kemir kemir
831
BLOG

DNA Legii Warszawa

kemir kemir Legia Warszawa Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Wczoraj na Łazienkowskiej Piotr Zieliński i jego kumple zafundowali Legii Warszawa le polpette, mielone po neapolitańsku. Choć chwilkę Legii szło nawet  nieźle i nawet się starali, to jednak goście z Włoch spuścili mistrzowi Polski straszne lanie, dominacja Napoli była bezdyskusyjna i miażdżąca tak, że wynik 1:4 to najniższy chyba wymiar kary. Można złośliwie napisać, że Legii gratulujemy Jozue, Kastratiego, Jędrzejczyka czy "ikeę" Johanssona,  ale nie w tym rzecz. Kilka dni temu na  Salon24 ukazała się notka Piotra Dobrowolskiego na temat Legii Warszawa i prezesa stołecznego klubu, pana Dariusza Mioduskiego. Pozwoliłem sobie popełnić komentarz do tego tekstu, a ściślej do komentarza blogera @Obserwathor. Napisałem tak:


"Skłamałbym, gdybym twierdził, że totalna kompromitacja Legii mnie martwi. Ale tak po ludzku "Szopena" mi trochę żal.  Tak jak było mi żal Piotra Rutkowskiego, który totalnie kompromitował mojego ukochanego Lecha. Wygląda jednak na to, że "Piothek" się ogarnął i zatrudniając Skorżę odbywa pewnego rodzaju pokutę.  Czy jednak też ogarnie się "Szopen", szczerze wątpię. Bo wy tam w Warszawie w ogóle ubzduraliście sobie, że  bez względu na wszystko, drużyny Ekstraklasy położą się pokornie przed " polskim Bayernem" i pokornie przyjmą  baty. I tak sobie myślę, że Mioduski Mioduskim, ale to głównie  ta mocarstwowa presja jest główną przyczyną tego cyrku. Od "Szopena", który kupując bałkańskie odpady myśli, że tworzy potęgę, przez z trenerów, którzy nie mają odwagi powiedzieć , że król jest nagi, po kibiców, których wymagania już dawno przerosły polskie realia. Słowem - więcej pokory wam tam trzeba. Może ten sezon sprowadzi was na ziemię."


Jak można było przypuszczać, oberwało mi się za te słowa solidnie. "Pokory w Warszawie nie szukaj, bo to miasto niepokorne,(...) my w Warszawie w stosunku do pewnych rzeczy, zachowań czy osób odczuwamy pogardę". Czyli uderz w stół, a nożyce się odezwą. Chociaż może nie do końca tak, bo odwieczna wojna między kibicami Lecha i Legii obfituje w tak mało wybredne chwyty retoryczne, że wręcz wstyd o tym pisać, chociaż należałoby wstyd odrzucić. Dość napisać, że kibice z Łazienkowskiej wytykają kibicom z Bułgarskiej jakieś rzekome kompleksy i tworzenie sobie sztucznego wroga. "My jesteśmy Legia Warszawa, a wy leczycie kompleksy małego klubiku z Wronek (Amica Wronki, który w swoim czasie wykupił bankrutującego Lecha). Tak to mniej więcej brzmi i powoduje m. in takie besztanie, jakie spotkało mnie, za komentarz - może i bardzo subiektywny, ale nie pozbawiony racji. 


Wielkomocarstwowe zapędy Legii, o których wspomniałem w komentarzu nie wzięły mi się z patrzenia w sufit. To nie kto inny jak Dariusz Mioduski wygłupił się postulatem wprowadzenia pewnego rodzaju daniny ze strony klubów Ekstraklasy na rzecz Legii, rzekomo po to, żeby warszawski klub mógł godnie i rok w rok reprezentować Polskę w europejskich pucharach. Nie kto inny jak Bogusław Leśnodorski wyspecjalizował się w podkupywaniu kluczowych piłkarzy konkurujących z Legią w Ekstraklasie klubów, nie po to, żeby podnieść poziom sportowy Legii, ale po to, żeby osłabić i ośmieszyć rywala. W mediach od lat Legia jest złotym cielcem polskiej piłki klubowej, nawet komentatorzy tv potrafią złamać wszelkie bariery obiektywizmu i zdrowego rozsądku, bez oporów i prawie wprost przedstawiając się jako kibice Legii. Można się głowić niekiedy, czy panowie komentatorzy ( plus tzw. eksperci w studiu) oglądają ten sam mecz. Tak, "bo my jesteśmy Legia Warszawa" i.. wszystko nam wolno. A guzik, bo chociaż prawdą jest powiedzenie "kto bogatemu zabroni", to jednak pojęcie pokory, szacunku dla rywali czy realnej samooceny własnego potencjału czy możliwości jest, a przynajmniej powinno być, w sporcie niezbędnym fundamentem.


Nawet opowieści o stronniczym sędziowaniu w Ekstraklasie na korzyść Legii mają swoje umocowanie. Artur Jędrzejczyk ma jakiś dziwny immunitet, co znalazło skandaliczne potwierdzenie  u komentatora Canal Plus w meczu Legia - Pogoń: "sędzia pokazałby teraz żółtą kartkę, ale to jest przecież Jędrzejczyk". Legionistom wydaje się, że wolno im więcej niż pozostałym. Ich prawo, ale niech się nie dziwią, że przy pierwszej lepszej okazji, reszta się z nich śmieje. Tak to działa. W Anglii, Niemczech, w Polsce i wszędzie. Ów brak pokory, powoduje, że większość kibiców  ma bekę, kiedy Legię "wyjaśnia" Radomiak, Wisła, Raków, Lech i Pogoń.  Czy Legia to reprezentacja? I czy to naprawdę jest to wielka różnica, czy będziemy mieć w pucharach dwie drużyny co trzy lata, czy jedną co cztery? Prawdziwe puchary są wiosną, a faza grupowa to szczyt dla takich krajów jak Polska. Dojonych przez UEFA w zamian za możliwość walki o jedno z ostatnich miejsc w Lidze Mistrzów. Po wygraniu 3 czy 4 rund. Mamy się martwić "wyjaśnianiem" Legii w Europie i żałować, że może nas  ominąć wątpliwa przyjemność obejrzenia meczu polskiej drużyny z rezerwami 7 drużyny Premier League albo wicemistrzem Belgii?  Faktycznie, straszne. I z pewnością warte tego, żeby martwić się porażką zespołu, którego kibice na co dzień mają innych jeżeli nie za nic, to za znacząco gorszych od siebie.


Porażką polskiej piłki klubowej jest to, że gdzieś w latach 90-tych przestała być konkurencyjna względem innych lig. Kiedyś Widzew i Legia, a w PRL inne zespoły grały w pucharach w oparciu o polskich piłkarzy, którzy potem przywozili medale z turniejów reprezentacyjnych. A dzisiaj? Lech ma najlepszą szkółkę w Polsce, ale czy wygrał chociaż 1 mistrzostwo z tym chłopakami?  Sprzedani za całkiem dobre pieniądze jakoś wielkich karier też nie robią, chociaż dają radę. Czyli gdzieś wciąż tkwi błąd mimo, że  droga i kierunek jest dobry.  Może to kwestia jakości szkolenia, skoro  całość wciąż "nie żre"? Tylko, skoro w Lechu to nie do końca działa, to  co powiedzieć o reszcie? O Legii? Mniejsze od nas kraje potrafią wysyłać grajków do topowych zespołów Premier Leaque czy Bundesligi, nie mówiąc o takim fenomenie jak ekipy z Kraju Basków, które na obszarze z ludnością województwa mazowieckiego potrafią wypełnić swoje 11-tki wychowankami a potem sprzedawać ich za grube miliony. A Legii ubzdurało się, ze można mieć bałkańsko - azersko - portugalsko- szwedzko - brazylijsko - hiszpańsko  wieżę Babel i odnosić sukcesy. Tyle, że tak naprawdę nikogo warszawska legia cudzoziemska i jej eurowpierdole nie obchodzą.  Gdyby ludzie patrzyli na Legię  REALNIE, a nie przez pryzmat klakierstwa i papierowej mocarstwowości, to byłoby po prostu normalnie.  Ale normalność w DNA Legii nie występuje i nawet nie jest przewidywana czy pożądana. Niestety.  Bądźcie sobie Legią Warszawa - powodzenia!

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport