Amerykański żołnierz obok płonącego szybu naftowego w Iraku, 27.03.2003 (Mario Tama / Getty Images)
Amerykański żołnierz obok płonącego szybu naftowego w Iraku, 27.03.2003 (Mario Tama / Getty Images)
M.Sobiech M.Sobiech
222
BLOG

20 marca: rocznica amerykańskiej inwazji na Irak

M.Sobiech M.Sobiech USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

Tego dnia 2003 roku USA rozpoczęły "operację wojskową" przeciwko Irakowi, rządzonemu dyktatorsko przez Saddama Husajna. Pretekstem do rozpoczęcia inwazji miały być rzekome, znalezione przez amerykański wywiad dowody na to, że wojsko irackie pracuje nad wyprodukowaniem broni chemicznej. Oficjalnie, wojna trwała do 2011 roku. Dowody okazały się spreparowane, natomiast ostrożne szacunki instytutów zachodnich mówią o około 500 000 ofiar wojskowych i cywilnych bezpośrednio lub pośrednio przez nią spowodowanych. Do tego należy doliczyć jeszcze gigantycznych rozmiarów kryzys uchodźczy (około 2,4 miliona migrantów wewnętrznych i 2 miliony uchodźców poza granicami kraju). Działania amerykańskie doprowadziły do katastrofy humanitarnej i gospodarczej. Państwo irackie do dziś nie podniosło się do końca po tym ciosie.

Pamięć o tym wydarzeniu jest szczególnie ważna, ponieważ stanowi znakomity materiał do przemyśleń -- na przykład:

1) na temat tego, że obalenie dyktatora często bywa gorsze od samej dyktatury;

2) na temat konieczności rozumienia uwarunkowań lokalnych i faktu, ze zachodnia republika nie jest ustrojem odpowiednim dla wszystkich społeczeństw;

3) no, ale przede wszystkim na temat skądinąd osobliwego sposobu działania społeczności międzynarodowej.

Dzisiaj, gdy trwa wojna na Ukrainie, słyszymy zewsząd głosy słusznego protestu i oburzenia, a wręcz potępienia dla agresora. Wówczas wszakże, takich zdecydowanych głosów było trochę mniej. Żaden rząd nie potępił również zdecydowanie Amerykanów za to, że SPREPAROWALI pretekst do ofensywy, ba! -- w świadomości ogólnej ten fakt właściwie nie istnieje, podobnie jak i skala katastrofy humanitarnej czy zapaści ekonomicznej w Iraku. I, z tego, co przynajmniej widzę, prawie nikogo ta kwestia za bardzo nie interesuje. Społeczeństwa zachodnie, tak (deklaratywnie) solidaryzujące się z Ukraińcami, wobec Irakijczyków wykazują co najwyżej obojętność. Jest to ogromny problem, świadczący o tym, że nie w pełni przemyśleliśmy jeszcze jako cywilizacja błędy przeszłości i daleko nam do pożegnania się z podszytą rasizmem postawą kolonialistyczną. Z jednej strony świadczy to o nędzy moralnej, ale z drugiej ma także bardzo konkretne konsekwencje polityczne -- bo zachód, tzw. cywilizacja atlantycka, w oczach innych kręgów cywilizacyjnych jest po prostu niewiarygodny. Nie dziwmy się więc, jeżeli słyszymy, że reakcja wobec rosyjskiej inwazji w krajach Bliskiego czy Dalekiego Wschodu bywa, powiedzmy, że powściągliwa, a nawet często zwyczajnie życzliwa w stosunku do agresora. W oczach ludzi, którzy posmakowali amerykańskiej "walki o demokrację", obecne deklaracje zachodnie mają obłudny charakter. W naturalny sposób rodzi się w nich pytanie: "Dlaczego protestujecie, gdy bomby spadają na Kijów, a nie protestowaliście, gdy spadały na Bagdad? (Damaszek, Trypolis...)". Jak zwykle zatem okazuje się, że kwestia wojny i pokoju nie sprowadza się we współczesnych warunkach do dylematu kto kogo napadł, ale zależy od niesamowicie skomplikowanej sieci czynników. Rozwiązanie go zatem, wymaga nie tylko wysyłania stronie napadniętej broni i amunicji, ale holistycznej polityki, w której pierwszym krokiem powinno być uderzenie się w piersi i jasne rozliczenie własnych zbrodni i kłamstw.

Maciej Sobiech


Do poczytania:

https://www.britannica.com/event/Iraq-War/Occupation-and-continued-warfare

https://krytykapolityczna.pl/swiat/irak-inwazja-demokracja-panstwo-upadle/

https://www.stopwar.org.uk/article/iraq-war-costs-could-hit-3-trillion-by-2050/

https://www.stopwar.org.uk/article/keeping-imperial-dreams-alive-why-the-establishment-still-loves-war-criminal-tony-blair/

https://jacobin.com/2022/03/iraq-war-19th-anniversary-joe-biden-saddam-wmds

https://en.wikipedia.org/wiki/Iraq


M.Sobiech
O mnie M.Sobiech

Pacyfizm, anarchopacyfizm i krytyka społeczna. Dumny członek Peace Pledge Union i War Resister's International. Żyję w świecie 4D: degrowth, dystrybucja, demilitaryzacja, demokracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka