Non Nominatus Non Nominatus
797
BLOG

Mieszane uczucia, czyli jak sprzedać duszę diabłu

Non Nominatus Non Nominatus Polityka Obserwuj notkę 3

Gdy gen. Skrzypczak popadł w konflikt z ówczesnym ministrem obrony narodowej, lekarzem psychiatrą z wykształcenia, pacyfistą z zamiłowania, a politykiem z zawodu (mieszanka iście wybuchowa), kibicowałem Panu Generałowi szczerze. Tak samo, gdy stanął w obronie siódemki żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną popełnioną rzekomo w Nangar Khel (właściwie w osadzie Sha-Mardan w pobliżu Nangar Khel). Sprawa Nangar Khel, jak przewidywałem wielokrotnie na łamach starego Pardonu skończyła się kompromitacją prokuratury wojskowej działającej na polityczne zamówienie ówczesnych władz.

Pana Generała znam jeszcze z czasów, gdy był szefem G-3 w DWLąd, zanim objął dowództwo 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej („Czarnej Dywizji”) i zawsze darzyłem go szacunkiem. Gdy po śmierci kpt. Ambrozińskiego ośmielił się powiedzieć otwarcie, że politycy nie mają pojęcia o potrzebach wojska, jedyny problem, jaki pojawił się w mojej głowie, to fakt, że na forum publicznym podważył kompetencje swoich cywilnych przełożonych. Nie, żeby nie miał racji. Miał, jak cholera. Ale jako bezpośredni podwładny ministra „ośmielił się” publicznie kwestionować tegoż ministra kompetencje (nota bene słusznie) i musiał liczyć się z konsekwencjami. Nie dziwota więc, że w obliczu nagonki na niego, jaka miała później miejsce, złożył rezygnację.

Co mnie zdziwiło to fakt, że niemalże bez wahania przyjął propozycję objęcia funkcji doradcy nowego ministra. Rozumiem, że niepopularne (i niekonieczne racjonalne) decyzje ministra Siemoniaka w konsekwencji publikacji raportu tzw. komisji Millera, mogły wywołać swego rodzaju zadowolenie u zagorzałego krytyka sposobu, w jaki resortem kierował poprzedni minister. Rozumiem, że propagandowe zagrywki PO dotyczące MON (a właściwie tak naprawdę tylko 36 splt) mogły sprawić wrażenie, że coś się zmienia, i „idzie ku lepszemu”. Ja jednak – może ze względu na swoją wrodzoną nieufność wobec polityków – mam poważne wątpliwości, czy intencje ministra Siemoniaka są czyste
i pozbawione polityczno-wizerunkowego (czyli pozytywnie wpływającego na „słupki”) podtekstu.

Wobec faktu, że gen. Skrzypczak był mocno skonfliktowany z byłym już sekretarzem stanu w MON – emerytowanym generałem i byłym Szefem Sztabu Generalnego Czesławem Piątasem – nagły zwrot gen. Skrzypczaka w kierunku polityków PO można odczytywać w kategoriach osobistych. Usunięta została przeszkoda w postaci gen. Piątasa, reprezentanta typowego wojskowego betonu (zdaniem gen. Skrzypczaka i wielu innych wojskowych), więc wreszcie można było wrócić do ukochanego wojska, w jedyny możliwy sposób, bo nikt nie wyobraża sobie ponownego wyznaczenia gen. Skrzypczaka na stanowisko Dowódcy Wojsk Lądowych. Generał Skrzypczak to urodzony żołnierz. Podejrzewam, że życie w cywilu rozczarowało go i to nie ze względu na brak uwagi mediów (bo na to narzekać nie mógł), ale raczej z powodu oddalenia się od codziennych spraw wojska.

Można więc domniemywać, że oderwanie od wojska było dla gen. Skrzypczaka bardziej bolesne niż konieczność pojednania się z dotychczasowymi wrogami. Że jego miłość do wojska okazała się silniejsza niż odraza do polityków. Oby tak było. Oby pan generał potrafił jako doradca szefa MON dbać o interesy żołnierzy i wojska, a nie stać się parawanem dla kolejnych propagandowych zagrywek rządu w sprawach MON, jak ta, w której Premier zżymał się, że przez dwadzieścia lat suwerenności nie kupowaliśmy sprzętu wojskowego przydatnego do prowadzenia walki na pustyni. Inaczej uznam, że kolejny wojskowy zaprzedał się politykom z tych lub innych względów, ale głównie dla statusu celebryty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka