fot.wnet.fm
fot.wnet.fm
PawelRakowski1985 PawelRakowski1985
433
BLOG

„Mossad 101” – warto obejrzeć! Recenzja Pawła Rakowskiego

PawelRakowski1985 PawelRakowski1985 Kultura Obserwuj notkę 1


Izrael bez pomocy kuzynów zza wielkiej wody został potęgą filmową i telewizyjną. Polski widz może dzięki temu obejrzeć kolejny dobry serial. Jak zrobić dobrą produkcję? Niech mówi o twoim świecie!

Na telawiwskim lotnisku im. Ben Guriona w księgarniach bezcłowych można zakupić wyśmienite książki o izraelskich służbach, wojnach czy wojsku. Tworzą dyskursy i jeszcze na tym zarabiają! Mazel Tow! Zresztą, jeśli odnosi się sukcesy lub spektakularne klęski, to czemu tym się nie chwalić? Tajemniczość i cisza w eterze z reguły oznaczają wstydliwe porażki i kompromitacje, co by tłumaczyło, dlaczego na naszym rynku jest tak niewiele wartościowych rzeczy. A to, żeby powstał polski serial o polskich sprawach, który przebiłby się do światowych widzów, wydaję się nierealne niczym dobre zmiany.

Produkcje „made in Israel”

Tymczasem izraelscy producenci telewizyjni dali światu kolejny dobry serial, zdobywający uznanie krytyków i sympatię masowych widzów. Wpierw stworzyli pierwowzór produkcji, znanej u nas pod tytułem „Bez tajemnic”, o perypetiach psychoterapeuty i jego pacjentów. Następnie powstał pierwowzór serialu „Homeland”. Amerykanie odkupili go, zrobili remake i dodali kolejne cztery sezony własnego autorstwa, jednak o nierównej jakości.

W grudniu 2016 świat dowiedział się o genialnej produkcji „Fauda” – o izraelskiej jednostce „Mistaravim”. Mistaravim, co znaczy „być jak Arab”, to taktyka stosowana przez izraelskie komanda. Owi komandosi mówią, wyglądają i myślą po arabsku, ponieważ wroga trzeba znać i czasami być takim jak on. To pokazuje ten wybitny serial. „Fauda” zdobyła międzynarodowe uznanie za obiektywne ukazanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego i, pomimo zakazu wystosowanego przez Hamas, jest oglądana i ceniona również przez Palestyńczyków.

Instytut czyli Mossad

Mossad, to po hebrajsku „instytut”. Więcej słów nie potrzeba, żeby wzbudzić na całym świecie wielkie emocję. Izraelski wywiad znany jest ze swojej bezwzględności, skuteczności i dalekowzroczności. Chociaż zdaniem niektórych ekspertów lata świetności Mossadu przeminęły na rzecz wywiadu wojskowego Amanu, to w dalszym ciągu półki światowych księgarń uginają się od mniej lub bardziej ciekawych pozycji o izraelskim wywiadzie.

Serial „Mossad 101” pokazuje, jak instytut szkoli i werbuje swoich oficerów. Nie możemy lekkomyślnie ryzykować życia, bo wrogów mamy za dużo – mówi w nim do kursantów Yona Harrari, zblazowany oficer operacyjny karnie zesłany do szkolenia nowych adeptów. Dlaczego Harrari został wysłany na tę „zsyłkę” oraz jakie implikacje to za sobą niesie? O tym stopniowo dowiaduje się widz oglądając sceny ćwiczeń i kursu, w którym nie ma miejsca na błąd. Zostają najlepsi. I tyle.

Hummit – wywiad osobowy

Mossad znany jest ze swojego „hummit” – wywiadu osobowego. Ponieważ dobrze ulokowany agent jest skuteczniejszy niż całe dywizje, uczy biblijna Księga Estery. Dlatego izraelskie służby, dysponujące przecież technologią z XXII wieku, w dalszym ciągu stawiają na ludzi – kreatywnych, nieszablonowych, zdolnych do odegrania każdej nakazanej roli i do wykonania każdego zlecenia.

Pierwszy test. W ciągu 10 godzin dostać się do tajnej siedziby Mossadu w stroju wieczorowym, mając za sobą pościg policji i kontrwywiadu. Udaje się tylko dwunastce, między innymi: dziennikarce, irańskiemu Żydowi, milionerowi, wdowie po oficerze Mossadu, brazylijskiej katoliczce, braciom z Ameryki, psychologowi, pilotowi F-16, emigrantce z Rosji, żydowskiemu nacjonaliście z Francji. Zostają oni poddani gruntownemu szkoleniu, tak aby z łatwością mogli się stać np. tureckim szachistą, bizneswoman z Kijowa, profesorem archeologii, amerykańską narkomanką czy bułgarską producentką filmową. Zresztą w tym serialu dużo się mówi o Bułgarii, gdzie też będzie się działa duża część akcji.

Rekruci mają swoje wady i zalety. Harrari dba, aby wady nie przesłoniły zalet. Jednak nie ma miejsca na błąd. Zbytni ryzykant? To wylatuje. Zbyt gorliwy? Wylatuje. Zbyt ufna we własne źródło? Wylatuje. Pozbawiony empatii i bezwzględny? Wylatuje! Mossad chce mieć ludzi najlepszych, a więc takich, którzy bez skrupułów zniszczą komuś życie, karierę, oszukają lub zabiją. Wszelkie chwyty dozwolone. Liczy się skuteczność, co jest w dużej mierze tożsame z przeżyciem. Przecież Mossad nie przyznaje się do tych, co zawiedli.

W trakcie serialu widzimy, jak kursanci są eliminowani. Muszą wykonywać zadania, takie jak zniszczenie bogatego filantropa, zdobycie próbki leku, uwiedzenie nauczycielki swojego dziecka, zamontowanie kamer w pokojach hotelowych. Również pomiędzy nimi rozgrywa się gra. Wchodzą w relacje i animozje. Każdy z nich ma tajemnicę pilnie strzeżoną zarówno przed towarzystwem, jak i przed Mossadem. Nie przeszkadza to wyselekcjonowanym w trakcie kursu agentom rozpocząć gry również przeciwko Harrariemu, który też skrywa tajemnicę – o tym, co się właściwie stało w Bułgarii. Tę zagadkę chce rozwiązać Doris, wdowa po oficerze Mossadu zabitym w trakcie tej operacji. Jednak w Mossadzie, jak w życiu, nic naprawdę nie jest takie, jakie wydaje się być.

 

Czekam na drugi sezon!


Tekst pierwotnie ukazał się na portalu Wnet.fm


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura