Po długiej przerwie, ostatnio sięgnąłem po „Tygodnik Powszechny”. Po dość dokładnej lekturze nasuwa mi się jeden wniosek: TP nie tyle jest przeciwny konserwatywnemu katolicyzmowi, ile jest prosocjalistyczny gospodarczo. I to jest główny grzech tej gazety, którą w związku z tym można swobodnie nazwać – jeśli nie lewacką – to, co najmniej, lewicującą.
Wyjaśnię, że numer, który czytałem, to nie numer z dzisiejszej niedzieli, ale numer z niedzieli poprzedniej (1 lutego 2008 r.), czyli nr 5/2008. Nabyłem TP, ponieważ jako jedyna gazeta głównym tematem uczyniła zdjęcie ekskomuniki z lefebrystów, a jest to temat, który ostatnio ze wszech miar jest dla mnie interesujący. Rzecz jasna – i co do tego nie miałem złudzeń – TP jest lefebrystom zdecydowanie przeciwny (wszak linia Tygodnika już w czasie soboru była skrajnie proliberalna i modernistyczna), ale sam fakt, że szeroko podjęto temat, był dla mnie dostateczną zachętą, by po kilku latach przerwy nabyć numer Tygodnika.
To, co mnie zaskoczyło, to fakt, że Tygodnik nie tyle – pod płaszczykiem pisma „katolickiego” – walczy z katolickimi wartościami, zwłaszcza w kwestiach moralnych, z czego TP jest najbardziej znany. TP pisze o tych wartościach w sposób skrajnie niejasny, kompletnie je rozmywając. Czytając artykuły przez ¾ miałem wrażenie, że autor ma dany pogląd, a po przeczytaniu zakończenia zupełnie nie potrafiłem przyporządkować mu już żadnego poglądu. Tak więc w kwestiach wiary linią Tygodnika nie tyle jest przeciwdziałanie prawowiernej wierze, ile rozmywanie wartości.
Nawet w kwestii lefebrystów, mimo że można mieć pewność, że są skrajnie przeciwni decyzji papieża, teksty są generalnie bardzo rzeczowe, stojące dziennikarsko na wysokim poziomie, spokojne i jedynie nienachalnie sugerujące, że decyzja papieża jest błędna, ponieważ lefebryści od czasu ekskomuniki nie zmienili żadnych poglądów. Zniechęceniu do lefebrystów miał służyć również wybór cytatów z wypowiedzi abp Lefevbre’a, które dla przeciętnego czytelnika TP, czyli zwolennika przemian Vaticanum II, które uważa wręcz za zbyt mało odważne, pontyfikatu Jana Pawła II oraz wszystkiego, co w Kościele nowe i przychodzące z zewnątrz mogły się wydać skrajnie gorszące. Mimo wszystko znajdujemy w TP wyraźne stwierdzenie, że negacjonizm bp Williamsona ma się nijak do zdjęcia ekskomuniki.
Oczywiście – także, a może przede wszystkim w kwestiach odnoszących się do wiary – TP cechuje skrajna poprawność polityczna. Tak więc w każdej możliwej sytuacji żydzi (chodzi mi tutaj o religię) są wynoszeni pod niebiosa. TP nie od dziś sprzyja też kulturze gejów – oficjalnie chodzi wyłącznie o brak ich prześladowania, czy uważania za gorszych. Stąd np. w recenzjach filmów, jedna recenzja krytykuje film „Opór” za to, że jest rzekomo antyżydowski i sprzyja spiskowym teoriom dziejów (nie oglądałem więc nie wiem), druga natomiast wychwala film „Obywatel Milk”, bo jest progejowski. Podobnie poprawny politycznie jest Tygodnik Powszechny jeśli idzie o wejście do Euro, wręcz poniżając przeciwników tego kroku i pisząc o nich jako o żyjących w nierealnym świecie.
Jednak zdecydowanie najgorszą linię przyjmuje Tygodnik w kwestiach gospodarczych, szerząc poglądy totalnie lewackie i to językiem emocji, który w artykułach dotyczących wiary czy kultury raczej się nie pojawia. Oto cytat z artykułu Ryszarda Holzera „Kryzys, czyli wielka zmiana”:
„Tym, którzy boją się «światowego dyktatu» finansowego, można odpowiedzieć tylko tak: wybór jest pomiędzy globalną regulacją a dyktatem nieodpowiedzialnych gówniarzy, którzy jednym przyciśnięciem klawisza komputerowego tracą setki milionów cudzych dolarów. To chyba nie jest trudny wybór”.
W ten sposób autor opowiada się za całkowitą kontrolą państw nad światowymi finansami. W innym tekście „Katolickie «No logo»” Michał Olszewski krytykuje z kolei kapitalizm i wolny rynek z pozycji proekologicznej. Jeśli linia Tygodnika generalnie się utrzymuje, to trudno dziwić się, że w latach 80-tych komuniści byli zadowoleni z poglądów społecznych Redakcji.
Na koniec dodam, że mimo znaczącej różnicy poglądów Tygodnik przeczytałem z zaciekawieniem, a kilka artykułów, jak wywiady RPO Januszem Kochanowskim czy etykiem s. Barbarą Chyrowicz oraz tekst Andrzeja Grajewskiego o działaniach bezpieki wobec ks. Adama Bonieckiego oceniam jako bardzo rzeczowe i interesujące.
------------
W ostatnich dniach po raz pierwszy zetknąłem się również bezpośrednio z prozą Gogola. Jakoś przez wszystkie lata mojej edukacji nikt o to nie zadbał i muszę sam nadrabiać. A proza Gogola to rzeczywiście rzecz wartościowa. Piszę o tym tutaj dlatego, że z treści opowiadań wyłania się zgoła odmienne spojrzenie na społeczeństwo. O ile TP chwali państwo – a więc siłą rzeczy, chce oddać większą władzę w ręce urzędników – w opowiadaniach Gogola (Szynel, Nos) urzędnik to nieudacznik, beztalencie, człowiek robiący wszystko mechanicznie. Przy tym służbista traktujący innych z wyższością, zapatrzony w siebie narcyz. Przedstawianie takiego obrazu urzędnika jest zdecydowanie bardziej korzystne dla rozwoju społeczeństwa niż ukazywanie go, jako jedynego sprawiedliwego, którym w żadnym wypadku nie jest. Zachęcam do sięgnięcia po Gogola!
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka