Namiętnie słucham wykładów historycznych profesora Nowaka w "Kanale Zero. To jest uczta intelektualna na niepotykanym poziomie i wiedza nie do przecenienia. Kilka dni temu trafiłem na nowy wykład pana profesora - jakże aktualny wobec teraźniejszości - w którym opowiada on o 500 letniej historii polskiego partyjniactwa, zdrady, agentur, prywaty, buntów i rokoszy wobec władzy zwierzchniej króla.
Podział, partyjniactwo, agentury, kompleksy - oto cztery filary polskich słabości. Starannie podsycane przez ośrodki zewnętrzne - kiedyś Prusy i Rosję, dziś z dodatkiem innych nacji, które dla każdego myślącego Polaka są bez trudu identyfikowane. Podsycanie to polega na utrzymywaniu morderczego dla Polski "balansu" dwóch przeciwstawnych sobie partii wzajemnie się niszczących, autorytarnych w działaniu, zawłaszczających w imię fałszywego patriotyzmu możliwie jak największy obszar polskich wartości i dóbr, wysługujący się obcym, skłonni do zdrady, kłamstw, manipulacji opinią publiczną i nabijania kosztem społeczeństwa własnych sakw i trzosów swoich sługusów. Obsadzanie "swoimi" każdego stanowiska pracy, które wynagradzane jest z budżetu państwa, czyli z naszych, podatników, pieniędzy to ich modus operandi - cel sam w sobie podstawowy. I właściwość tych partii najważniejsza: żadna z nich nie potrafi efektywnie sprawować władzy.
Zapewne nie ja jeden zastanawiam się od lat, jak to jest, że jakieś 1/3 społeczeństwa polskiego głosuje na partię patologicznego kłamcę, oszusta i antypolskiego łajdaka wysługującego się Niemcom, 1/3 na partię nieporadnego dziadka - mitomana pogrążonego w urojeniach z lat 90-tych ubiegłego wieku, pozostali dają się uwieść lewackim popłuczynom po absurdach komunistycznego socjalizmu, "wynalazkom" politycznej popkultury w rodzaju Palikota, Petru czy Hołowni lub niedorostkom, dla których jedyną kompetencją polityczną jest stawianie piwa.
A skoro o kompetencjach mowa, to spójrzmy na to, kto nami rządzi na stanowiskach ministerialnych. Od lat rządzą nami pajace, które mogłyby robić kariery w drugorzędnych kabaretach, bo ich ewidentne ograniczenia intelektualne wywołują co najwyżej śmiech. Wyjątkiem był rok 2015 , kiedy w rządzie Beaty Szydło znalazły się takie wybitne osobowości jak Paweł Szałamacha, Mateusz Morawiecki, Konstanty Radziwiłł, Jan Szyszko, Elżbieta Rafalska czy Anna Streżyńska. Później Jan Krzysztof Ardanowski. Komu to przeszkadzało, że wkrótce ci ludzie zostali zastąpieni przez miernoty, wyróżniające się jedynie żarliwym klaskaniem prezesowi? Aż dobrnęliśmy do dziś, kiedy polonistka klas początkowych zostaje ministrem zdrowia, lekarz ministrem obrony a ministrem sprawiedliwości zostaje nawiedzony nienawiścią sędzia, trzymający ongiś w wannie krokodyla. Czyż nie jest to trzeciorzędny kabaret w którym "Spotkali się w święto o piątej przed kinem, miejscowa idiotka z tutejszym kretynem"?
Tak, pan profesor ma absolutną rację wskazując na 500 letnie korzenie tego współczesnego kabaretu. Co z tym zrobić, jak odzyskać polskie państwo? Profesor Nowak obiecuje, że odniesie się do tego kluczowego pytania, ale na razie odpowiada krótko: tylko zjednoczenie gwarantuje nam jakikolwiek postęp i pełnienie roli poważnego państwa Nie wiem jak to zjednoczenie widzi pan profesor, ale nie ulega wątpliwości, że warunkiem niezbędnym jest Przywódca. Wydaje się, że taki się pojawił w osobie pana prezydenta Nawrockiego. Dlatego jest i będzie bezwzględnie atakowany i szkalowany przez obydwie balansujące partie, agentury i ośrodki zewnętrzne. Być może nawet pojawi się jakiś współczesny Michał Piekarski, który 15 listopada 1620 roku w Warszawie dopuścił się zamachu na życie króla Zygmunta III Wazy. A inny szlachcic - nomen omen o nazwisku Hołownia - o czym wspomina prof. Nowak - również planował uśmiercić króla. Zatem...
God Save the King ! I Polskę oczywiście też!
Inne tematy w dziale Polityka
