Dzida i maczuga

Atak na ambasadę, to przejaw bandytyzmu, dla którego nie ma usprawiedliwienia.

Do wszystkich debili, którzy wychwalają napaść na rosyjską ambasadę podczas ostatniego marszu jaskiniowców:

Słuchajcie, ćwoki - to nie jest ważne, że tam spalono tylko polską budkę policyjną. Co to za prymitywna argumentacja? Tu budka, a oni przecież siedemnasty września i Katyń.

Jakim trzeba być jełopem, aby nie móc pojąć, że dyplomacja to nie to samo, co obrzucanie się wzajemnie gównem! Dziesięć lat temu jacyś polscy popierdoleńcy napadli na dzieci rosyjskich dyplomatów. W efekcie doszło w Rosji do licznych aktów tępego odwetu. Ofiary, Polacy wybrani na chybił trafił, ucierpiały bardziej, niż te rosyjskie dzieci.

Więc przestańcie kretyni bredzić. Atak na ambasadę, to przejaw bandytyzmu, dla którego nie ma usprawiedliwienia. Nie ma go w historii (bo oni nam kiedyś), ani nie ma go w ekonomii (eee tam, zwykła budka). Nie ma go także w narodowej dumie (rżnij Moskala!).

A skutki tego bandytyzmu dotkną nie sprawców, ani nie was, odmóżdżeni piewcy dzidy i maczugi. Skutki dotkną niewinnych ludzi. Jak zwykle wtedy, gdy inicjatywę przejmują ci, którym głowa potrzebna jest wyłącznie po to, aby mogli nią jeść.