Piotr Gursztyn Piotr Gursztyn
449
BLOG

Rusofobia, jak to łatwo powiedzieć

Piotr Gursztyn Piotr Gursztyn Polityka Obserwuj notkę 44
Zastanawia mnie łatwe używanie pojęcia "rusofobia". Właśnie z powodu łatwości przypisywania go różnym osobom, czy też nawet całym nacjom - a konkretnie nam Polakom (choć inni nasi sąsiedzi też są zaszczycani tym wątpliwym wyróżnieniem). A drugi powód mojej zadumy to jakiś absurdalny brak precyzji w tym określeniu, a także w kilku inny kończących się ową -fobią.
 
No więc ostatnio tytuł Naczelnego Rusofoba UE i NATO otrzymał JE Prezydent RP Lech Kaczyński. Wcześniej zaś było słychać bardziej bezosobowe, choć kierowane mniej więcej i w jego kierunku, ostrzeżenia by czegoś tam nie robić, bo nie odkleimy od siebie tego strasznego określenia.A Zachód na to patrzy. Do tej pory jakoś bez głębszej refleksji odrzucałem tego typu oskarżenia, bo pamiętam o proporcjach między Polską a Rosją, a także o przebiegu wzajemnych stosunków. Ale ostatnio próbowałem sobie przypomnieć, czy któryś z polskich polityków, szczególnie tych obdarzanych mianem "oszołomów", powiedział coś obraźliwego o narodzie rosyjskim, jego kulturze, czy też namawiał do wyrządzenia mu jakichś krzywd. Był wprawdzie kiedyś jeden bardzo młody działacz, dziś minister u prezydenta, który na Dworcu Centralnym manifestował za wprowadzeniem wiz dla narodów b. ZSRS. Fakt - tylko, że on chciał objąć tym także Białorusinów, Ukraińców, Kazachów, a nie tylko Rosjan. Teraz - po kilkunastu latach -  zresztą radykalnie zmienił swój pogląd na te sprawy, co sam publicznie przyznaje.
 
Pamięć jest zawodna, ale nie potrafię przypomnieć sobie obraźliwych wypowiedzi. Ostre słowa, które z Polski szły w kierunku Moskwy były zazwyczaj krytyką władz rosyjskich - czyli czymś, jak się wydaje dopuszczalne w świecie. No bo czegóż np. Bush nie nasłuchał się pod swoim adresem. Zresztą adresatem byli ludzie, którzy sami nie przebierają w słowach. Nie raz przecież słyszeliśmy różnych generałów rosyjskich grożących nam rakietami, czołgami itp. tiechniką. A ostatnio taki elegant jak prezydent Miedwiediew raczył nazwać Saakaszwilego "zwyrodnialcem", premier Putin o tym samym panu mówił "zbrodniarz", a szef rosyjskiej dyplomacji (sic!) Ławrow wielokrotnie nazywał gruzińskie władze "kryminalnym reżimem".
 
Tak to jest z tą rusofobią - którą skądinąd Rosjanie próbują przedstawiać jako coś w rodzaju antysemityzmu. No i to drugi powód mojej smutnej zadumy. Smutnej, bo okazuje się jak łatwo słowa obcego pochodzenia zmieniają swoje właściwe znaczenie w imię ideologicznych nawalanek. Fobia znaczy strach, a nie wrogość. Trudno chyba robić komuś zarzut, że się czegoś lub kogoś boi. Ma do tego prawo i już.
 
To zresztą chyba dotyczy nawet tak okropnego słowa jak "ksenofobia". Cóż, wrogość wobec obcych nie jest rzeczą wartą obrony, ale strach przed nimi? Zdaje się, że to pierwszy naturalny odruch każdego stworzenia. Także człowieka. Jest też mój "ulubiony" potworek językowy - homofobia. Pominę, że składa się z członów pochodzących z dwóch różnych języków. Słówko to w dosłownym tłumaczeniu oznacza "strach przed człowiekiem". Nie odpowiada jednak na pytanie przed którym konkretnie. Bo ja osobiście, boję się paru ludzi. Ale z tego co wiem żaden z nich nie jest homoseksualistą. Czy w związku z tym jestem homofobem, czy nie?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka