystą” taplającym się w błocie. Oj będzie co rodzicom opowiadać.

Prezydent Trzaskowski (zapytany w sprawie wystawy) stwierdził przed kamerami m. in tak: 

„Bardzo różne odbywają się wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w jego dzisiejszej siedzibie... ta wystawa, wątki, które są związane ze zniesieniem pańszczyzny są dość interesuące...”

image

Co się dziwić... jaki prezydent – taki i poziom lansowanej kultury w jego mieście. Strachy na wróble, żenada i bajoro pełne bagna. Kto wie? Może właśnie „golizna i bagno” - to jest ten prawdziwy pomysł na Warszawę?

PS. Wszystkie wykorzystane materiały zostały zaczerpnięte z programu „W tyle wizji – extra” z 1. 03. 2019r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura