Po ostatnich wygranych wyborach Jarosław Kaczyński dywagował nad możliwością przekonania większej ilości Polaków do głosowania na PiS. Zastanawiał się również, co czynić, aby jego partia mogła przekonać wyborców innych ugrupowań do programu PiS.
Sugerował bym prezesowi, aby zaczął te starania od likwidacji policji religijnej. Ostatnie wydarzenia z Bełchatowa, gdzie policja przyjechała na wezwanie duchownych zaniepokojonych zachowaniem 13 letniego chłopca odmawiającego przyjęcia Komunii Świętej, wskazują na funkcjonowanie w Polsce oddziałów policji religijnej reagującej na wezwania duchownych zaniepokojonych niewłaściwym spełnianiem praktyk religijnych przez wierzących.
Pomysł księży, aby wezwać w takiej sytuacji policję, to temat na odrębną debatę nad Kościołem Katolickim w Polsce. Jednak fakt, że na takie wezwanie Policja odpowiedziała wysyłając funkcjonariuszy reprezentujących państwo polskie pokazuje, że krytycy PiS, zarzucający rządzącej partii wprowadzanie państwa religijnego, nie są całkiem bez racji. Histeryczna reakcja niektórych prawicowych mediów broniących księży z Bełchatowa potwierdza smutną obserwację i podaje na tacy silny argument ugrupowaniom lewicowym.
Bowiem stosując logikę policjantów z Bełchatowa, wkraczających do akcji na prośbę bezradnych duchownych, spodziewać by się należało wysyłania jednostek policyjnych do każdego przypadku zdrady małżeńskiej, lub nawet pożądania rzeczy bliźniego swego. Zabrania tego przecież Dekalog, a więc każdy ksiądz, brnąc dalej tokiem tego przerażającego rozumowania, powinien się zastanowić czy w przypadku zauważenia takich niecnych zachowań nie zadzwonić na komisariat.
Jeżeli rząd PiS postanowi nadal brnąć w ten absurd i da przyzwolenie na wysyłanie do oficjalnej akcji funkcjonariuszy państwowych służb na każde zawołanie duchownego zaniepokojonego religijnością wiernych (lub niewiernych), za cztery lata Jarosław Kaczyński i całe kierownictwo PiS będzie zachodzić w głowę dlaczego nikt na PiS głosować nie chciał.
=====
