tad9 tad9
255
BLOG

"ślepe plamki"

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 67
    Pisałem niedawno w S24 o dziennikarzach „Dziennika”, którzy w swoim tekście o Ryszardzie Krauze „przeoczyli”, że jeden z ważnych współpracowników Krauzego zasiada w Radzie Nadzorczej TVN S.A. (patrz – „Dziennikarze! Dzielcie się do upadłego!”). Nie minęło wiele czasu – i mogę podzielić się z szanowną publicznością kolejnym przykładem tego rodzaju „ślepej plamki” u tuzów naszej żurnalistyki.. Tym razem chodzi nie o byle kogo, bo o samą Annę Marszałek, asicę dziennikarstwa śledczego. Ale – zacznijmy od początku...

    Otóż, razem z najnowszym numerem „Newsweeka” kupić można niewielką książeczkę p. Marszałek pt. „Kto zabił Papałę? Moje prywatne  śledztwo”. Jest to wydawnictwo szczególne już choćby z tego powodu, że o wiele głębiej drążący temat tekst napisać można w dwa dni, bez wychodzenia z domu przy pomocy przeglądarki internetowej. Ale – mniejsza już o to. Wracajmy do „ślepej plamki”. Oto, na stronie 139 autorka pisząc o Edwardzie Mazurze wspomina, że był on uważany w USA za człowieka przez którego „szukało się kontaktów w Polsce”. Dalej czytamy, że Mazur: „pełnił funkcję takiego łącznika na przykład dla Kongresu Polonii, z którego ówczesnym prezesem Edwardem Moskalem łączyły go bliskie stosunki”. Na stronie zaś 140 p. Marszałek informuje publiczność, że „Mazur nigdy nie był w Polonii postacią szczególnie znaną czy popularną. Wspierał niewielkimi sumami różne cele charytatywne, umiarkowanie sponsorował kulturę, dawał jakieś nieduże pieniądze na działalność polonijną, ale tak poza tym tak wiele się nie udzielał”.

    Dobrze. A teraz zajmijmy się tym, o czym p. Marszałek NIE pisze. Otóż, nie pisze, że pan Edward Mazur wspierał swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi tzw. Amerykańskie Centrum Kultury Polskiej. Jeszcze rok temu jego nazwisko  figurowało w spisie najbardziej hojnych sponsorów tej organizacji, a nie był to spis długi - obok nazwiska Mazura widniały tam ledwie  trzy inne nazwiska.  Sponsorowane przez Mazura Amerykańskie Centrum Kultury Polskiej przedstawiane bywało w polskiej prasie jako "słuszna" organizacja polonijna w opozycji do "niesłusznego" Kongresu Polonii Amerykańskiej wspomnianego wyżej pana Moskala - jak wiadomo - straszliwego antysemity. Na przykład pan Krzysztof Darewicz - zapamiętajmy to nazwisko - drukował w "Rzeczpospolitej" teksty o Centrum z tytułami w stylu "Nie tylko Moskal". Dodajmy w tym miejscu, że dużą rolę w Centrum odgrywa (odgrywała?) pani Mirecka-Ploss. To nazwisko też się jeszcze pojawi...

    Powiadają, że za pośrednictwem Centrum Mazur sponsorował i fundację Jolanty Kwaśniewskiej. Współpraca Mazura z fundacją prezydentowej miała się zacząć w 1999 roku, ale znali się chyba wcześniej. Oto w 2004 roku nieżyjące już "Życie" publikuje zdjęcia z imprezy jaka odbyła się w roku 1995 w warszawskim hotelu Holiday Inn, na zdjęciach podziwiać można było panią Kwaśniewską oraz tak godnych szacunku biznesmenów jak pan Kuna, pan Żagiel i - właśnie - pan Mazur. W związku z publikacją "Życia" Kancelaria Prezydenta wydała oświadczenie, w którym stało, że prezydent z małżonką na otwartych przyjęciach spotykają całą masę różnych ludzi, których nie znają, co - oczywiście - było szczerą prawdą, tyle, że według "Życia" impreza w Holiday Inn była akurat zamknięta...  

    Kwaśniewska zaprzeczyła oczywiście  jakoby Mazur dawał pieniądze na jej fundację za pośrednictwem Centrum Kultury Polskiej. Tyle, że w wydawanej przez Centrum kwartalniku "Center Line" pisali ponoć wprost, że część z 41 tysięcy dolarów przekazanych przez Centrum fundacji pochodziło właśnie z kieszeni Mazura. Prezydentowa musiała być zresztą bliska sercu biznesmena,  skoro w październiku 2003 roku Mazur zamieścił w wydanym przez Centrum folderze całostronicowe pozdrowienia dla pani Jolanty...

    Zaznaczmy, że rola Mazura w "słusznym" środowisku tworzącym Centrum była poważna. Z czasem Mazur wszedł nawet do Zarządu Centrum, zasiadł tam obok samego Jana Karskiego. Gdy Karski zmarł Mazur współfinansował jego pomnik ( w odsłonięciu brał udział Cimoszewicz, wtedy szef MSZ) i sponsorował nagrodę imienia Karskiego. Wobec powyższego nie dziwi, że  znalazł się też w Komitecie przyznającym nagrodę, słowem - podejrzany typ Mazur obracał się w niezłym towarzystwie...   No dobrze - powiecie - ale czy to człowiek zawsze wie, z kim ma do czynienia? Może wszyscy ci zacni ludzie z Centrum Kultury Polskiej i z Komitetu nagrody imienia Jana Karskiego nie mieli pojęcia, że Mazur jest uwikłany w różne dziwne historie? Może widzieli w nim jedynie godnego szacunku (i hojnego) biznesmena-społecznika? Otóż, sprawa nie jest taka prosta. Przypomnijmy: Mazur zostaje zatrzymany przez CBŚ 27 lutego 2002 roku, dwa dni potem jest już wolny niczym ptak, ulatuje z kraju, a kilka miesięcy później....

    A kilka miesięcy później - 25 września 2002 roku - odbywa się w USA huczna uroczystość wręczenia nagrody im. Jana Karskiego pani Janinie Ohojskiej, znanej społecznicy z Polskiej Akcji Humanitarnej. Na uroczystości jest pan Mazur -pamiętajmy: członek Komitetu nagrody - jest też znany nam już pan Darewicz z "Rzeczypospolitej". Tak więc pan Darewicz na uroczystości jest, ale w swojej korespondencji oszczędza czytelnikom "Rz" informacji o obecności pana Mazura. Czy Darewicz mógł nie wiedzieć o zamieszaniu wokół osoby Mazura? Czy wiedział, ale - po prostu - go nie zauważył? Jak powiada poeta - "wszystko to być może", pozwólcie jednak, że takie hipotezy między bajki włożę. Zwolnienie Mazura wywołało spory szumek (jak dziś wiemy za "przeciekiem" informacji o zwolnieniu stali członkowie grupy badającej zagadkę śmierci Papały zrozpaczeni tym, że ktoś im psuje robotę), w związku z czym - jak sądzę - Darewicz nie dlatego przemilczał obecność Mazura, że go nie widział, ale, że tak powiem - wręcz przeciwnie. Bo czy to można głośno mówić, że Mazur bawił się na jednej imprezie z – między innymi - Bronisławem Geremkiem?  To osobliwe zaślepienie wytknął zresztą Darewiczowi Bartosz Węglarczyk z "GW"...  Tyle, że wytknął mu je w roku 2005, gdy żona pana Darewicza poprztykała się z panią Mirecką-Ploss z Amerykańskiego Centrum Kultury Polskiej (2). "GW" w tym sporze sprzyjała pani Ploss, zamieszczając przy tej okazji jej wyznanie: "pana Mazura nie znam" i informację, że Mazur bywał "dwa trzy razy" w domu Darewiczów...  Węglarczyk wytknął coś Darewiczowi, więc my wytknijmy coś Węglarczykowi, otóż, o ile w tekście z roku 2005 Węglarczyk pisze, że Mazur był członkiem Komitetu nagrody im. Jana Karskiego, o tyle w tekście Węglarczyka z roku 2006 stoi już tylko, że Mazur "był jednym ze sponsorów prestiżowej nagrody imienia Jana Karskiego". Niby prawda, ale jakby nie cała...

    I to by było mniej więcej tyle, ale na koniec zastanówmy się jaka reguła rządzi „ślepymi plamkami” naszych tuzów dziennikarskich... Więc tak: autorzy „Dziennika” w czasie gdy pan Krauze ma kłopoty „nie zauważają”, że jego bliski współpracownik wchodzi w skład Rady Nadzorczej jednego z flagowych mediów wspierających interesy szlachty III RP, p. Darewicz „nie widzi” Mazura na imprezie, na której bawią przedstawiciele szlachty III RP, p. Marszałek „nie widzi” już całego Centrum Kultury Polskiej i zaangażowania weń Edwarda Mazura, a Centrum – jako się rzekło – to „słuszna” organizacja polonijna wspierana przez szlachtę III RP (p. Marszałek kojarzy za to w umysłach czytelników Mazura ze „złym” prezesem Moskalem).

I chyba wszystko jest – mniej więcej – jasne. Prawda?


Teksty wykorzystane:

Anna Marszałek, Kto zabił Papałę? Moje prywatne śledztwo

Bartosz Węglarczyk - Bartosz Węglarczyk odpowiada Krzysztofowi Darewiczowi, GW 16.05.2005

Bartosz Węglarczyk, Interesy Edwarda Mazura za oceanem, GW 24.10.2006

Krąg towarzyski prezydentowej Kwaśniewskiej, GW 20.12.2004

Piotr Bączek - Kwaśniewska i Mazur, Głos - internet

Daniel Walczak, Robert Zieliński, Grupa specjalna na tropie zbrodni, Dziennik 25.10.2006

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (67)

Inne tematy w dziale Polityka