Kilka dni temu gruchnęła wiadomość, która wstrząsnęła polską prawicą. Oto bowiem się okazało, że bohater z czasów Powstania Warszawskiego, profesor W. Kieżun współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Lustracji na łamach niepokornego tygodnika pod redakcją Pawła Lisickiego dokonały tuzy: S. Cenckiewicz i P. Woyciechowski.
Z mojego punktu widzenia sprawa wygląda groteskowo, bo doskonale pamiętam wszechobecny zachwyt po prawej stronie gdy prof. Zyzak ogłosił, że Lech Wałęsa to TW Bolek, który sikał do chrzcielnicy. Wówczas Cenckiewicz jako historyk IPN był kimś w rodzaju bohatera narodowego dla środowisk prawicowych, teraz "wajcha" została przestawiona, i przez wielu prawicowców został przeklęty.
Zastanawiające jest, dlaczego z jednej strony lustracja profesora Kieżuna jest negowana, a lustracja lidera "Solidarności" była powszechnie akceptowana nie tylko przez przeciwników Lecha Wałęsy. Moralność Kalego?
Cała sytuacja, to nic innego jak kolejne starcie pomiędzy dwoma niepokornymi redakcjami, które powstały w wyniku rozpadu redakcji tygodnika "Uważam Rze". Oglądając ostatni odcinek Przeglądu Tygodnia w Klubie Ronina, bardzo łatwo można zauważyć, że ten konflikt się tli, bo redaktor Karnowski unikał tematu o lustracji Kieżuna, tłumacząc się tym, że skoro nie ma nikogo z drugiej redakcji, to nie ma sensu na ten temat rozmawiać.
Czas pokaże jak się sprawa rozwinie, czyżby zanosiło się na kolejny rozłam w "niepokornych" mediach? Przecież kilka dni temu okazało się, że B. Wildstein rezygnuje z funkcji redaktora naczelnego Telewizji Republika, ponieważ między nim a głównym sponsorem stacji powstał spór najprawdopodobniej na podłożu finansowym.
Inne tematy w dziale Polityka