Zawsze wiedziałem że należy z nieufnością traktować tych którzy najwięcej gadają że walczą o wolność i tolerancję, walą w bęben, grają na trąbie i biją pianę :) Po pierwsze rzeczonej wolności i tolerancji od tych działań nie przybywa, a po drugie najczęściej pojmowanie tych pojęć przez ich "medialnych apostołów" może się okazać diametralnie inne od tego jakie ma przeciętny "pisaty i czytaty" człowiek. Nic dziwnego że podczas przewrotu bolszewickiego w Rosji hasło "rezać gramotnych" miało taką siłę nośną. Dogmaty nie są od tego żeby je podważać, a różni dociekliwi "gramotni" to ostoja malkontenctwa i sabotażu "naszej słusznej sprawy".
"Debil nie wie że jest debil, a madry to wie..." Tak śpiewa Kazimierz Staszewski... Tak samo fanatyk nie wie że jest fanatykiem, a nawet o zgrozo wydaje mu się że walczy o "wolność", a ci którzy popieraja fanatyków nie wiedzą z kolei że są debilami. Tym sposobem otrzymujemy specyficzny zamknięty ekosystem, ktory mozna określić jako tzw "towarzystwo wzajemnej adoracji". Problem w tym że jest to z natury zachwiany ekosystem, ponieważ nie występują w nim elementy samoregulacji. Dla przykładu jeżeli zrobimy tak jak zarządził genialny Przewodniczący Mao, i wytępimy wszystkie wróble itp. bo wyżerają zboże, to robactwo i inne szkodniki uczyni to na o wiele większą skalę, dzięki czemu trzydzieści milionów ludzi umrze z głodu. Ale do rzeczy, wprawdzie te biologiczne porównania to nie tylko zboczenie zawodowe, ale ostatnio również modna forma udowadnianie tego co jest albo nie jest zgodne z naturą :) niemniej chciałem przez to powiedzieć że wolność wymaga właśnie równowagi i tolerowania różnych poglądów, czasem nam "wstrętnych". Wszystko oczywiście w granicach kultury i nie agresji, czy też nawoływania do niej. Prawdziwa wolność i tolerancja może wykuwać sie tylko w ogniu nieskrępowanej dyskusji, natomiast mam wrażenie że ostatnio coraz bardziej zaczyna nad myśleniem górować wiedza o tym jak należy myśleć, i to jest właśnie zachwianie równowagi "ekosystemu".
Do psucia sobie wzroku przed monitorem skłonił mnie dzisiaj fanpage: "Prawo wyboru jest dobrem osobistym". Żeby nie było nieporozumień jestem zwolennikiem RÓWNYCH praw obu płci a także osób homoseksualnych itp. Niemniej nie akceptuję demagogi, a za coś takiego uważam stwierdzenie że "Nikt w Polsce nie respektuje praw kobiet". Zaczęła sie polemika, przy czym mogę zapewnić na słowo że nie przekraczałem granic kulturalnej dyskusji. Kiedy pani feministce wyczerpały się slogany, bo o merytorycznej dyskusji nie było mowy, zbanowała mnie na stronie, wycieła moje komentarze ale zostawiła swoje. Nie wiem czy jest samoukiem czy korzystała ze sprawdzonych wzorów, ale kreowanie takiej wirtualnej rzeczywistości coś mi przypomina. Oprócz czysto doktrynalno-propagandowego nie widzę innego sensu tworzenia pozorów dyskusji, tworzenia forów gdzie przytakujemy sobie nawzajem i manipulujemy wypowiedziami adwersarzy.
Nie ma znaczenia czy fanatyzm ma na sztandarach hasła "postępu" czy "reakcji", fanatyzm nie toleruje wątpliwości. Póki są to kawiarniani radykałowie uciekają sie do socjotechniki, hycler też początkowo występował po piwiarniach. Potem są kolejne kompromisy "dla dobra sprawy" ,aż po strzelanie ludziom w głowę po piwnicach. To nie jest "bajka o żelaznym wilku" "za górami za lasami" .....niestety.
