tad9 tad9
77
BLOG

dziennikarze! dzielcie się do upadłego! (lament blogera z powodu

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 36
    Ostatnio w S24 sporo mówi się o polskich mediach. Temat wywołał p. Urbanowicz, który – poza innymi kwestiami – przywołał też kwestię „podziału środowiska dziennikarskiego” (p. Urbanowicz - mam wrażenie -  ma ten podział za wadę). Dorzucę do dyskusji moje 5 groszy....  

    Zacznę od refleksji o stosunkach bloger-dziennikarz i od odrobiny historii. Otóż, wydaje mi się, że blogera z dziennikarzem łączy relacja w typu "miłość-nienawiść". Z jednej strony bloger pasożytuje na dziennikarzu i nie może się bez niego obejść (gatunek blogera samodzielnie zdobywającego informacje - polityczne - chyba jeszcze w Polsce nie występuje)z drugiej strony - bloger przygląda się dziennikarzowi intensywniej, niż robi to statystyczny konsument mediów i w związku z tym trudno jest mu widzieć w dziennikarzu szlachetnego funkcjonariusza IV władzy działającego w imieniu ludu. Bloger postrzega media raczej po "marksistowsku" -  jako ekspozytury grup interesów (nie tylko politycznych), dziennikarzy zaś jako ich "żołnierzy" (ochotników, czy - dużo częściej - najemników). Po tych cynicznych uwagach możemy przejść do kwestii „jedności środowiska”... W ujęciu historycznym widzę to tak:

    W latach 90-tych medialny światek zdominowały dwie grupy (nazwijmy je postPZPR-owską i postKOR-owską), niestety - grupy te nie rywalizowały. Przeciwnie - łączyła je wspólnota interesów, co zaowocowało tak (chyba) miłym sercu  p. Urbanowicza "brakiem podziału środowiska dziennikarskiego". Jedność ta polegała na tym, że centrum medialnego dyskursu okupowali "żołnierze" hegemonów, a ci, którzy nie chcieli zaciągnąć do tej służby - wegetowali na marginesie. Taki układ sił okazał się dość stabilny.   Tąpnęło dopiero na początku nowego tysiąclecia, gdy sprzeczności interesów hegemonów narosły do tego stopnia, aż doszło do wyładowania. Jego najefektowniejszym przejawem była - oczywiście - afera "Rywin-Michnik".  Hegemoni skoczyli sobie do gardeł osłabiając się wzajemnie, co pozwoliło wyrosnąć "temu trzeciemu", czyli - PiS-owi. Widząc co się dzieje starzy hegemoni - rzecz prosta - szybko zjednoczyli siły przeciw zagrożeniu, jak wiemy z całkiem niezłym - dla siebie - efektem, jednak wszystkich skutków "tąpnięcia" nie dało się (jeszcze?) zniwelować. A skutki te sięgnęły i sfery medialnej. Bo idący w górę PiS ciągnął oczywiście za sobą swoich dziennikarskich "żołnierzy", dotarli oni do centrum dyskursu, co wywołało potężny ryk wściekłości ze strony jego dotychczasowych okupantów. "Jedność środowiska dziennikarskiego" - na szczęście dla odbiorców - została utracona... Podział, niestety nie poszedł dostatecznie daleko.  To prawda - politycznie media się "spluralizmowały" (oczywiście i tu można mieć zastrzeżenia - dziennikarski światek jest wciąż za mały). Ale „środowisko” wciąż jest nieźle „zblatowane”. Zamiast teoretyzować podam trochę przykładów...

    Przykład pierwszy...  Kilka lat temu pan Remuszko wydał książkę "Gazeta Wyborcza i okolice". Książka wyszła akurat w okolicach 10 rocznicy powstania "GW". W związku z tym p.Remuszko dziwił się, że przez dziesięć lat nikomu innemu nie przyszło do głowy by napisać książkę o najpotężniejszej w kraju gazecie i zastanawiał się, czy - za kolejne dziesięć lat - jego książka nadal będzie jedyną na ten temat... Dwudziestą rocznicę powstania "GW" mamy już na karku, o ile mi wiadomo książka p.Remuszki nadal jest jedyna... "Coś" sprawia, że temat „historia GW” omijany jest szerokim łukiem...

    Przykład drugi... Jakiś czas temu w "Dzienniku" można było przeczytać długi artykuł o Ryszardzie Krauze. Przez artykuł przewijały się sylwetki współpracowników magnata, a wśród nich pan Gricuk, przedstawiany jako biznesmen świetny, ale - ze skazą (p.Gricuk miał w życiu zawodowym parę tajemniczych epizodów - np. epizod związany z eksterytorialnymi terenami posowieckimi). Ścieżka kariery p.Gricuka została w artykule odmalowana dość szczegółowo, ale autorzy tekstu - z jakiegoś powodu - nie poinformowali czytelników, że Paweł Gricuk jest członkiem Rady Nadzorczej TVN S.A.  Dlaczego o tym nie napisali? Nie wiedzieli? Wątpię. O taką informację jest, jak sądzę dużo łatwiej niż o informacje o przygodzie z posowieckimi "terenami eksterytorialnymi". Przypuszczam, że autorzy z "Dziennika" ocenzurowali się (lub ocenzurowano ich), by nie robić przykrości TVN. "Dziennik" wszedł z TVN w jakąś dziwną unię. Co się za tym kryje - nie wiem. W każdym bądź razie nie ma dnia, by w "Dzienniku" nie produkował się - w charakterze komentatora - ktoś z TVN, gdy stacja obchodzi 10-lecie w "Dzienniku" poświęcają temu wstrząsającemu wydarzeniu prawie całą stronę, niemal pół strony (i to w dziale "wydarzenia") idzie na doniesienie o nowych serialach TVN, czego trudno nie uznać za reklamę, itd., itd... Artykuł o Krauzem ukazał się w czasie, gdy magnat był na cenzurowanym, Gricuka opisywano w tekście jako biznesmena „ze skazą” – po co w takie konteksty wikłać zaprzyjaźnioną TVN?  Tak to – moim zdaniem było.... Sprawy TVN otoczone się w „Dzienniku” specjalnymi względami...  

    Przykład trzeci... Zupełnie niedawno odbyła się demonstracja w sprawie likwidacji artykułu 212 KK. Demonstracja była – jak na polskie zwyczaje – wcale liczna, tymczasem – niemal wcale nie zaistniała w mediach... Demonstrację organizowała „Gazeta Polska”, więc pismo uważane przez sporą część „dysponentów mediów” za organ wroga, przemilczenie zatem nie jest zaskakujące, ale – przy okazji – usłyszeliśmy kilka ciekawych wypowiedzi. Piotr Stasiński z „GW” powiedział, że informacji o demonstracji nie podali „po prostu”, Konrad Kołodziejski stwierdził, że tego dnia widocznie były ważniejsze wydarzenia, ale najciekawiej wypowiedział się Jarosław Gugała z „Polsatu”. Oznajmił on, że o demonstracji „Polsat” nie informował, albowiem w tle wydarzenia jest konflikt między TVN a „GP” wobec czego informacja o demonstracji byłaby zajęciem stanowiska w konflikcie. A ponieważ „Polsat” konkuruje z TVN więc zajmować takiego stanowiska mu nie wypada... Jest to szczególna wypowiedź. Na zdrowy rozum – jeśli „Polsat” z TVN rywalizuje – to, tym bardziej powinien się na news o demonstracji rzucić. Nikt od „Polsatu” nie wymaga „szlachetności” wobec konkurenta. A poza tym – chyba jednak, przede wszystkim – liczyć powinien interes odbiorcy. Skoro coś się zdarzyło – trzeba o tym donieść... Oczywiście „Polsat” nie dlatego przemilczał demonstrację, że z TVN rywalizuje, ale – wręcz przeciwnie: dlatego, że – w pewnych sprawach – stacje idą ręka w rękę. „Polsat” może z TVN rywalizować na seriale czy teleturnieje, ale gdy idzie o interesy środowiskowe..


Czas na konkluzje. Podziały w środowisku dziennikarskim nie poszły-  niestety – na tyle daleko, by padły wszelkie tabu. Co z tego, że „Dziennik” jest „prawicowy”, a GW „liberalna”? Z tego wyniknie tyle – można rzec: to niemało – że pan Zaremba pokłóci się w TVN z panem Lizutem o gejów czy Ziobrę. Nie przypuszczam jednak, by dziennikarze śledczy „Dziennika” ruszyli grzebać w historii Agory.  Nadal istnieją „zaklęte rewiry”, w które lepiej się nie zapuszczać... Do takich „zaklętych tematów” zdaje się należeć np. historia powstania „dużych mediów”. A przecież opowieść o początkach „GW”, „Polsatu” czy TVN – jak wiele na to wskazuje – byłaby opowieścią na miarę niezłego filmu, oględnie mówiąc sensacyjnego... Tabu jednak się trzyma. W tej sytuacji jedynym medialnym graczem, który traktowany jest – w pewnym sensie – normalnie jest... ojciec Rydzyk, którego tajemnice tropią zgodnie wszyscy inni... Na pytanie „kiedy w polskim medialnym światku będzie dobrze?” odpowiadam zatem: będzie dobrze, gdy tak, jak traktowane jest „medialne imperium Rydzyka” „Polsat” będzie traktował „GW”, „Dziennik” TVN, a TVN „Polsat”... Czyli – prawdopodobnie – nigdy... Ale niech żywi nie tracą nadziei – jak mówi poeta...

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka