estamos estamos
688
BLOG

Gowin i konstytucja dla nauki

estamos estamos Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

Nazwano to ustawą 2,0 czy jakoś tak. Że to będzie na dwóję ( za moich czasów = oblana ) to można wnioskować choćby po sygnale, że było to szeroko konsultowane ze środowiskami naukowymi. Te konsultacje odnośnie trwonienia pieniędzy w demokracji to nic innego jak rozmywanie odpowiedzialności za niewypał.  Wyobraźmy sobie sytuacje, że mamy postawić dom. Dom finansuje nam wujek. Jak go dobrze naciśniemy to da więcej, jak nacisku nie będzie to mniej. Zapraszamy do konsultacji wszystkich wykonawców z okolicy bez względu na ich umiejętności i obiecujemy im, że będziemy naciskać wujka. No to do dzieła. Dom powstał. Cholernie drogi. Ściany jedne krzywe inne proste, w zależności od fachowca. Podobnie z elektryką, łazienkami. Na podłodze marmur łączony srebrem ale wszystko spaprane. Drogo, bardzo drogo i bardzo byle jak.

Dlaczego nasze uczelnie nie mieszczą się nawet w pierwszej pięćsetce w rankingach uczelni na świecie? Przecież mieliśmy już wtedy uniwersytet, kiedy ich było zaledwie dziesięć na świecie. Przyczyna główna to dobór kadr. A dobór był co najmniej przypadkowy o ile nie negatywny. Jak to się odbywało za czasów komuny? Ze względu na katastrofalne pensyjki doktorantów za uczelniach zostawały głównie kobiety i łączyły "pracę naukową" z zawodem gospodyni domowej, bo wakacje długie i pokrywające się z wakacjami dzieci . A z mężczyzn głównie skrajni nieudacznicy, poza bardzo nielicznymi "naukowymi wariatami". I tak to trwało przynajmniej dwa pokolenia. Wystarczający czas aby wyselekcjonować wyjątkowe miernoty za to z tytułami profesorów. Oczywiście trochę wyjątków jest bo trochę "naukowych wariatów" też się zdarzyło i jedynie ci ratują honor, dzięki czemu można mówić, że w ogóle mamy uczelnie wyższe.

Czasy się zmieniły i po zdechnięciu komuny zmieniły się warunki finansowe "ludzi nauki". Prawie z dnia na dzień pozostanie na uczelni i doktoryzowanie się stało się bardzo atrakcyjne. Powód: gwarancja zatrudnienia, pełne świadczenia, relatywnie niezłe zarobki i emerytura. I oczywiście pełna samodzielność po osiągnięciu awansu i związane z tym pełne nieróbstwo. Żyć nie umierać. I zaczęła się typowa też dla wszystkich innych środowisk uwieszonych na budżecie dziedziczność stanowisk. Dzieci "naukowców" zostają "naukowcami" podobnie jak dzieci prawników prawnikami a dzieci lekarzy lekarzami. Co do lekarzy muszę jednak zaznaczyć, że tam trzeba skończyć trudne studia a wcześniej się na nie dostać. Nepotyzm też jak wszędzie, ale chociaż wcześniejszy odsiew eliminuje kompletne miernoty. Wśród "naukowców" jest inaczej. Miernota płodzi miernoty i je usadawia na ciepłych posadkach.

Przedstawiłem powyżej problem w jaskrawym świetle i być może, nieco przesadzonym, aby sprawę uwypuklić. Jak to zreformować? Konsultując i dorzucając pieniędzy? Wątpię. Raczej urynkowić. Niech się utrzymują. Niech działają. Niech studenci zaopatrzeni w         kredyt edukacyjny eliminują uczelnie zatrudniające miernoty. Inaczej nasze uczelnie zjadą w rankingach poniżej tysięcznej pozycji bez względu na pieniądze pompowane z budżetu.    

estamos
O mnie estamos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka