Krytyka książki Cenckiewicza i Gontarczyka często przypomina dowcipy o radiu Erewań - książka byłaby zupełnie w porządku, gdyby napisał ją ktoś inny, kto inny wydał, no - i gdyby była o czymś innym. Co do Wałęsy zaś, to po pierwsze, nie był "Bolkiem", a po drugie - to nie ma znaczenia, że był, bo nie za to go cenimy... A grzebanie w esbeckich teczkach to łajdactwo... Taką mniej więcej obronę Wałęsy przedstawił Ludwik Stomma w "Polityce". Najpierw przytoczył listę słabostek czy świństewek różnych sławnych osób, by potem oświadczyć, że nie mają one znaczenia wobec zasług jakie te osoby tu i ówdzie położyły. "I tak właśnie będzie z Wałęsą" - prorokuje Stomma - i dodaje: "Nienawistnicy z IPN mogą wynajdować co chcą" a Lech Wałęsa "pozostanie symbolem wielkiego zrywu Solidarności (...). To jest historia. A Bolki to tylko ujadanie małych piesków, które chciałyby zaistnieć" (Ludwik Stomma, Bolek, Polityka 2659). No dobrze, ale skąd Stomma zna te wszystkie ciekawostki o sławnych i zasłużonych? Skąd wie, że Mickiewicz źle obchodził się z żoną, że Kasprowicz był fetyszystą, Kraszewski agentem, Norwid nie płacił długów, a Proust szczytował, gdy miał obok klatkę z gryzącymi się szczurami? Skąd Stomma to wie, i - co ważniejsze - dlaczego rozpowszechnia takie wiadomości? No więc wie, bo wygrzebali to i utrwalili dla potomności jacyś "nienawistnicy", a rozpowszechnia - bo mu to potrzebne do felietonu. Ostrożnie więc z "nienawistnikami" bo mogą się przydać.
Dla „Polityki” zresztą grzebacz grzebaczowi nierówny. Oto, niedawno, "Krytyka Polityczna" wydała książkę Krzysztofa Tomasiewicza pt. "Homobiografie".
Rzecz jest o artystach – homoseksualistach pewnych i mniemanych. Autor „Homobiografii” woła wielkim głosem, że czas wyprowadzić homoartystów z szafy i wyprowadza szerokim frontem... Według Tomasiewicza lesbijką była i Maria Konopnicka. Swój wywód opiera Tomasiewicz na tym, że Konopnicka przez długi czas związana była blisko z Marią Dulębianką, przy tym Tomasiewicz zaznacza, że nic nie wiadomo o "erotycznym aspekcie" tego związku. Niby nic nie wiadomo, ale - zdaniem autora „Homobiografii” - panie prezentowały znany wśród lesbijek związek typu butch/femme, Dulębianka bowiem krótko strzygła włosy i nosiła się z męska, Konopnicka zaś preferowała długie suknie i kapelusze z kwiatami. No cóż... Niewykluczone, że Konopnicka z Dulębianką to faktycznie były dwie lesbijki, ale może być i tak, że się po prostu przyjaźniły, a ich upodobanie do strojów tego czy owego rodzaju nie miały nic wspólnego z "orientacją seksualną". Tak czy owak, nie przypuszczam, by na podstawie przedstawionego przez Tomasiewicza materiału jakikolwiek sąd ogłosił Konopnicą z Dulębianką lesbijkami, gdyby ktoś chciał je za to sądzić. Tomasiewicz powiedziałby na to: nie jestem sądem. I miałby rację. Ale to samo może powiedzieć Gontarczyk z Cenckiewiczem. I mówią... Jedźmy dalej. Czy "Homobiografie" są "czystym" naukowo opracowaniem z dziedziny historii literatury? Nie są. Tomasiewicz nie ukrywa, że ma interes ideologiczny, idzie mu mianowicie o "potencjał emancypacyjny" i dzieł bohaterów jego książki i jego własnego dziełka. Odczytanie z takiej perspektywy biografii i dorobku niemałej ilości artystów może "potrząsnąć kanonem", czego Tomasiewicz pragnie. W związku z tym wielu swoich bohaterów wręcz łaja za to, że w książkach, pamiętnikach i listach, które po nich zostały jest tak mało refleksji na temat pederastii. Chwali za to Szymanowskiego, jako "pierwszego znanego homoseksualistę w Polsce świadomego swojej orientacji seksualnej".
"Polityka" powitała „Homobiografie” entuzjastyczną, choć krótką recenzją. I nikogo w tygodniku nie raziło, że Tomasiewicz zagląda pod kołdry co prawda martwym, ale jednak ludziom. I to znanym. Nie raziła też nikogo „publicystyczność” „Homobiografii”. W ogóle zresztą nasycanie książek historycznych publicystyką zdaje się często bywa dla autorów „Polityki” zaletą. Oto, zaraz obok felietonu Stommy o którym była mowa, Daniel Passent ekscytuje się książką "Piękne lata trzydzieste" Andrzeja Garlickiego, której to autor "na każdym kroku czyni (...) aluzje do najnowszych dziejów Polski". Więc Garlicki może, a Cenckiewicz - nie? A więc można „potrząsać kanonem” literackim tropiąc wpływ „orientacji seksualnej” na kształt twórczości pisarza, ale nie można głowić się jak konfidenckie uwikłania zaważyć mogły na życiu polityka? Mam wrażenie, że agenturalne przygody Wałęsy miały większy wpływ na historię, niż - ewentualna - homoseksualność Konopnickiej.
Stomma dopuszcza zresztą, że tak powiem „twórczy potencjał” donosicielstwa. Pisze o Szczypiorskim: "Może chwila słabości Szczypiorskiego wzbogaciła narrację Jana" (postać z "Mszy za miasto Arras). Ale - zdaniem Stommy - "to pytania nie dla prokuratorów, ale historyków literatury". Ok. a więc prace ujawniające konfidenckie uwikłania mogą pisać historycy literatury. Im w „Polityce” dają najwyraźniej zgodę na „grzebanie w teczkach”. A może „chwila słabości” Wałęsy wpłynęła na jego wybory polityczne? Czy historycy mogą pisywać TW-biografie roztrząsające ten problem? Na koniec - coś takiego: pojawia się u Tomasiewicza - niestety na krótko - ciekawy wątek "mafii homoseksualnej" mającej wiele do powiedzenia literackim światku. Tomasiewicz powołuje się tu na Krzysztofa Kąkolewskiego i Leszka Proroka, którzy twierdzili, że taka "mafia" istnieje i działa. Zdaniem Kąkolewskieg był wręcz "...okres w powojennej literaturze polskiej w kraju, że kilku starszych panów o tych skłonnościach decydowało o debiucie i przyszłości młodych pisarzy", Leszek Prorok miał podobne zdanie. Coś mi się zdaje, że istnieje i ma się świetnie mafia byłych TW, która aktywizuje wszystkie siły i środki byle tylko „pozostać w szafie”. Chętnych do „coming outów” brak... Trzeba tym biedakom pomóc „wyjść z szafy”. TW-biografie czas spisać!
PS
Odnotujmy tę aberrację. „Wprost” podało: "Atak na Lecha Wałęsę godzi w polską rację stanu i interesy polskiej gospodarki - oświadczył prezes Business Centre Club Marek Goliszewski, komentując wydanie przez IPN książki o związkach Wałęsy z SB". Doprawdy – że też ludzie potrafią publicznie doprowadzić się do takiego stanu (no chyba, że o czymś nie wiem. Może mamy jakiś potężny eksport związanych z Wałęsą gadżetów?)
Inne tematy w dziale Polityka