Będąc tutaj od jakiegoś czasu zauważyłem wzmożonego blogera o nicku Seaman. Kilka razy nawet przeczytałem jego złote myśli na temat wyższości nieogarniętego człowieka (zwanego Premierem, nie wiem czemu skoro nim nie jest), bez wszelkich przesłanek nowoczesności, inteligencji, zmysłu politycznego i najogólniej mówiać trącącym "wiochą", nad obecnie rządzącymi. No cóż, każdy ma swój ideał i wzorzec w zależności od miejsca, w którym sam się znajduje. Sądząc po westchnieniach blogera do ww. osoby (Premiera sic!!!) nie zazdroszczę mu mentalności, jak również sytuacji osobistej. Skoro Prezes jest wzorcem, to w życiu lekko być nie może, a nawet śmiem twierdzić, że nie jest.
Przejdźmy jednak do sedna sprawy. Ktoś mi zaraz wypomni, że na początku wywnętrzam się nad biednym klonem Jarosława, którym chciałoby się być, a następnie przechodzę do konkretów. Jest to ściśle związane z konkretem, jak i tytułem blogowego wpisu. Rzeczony Seaman radośnie, w swoim przesranym świecie podryguje, że Korwin dał w pysk Boniemu. Co więcej, z bloga wręcz płynie uwielbienie dla tego typu czynu. Dodatkowo załamany życiem Seaman wypunktowuje wszelkie elementy, aby Boniemu przyłożyć w ryj. Może? Jasne, że może. Nawet śmiem twierdzić, że musi, bo nie zaśnie.
I ja też czytając ten wpis, jak i poprzednie znamienite treści sfrustrowanego blogera, strzeliłbym go w pysk. Chociażby za podłości, które tu wypisuje, ku uciesze gawiedzi ze skrzywionymi wartościami, dla których trzaskanie kogoś po pysku w XXI wieku to oręż w przedstawianiu swoich racji i poglądów. Bloger Seaman tego nie zrozumie, bo nie może, z wielu względów, zarówno tych mentalnych jak i samej świadomości i ocenie sytuacji mając za wzorzec człowieka, który w życiu nic nie osiągnął i nic sensownego nie zrobił. Wyajśnię mu jednak, że w pysk go jednak nie strzelę, pomimo chęci, gdyż tak zdegenerowany jednak nie jestem, jak zagorzały katolik, patriota i prawdziwy Polak. Tym się między innymi różnimy - poziomem zdegenerowania moralnego.
