A tymczasem w pewnych kręgach trwa apoteozowanie broni jądrowej. Ukraina została napadnięta, bo się jej pozbyła (skądinąd tyleż z inicjatywy Rosji, co Ameryki). Gdyby ją miała, to by była "bezpieczna". Proste? Proste. W każdym razie wiemy, co robić w sytuacjach zagrożenia: nosić pas z materiałami wybuchowymi i grozić detonacją. Oto gwarancja bezpieczeństwa.
Więcej w linku.
Zawsze zastanawiałem się, skąd się bierze to uwielbienie niektórych środowisk dla broni atomowej. Może to naprawdę kwestia psychologiczna? Jakoweś chore uwielbienie "siły", którą się (rzecz jasna) utożsamia z możliwością niszczenia. No, a cóż jest bardziej niszczycielskiego, niż atom? Czyli wynika stąd niezbicie, iże prawdziwy mężczyzna musi uwielbiać broń jądrową, inaczej to by było gejowe.
Ja się, rzecz jasna, podśmichuję, natomiast warto (i jeszcze się to nie raz tutaj zrobi) zwrócić uwagę, jak ogromnie ważną rolę odgrywają w kwestii stosunku społeczeństwa do wojny rzeczy pozornie błahe, szczególnie te, które dzieją się na etapie szkoły powszechnej. Dlatego też inicjatywy pacyfistyczne tak podkreślają rolę edukacji w tworzeniu kultury pokoju (dysponujący językiem angielskim więcej znajdą tutaj: https://www.peace-ed-campaign.org/ ).
Kończąc można pocieszyć się chociaż tym, że w Polsce broni jądrowej nie było, nie ma i nie będzie, za co trzeba dziękować -- nie wiem komu, ale na pewno nie Wielkiemu Duchowi, który nie miesza się w sprawy ludzkie, a więc i nie ocali nas przed naszą własną głupotą.
Link: https://historia.dorzeczy.pl/historia-wspolczesna/392764/ukraina-pozbyla-sie-broni-atomowej-likwidacja-arsenalu-nuklearnego.html
Maciej Sobiech
Komentarze