wiesława wiesława
3931
BLOG

Brukselscy eurobiurokraci Orbanem pomiatali tak samo jak polskim rządem

wiesława wiesława UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 125

Nowy polski premier odwiedza Węgry, lekceważąc Brukselę” - tak o dzisiejszej wizycie Mateusza Morawieckiego w Budapeszcie napisał wydawany w Brukseli portal  "EUobserver".

"EUobserver" zwraca uwagę, że pierwsza dwustronna wizyta Morawieckiego odbywa się po ogłoszeniu przez Komisję Europejską decyzji o uruchomieniu art. 7 unijnego traktatu wobec Polski w związku z obawami o reformy wymiaru sprawiedliwości i przypomina, że Orban obiecał zawetowanie ewentualnych sankcji wobec Polski dotyczących np. zawieszenia prawa głosu w Radzie UE. Jednocześnie "EUobserver" przypomina, że Polska, Węgry, a także Czechy odmówiły przyjęcia uchodźców w ramach podjętej w 2015 roku tymczasowej decyzji o ich relokacji, w związku z czym KE zdecydowała się podać te trzy kraje do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Portal "EUobserver" ubolewa, że w obu krajach nastąpił regres, jeśli chodzi o przestrzeganie wartości demokratycznych i praworządność i stwierdza ze zgrozą, że "Dwa prawicowe rządy dotychczas odmówiły wycofania się w obliczu krytyki ze strony UE".  

Zdaniem autorki artykułu, Eszter Zalan, "Polski premier spotyka się z szefem węgierskiego rządu Viktorem Orbanem, aby pokazać solidarność wobec krytycyzmu ze strony UE"

"Spotkanie dwóch premierów jest postrzegane jako akt buntu przeciw Brukseli i UE, które oba konserwatywno-nacjonalistyczne rządy postrzegają jako naruszające ich suwerenność i zagrażające - przez swoje liberalne polityki - chrześcijańskim tradycjom Europy”.

Nie sposób nie zgodzić się z ta oceną, jeżeli jest się sprawnym intelektualnie i pamięta się wściekłą nagonkę europejskiego lewactwa na rząd Victora Orbana po wejściu w życie nowej ustawy zasadniczej Węgier z 25 kwietnia 2011 r.  Tym, którzy mają gorszą pamięć, trzeba przypomnieć, że już pierwsze zdanie preambuły nowej konstytucji Węgier – Panie, błogosław Węgrów – wywołało protesty partii lewicowych.  Nowa konstytucja odrzuciła wcześniejszą nazwę państwa – Republika Węgier, jako kojarzącą się z czasem komunistycznej niewoli. Przyjęto nie republikańską nazwę  – „Węgry”. Ustawa zasadnicza odwołuje się wprost do Boga i podkreśla znaczenie chrześcijaństwa dla losów państwa i narodu:

My, członkowie narodu węgierskiego, na początku nowego tysiąclecia, z odpowiedzialnością za każdego Węgra, wyznajemy co następuje: 
Jesteśmy dumni, że nasz pierwszy król, święty Stefan przed tysiącem lat osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy.

[…]

Uznajemy kluczową dla podtrzymania naszego narodu rolę chrześcijaństwa. Szanujemy różne tradycje religijne naszego kraju. 
Obiecujemy, że zachowamy jedność duchową narodu, która w wichrach minionego stulecia rozerwana została na części. Narodowości i grupy etniczne żyjące na Węgrzech uważamy za część narodu węgierskiego. 
[…]

Odrzucamy przedawnienie nieludzkich zbrodni dokonanych przeciwko narodowi węgierskiemu i jego obywatelom przez rządzące dyktatury: narodowych socjalistów i komunistów. 
Nie uznajemy prawnej ciągłości komunistycznej „konstytucji” z 1949 roku, która była podstawą reżimu, dlatego ogłaszamy jej nieważność. 

[…]

Szanujemy (…) Świętą Koronę, która ucieleśnia konstytucyjną ciągłość państwową Węgier i jedność narodu”.

Walutą narodową pozostał forint, co wskazuje, że rząd Orbána nie planuje wejść do strefy euro. Ponadto konstytucja ograniczyła prerogatywy Trybunału Konstytucyjnego i udzieliła prezydentowi prawa do rozwiązania parlamentu w przypadku, kiedy parlament nie zdoła uchwalić budżetu do końca marca każdego roku. Wprowadzono także zapis, wymagający zgody kwalifikowanej większości 2/3 głosów członków parlamentu w kwestiach takich jak: emerytury, podatki i ustawa o banku centralnym. Zgodnie z zapowiedziami, zapisano ograniczenie długu publicznego do 50% PKB. Pojawił się również zapis o ochronie małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny i o ochronie życia poczętego.

Jest rzeczą oczywistą, ze wizja państwa opartego na fundamentach chrześcijaństwa nie spotka się z pozytywną oceną brukselskich eurobiurokratów - rząd Orbana skrytykowały Unia Europejska, Rada Europy.  Premier Orban był zmuszony wysłuchiwać groteskowych wrzasków i pisków lewactwa w Parlamencie Europejskim - „tyrania większości”, „atak na demokrację”, „łamanie zasad europejskich”, „odbieranie praw obywatelom”, „nacjonalizm i faszyzm”. Europoseł Sylvie Guillaume pouczała go, że „Wartości europejskie, to nie są wartości chrześcijańskie”, zaś  Amnesty International stwierdziła, że nowa konstytucja Węgier jest sprzeczna z prawami człowieka.

Padały wtedy zapowiedzi podjęcia wszelkich środków, by – jak to ujęto – na Węgrzech były przestrzegane rządy prawa. W odpowiedzi premier Węgier stwierdził, że jest to wtrącanie się w wewnętrzne sprawy jego kraju. Wiosną 2012 roku  Rada Unii Europejskiej zablokowała wypłaty dla tego kraju z Funduszu Spójności. Oficjalny powód: niezadowalające wskaźniki makroekonomiczne. Podobna kara nie spotkała wielu innych państw z o wiele gorszymi wynikami, za to ochoczo wykonującymi ideologiczne dyrektywy płynące z Brukseli. Okazało się jednak, że na unijne naciski uodpornieni są nie tylko członkowie gabinetu Viktora Orbána, ale także sami Węgrzy. W trzecim roku rządów Fidesz prowadził we wszystkich sondażach, a przewaga nad plasującymi się na drugim miejscu socjalistami wynosiła nawet 30 procent.

W styczniu 2012 roku w rozmowie z Janem Pospieszalskim (program „Blizej”, TVP 1) Victor Orban mówił:

Są poważne ataki przeciwko nam i w takich chwilach przyjacielskie gesty bardzo dużo znaczą. Chciałbym podziękować wszystkim przyjaciołom Węgier w Polsce za poparcie. [….]Odczuwam jednak, że starszym demokracjom wydaje się, że mają prawo pouczać kraje, które przez wiele lat cierpiały przez sowiecką dyktaturę. I oni myślą czasami, że wiedzą więcej o demokracji i wolności niż Węgrzy, Polacy i inne państwa Europy Środkowej. […] Dla nas wolność i demokracja są tak ważne jak powietrze i stare kraje Unii czasami nie widzą, jak bardzo to dla nas ważne. [….] Sądzę, że ataki przeciwko naszemu krajowi mają dwa powody. Jeden to powód moralny – chodzi o wartości. Rzeczywiście, konstytucja mówi, że bez chrześcijaństwa nasz kraj by nie przetrwał. To wartość, o którą musimy zadbać. Konstytucja mówi, że wartością jest szacunek dla własnego kraju i narodu. Musimy więc go wzmacniać. Poza tym konstytucja mówi, że podstawą życia jest rodzina, dlatego nie zezwala parom homoseksualnym na takie prawa, jak rodzinom i odmawia prawa do adopcji dzieci. 

Oczywiście konstytucja mówi również, że bronimy życia od poczęcia – musimy je szanować i chronić. Ale to, że mamy takie poglądy, nie oznacza, że jesteśmy poza Europą - to są poglądy europejskie. Takie same poglądy mają miliony ludzi w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. To nie jest kwestia węgierska - to kwestia europejska. Tylko, że my zapisaliśmy te wartości w konstytucji. I ci, którym się to nie podoba, zrobią wszystko, żeby nas zatrzymać. […]

Rzeczywiście, mój rząd naruszył wiele interesów gospodarczych. Gdy przejęliśmy władzę w roku 2010, mieliśmy olbrzymie długi, była olbrzymia dziura budżetowa, kraj był na skraju bankructwa. Korupcja była wszechobecna. Wszystko, co było gęstsze od powietrza, ukradli albo sprzedali. Musiałem to zatrzymać.

11 marca 2013 roku węgierski parlament uchwalił 22 poprawki do konstytucji, zgłoszone przez rządzącą partię Fidesz. Jeszcze przed głosowaniem nad nowelizacją, poprawki do konstytucji zostały ostro skrytykowane za granicą. Rządowi Orbána zarzucono ograniczanie roli niezależnej instytucji Trybunału Konstytucyjnego i naruszanie zasad państwa prawa. 8 marca przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso wystosował list i odbył rozmowę telefoniczną z Orbánem, natomiast przewodniczący Rady Europy Thorbjoern Jagland wezwał do odłożenia zmian, aby mogły one zostać zbadane przez Komisję Wenecką (ciało doradcze RE w sprawach konstytucyjnych).

W lipcu 2013 roku reformy konstytucyjne na Węgrzech skrytykował Parlament Europejski. W dokumencie PE sformułowano około 40 zaleceń dla węgierskich władz. Wezwano do usunięcia z konstytucji tych zapisów, które zostały zakwestionowane przez sąd konstytucyjny tego kraju, a także do ograniczenia reform konstytucji i do regulowania takich dziedzin, jak rodzina, sprawy socjalne, fiskalne i budżetowe zwykłymi ustawami. W raporcie zagrożono też, że jeśli władze w Budapeszcie zignorują jego zalecenia, to PE rozważy wniosek o wszczęcie procedury na podstawie artykułu 7 traktatu UE, zgodnie z którym za poważne naruszenie zasad demokratycznych mogą grozić sankcje, łącznie z zawieszeniem prawa głosu kraju w Radzie UE.  „Postępowa” Europa wyraziła w ten sposób swoje oburzenie na kraj, który w swojej ustawie zasadniczej odwołuje się do Boga, wprowadza zapis o tym, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, a życie podlega ochronie już od momentu poczęcia.

W przypadku Węgier skończyło się na „rozważaniu wniosku”, natomiast w przypadku Polski w połowie grudnia 2017 roku KE zdecydowała o uruchomieniu wobec Polski procedury z art. 7.1 unijnego traktatu, który mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE (składająca się z przedstawicieli wszystkich państw członkowskich) większością czterech piątych, po uzyskaniu zgody PE, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych; przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane państwo i stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może skierować do niego zalecenia. Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.

Ci sami politycy, którzy w 2012 roku obrażali i rugali premiera Węgier, obecnie żądają od polskiego rządu zaniechania działań do których jest upoważniony przez werdykt wyborców.

Odnosząc się do decyzji KE z grudnia 2017 r. , premier Victor Orban stwierdził, że „trzeba jasno powiedzieć pod adresem Unii, że nie warto nawet rozpoczynać tej procedury wobec Polski, bo nie ma żadnych szans, by mogła zostać przeprowadzona, gdyż na tej drodze są Węgry, które stanowią przeszkodę nie do ominięcia”.

Victor Orban powiedział też wówczas, że „Polska jest okrętem flagowym Europy Środkowej” i że „bez silnej Polski nie ma silnej Europy Środkowej. Jeśli więc ktoś atakuje Polskę, tak jak to się teraz dzieje w Brukseli, to atakuje całą Europę Środkową” -  dodał szef węgierskiego rządu.

Dzisiaj, po spotkaniu z premierem Morawieckim, podczas wspólnej konferencji prasowej premier Orban powtórzył: „decydującą siłą Europy Środkowej jest Polska. My wszyscy, którzy wierzymy w Europę Środkową, jesteśmy zainteresowani tym, by polska gospodarka była silna.”

 Podkreślił też, że Polska i Węgry chcą umacniać rodzinę i działać na rzecz poszanowania kultury chrześcijańskiej. Jego zdaniem, tożsamości narodowe mogą umacniać Europę, w której muszą być wolne państwa:

„Jesteśmy przekonani, że jeśli ktoś chce mocnej Europy, a Polska i Węgry chcą, to tylko wtedy możemy to osiągnąć, gdy państwa członkowskie też będą mocne. Tam, gdzie państwa członkowskie są słabe, to i Europa jest słaba.”

Na zakończenie przypomnę słowa Victora Orbana z 2007 roku, tj w czasach kiedy na Węgrzech rządzili postkomuniści:

Nikt nie przypuszczał, że odpowiedzialny rząd kraju może uczynić z całym narodem to, co wcześniej czynili tylko obcy: w interesie utrzymania władzy oszukali i ograbili własny naród. Wypróbowali na swoich przeciwnikach politycznych wszystkie środki moralnego niszczenia, przypisali im własne kłamstwa. Przełożyli własne interesy nad interesy ogółu i nie próbują się już nawet powoływać na wyższe idee. Wszystkie warstwy społeczeństwa obciążyli negatywnymi skutkami własnej niezdatności, fałszywego myślenia o historii i moralnego nihilizmu. [....] 
My, Węgrzy, żyjemy w świecie metodycznego wzbudzania nienawiści. Na własnej skórze czujemy intelektualny gwałt, jaki nam zadają, pragnąc, byśmy znienawidzili wszystko, nawet samych siebie....[...]
Silna społeczność nie da sobie odebrać praw wolności. Nie można jej wpędzić w kryzys i dezintegrację, niemożliwe, by przywódcy bezkarnie ją okłamywali i zmuszali do płacenia ceny za kłamstwa i zaniedbania, którym są winni. A właśnie to zdarzyło się nam, Węgrom... Węgry, nasza Ojczyzna, są dziś krajem słabym... staliśmy się ostatnimi.

To samo możemy dzisiaj powiedzieć my, Polacy. Po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej i dwóch latach „totalnej opozycji” tejże PO staliśmy się popychadłem UE, któremu może wygrażać byle lewak z KE lub PE. I odczuwamy to pragnienie „totalnej opozycji”, aby Polacy „znienawidzili wszystko, nawet samych siebie”.

***

http://fakty.interia.pl/raporty/raport-unia-europejska/polska-w-ue/news-odwiedzajac-wegry-morawiecki-lekcewazy-bruksele

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Wegrzy-zmienili-konstytucje-2778212.html

http://www.jasnagora.com/wydarzenie-7801

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Wegry-zmienily-konstytucje-Niepokoj-w-UE-i-USA,wid,15403976,wiadomosc.html?ticaid=11643a

http://wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/Wiktor-Orban-Starszym-demokracjom-wydaje-sie-ze-maja-prawo-pouczac-inne-kraje

http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2013-03-13/wegry-kontrowersje-wokol-zmian-konstytucyjnych

http://www.pch24.pl/orbanem-pomiatali-tak-samo-jak-polskim-rzadem,40408,i.html#ixzz3wqazlh9Q

https://wpolityce.pl/polityka/374642-dworczyk-cieszymy-sie-ze-mozemy-liczyc-w-kwestii-art-7-na-naszych-przyjaciol-wegrow-bedzie-to-raczej-marginalny-temat-rozmow

 



wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka