Okiem Ryszarda Okiem Ryszarda
205
BLOG

I wszystko wróci do normy

Okiem Ryszarda Okiem Ryszarda Polityka Obserwuj notkę 0

Prawicowe media jednogłośnie orzekają, że rewolucja na Ukrainie jest początkiem końca rządów Putina. Skąd taki wniosek? Nic nie wskazuje na to, żeby pozycja prezydenta Rosji miała słabnąć. Wręcz przeciwnie. Zajścia na Ukrainie niczego nie przesądziły, a stały się pretekstem do opanowania Krymu.

27 lutego Arsenij Jaceniuk zdobył na fali protestów stanowisko premiera i kraju. I co? I nic. Wojska rosyjskie zajęły Krym bez jednego wystrzału, bez czynnego oporu. Aneksja tego półwyspu wydaje się więc realna. Teraz wystarczy poczekać, aż nowy premier Ukrainy wezwie do zaprzestania strajków niczym Lech Wałęsa w 1980 roku, będzie się cieszył swoją znaczącą podwyżką i wszystko wróci do normy. Ludzie pójdą pracy, plac na Majdanie zostanie posprzątany i tylko „prawicowe” media będą uparcie wypatrywać końca Putina, uwolnienia wszystkich uciemiężonych narodów i dziejowej sprawiedliwości. Rozpaczliwą reakcją „prawicy” jest pewnego rodzaju chciejstwo, które nakazuje im wierzyć, że Ukraina jest punktem zwrotnym mającym rozwalić Rosję od środka. Nic bardziej mylnego. Na fali powszechnego udręczenia korupcją i marnotrawstwem ukraińskiego rządu, podburzono lud za naszą wschodnią granicą do rozpętania zamieszek na dużą skalę, co dało pretekst do wkroczenia armii na półwysep krymski.

Krym pozwoli Rosji całkowicie panować na Morzu Azowskim i nie tracić na opłatach pobieranych przez Ukrainę przy transporcie morskim. Jest więc punktem kluczowym do otwarcia gospodarczego na zachód. „Prawicowi” dziennikarze wieszczący zbliżający się koniec Rosji, wyciągają ten absurdalny argument jako polityka „machania szabelką”. Jednak wedle zasady, która przedstawił Rafał Ziemkiewicz – „pogłaszcz chama to cię kopnie”, nie mają karty przetargowej, która pozwoliłaby się postawić Rosji. Polska w obecnej chwili nie jest partnerem do rozmów w kontaktach polsko-rosyjskich i nie ma żadnej siły dyplomatycznej ani gospodarczej żeby wywrzeć na Rosji swoją rację stanu. Po prostu nie ma. Możemy Rosję głaskać i albo próbować kopać, a ona i tak nas kopnie. Niestety – lekarstwem na ten stan rzeczy nie jest zmiana władzy, a zmiana systemu gospodarczo-politycznego z wiernopoddańczego unijnym subwencjom na samodzielny i niezależny. Trudno o taką gruntowną transformację, skoro nawet PiS nie jest w stanie jej przeprowadzić. Niby jakim cudem aparat polityczny miałby wygrać z potężnymi oligarchami z zachodu i ze wschodu, którzy umaczają w Polsce swoje niepoliczone pieniądze? Żeby uzdrowić i upłynnić funkcjonowanie prawa i państwa, żeby je odchudzić z całego aparatu utrudniającego jego prace (dla zmylenia przeciwnika nazywanego publicznym) nie wystarczy zmienić jednego dyrektora na dyrektora pobożnego. Każdy z nich musiałby wyrzucić z pracy około 50 ludzi, a tego nie jest się wstanie przeprowadzić.

Jaką moc sprawczą może mieć parlament, złożony z nawet z najszlachetniejszych ludzi, jeśli nie ma zaplecza finansowego? Za PiS nie stoi żadna siła finansowa. Oligarchia światowa, a przynajmniej ta odpowiadająca za tę część Europy nie jest zainteresowana polską racją stanu, a jedynie robieniem swoim interesów. W ich interesie nie jest bogaty Polak na swoim. Ich interesem jest dziś Rosja, która pozwala się im paść na nowo podbitych terenach – Polska już nic nie podbije, co najwyżej sama stanie się w swoim czasie obiektem zainteresowania sił wyższych.

Ocenicie mnie po tym co napisałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka