Waldemar Pawlak napisał: „Chcę podziękować premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu za nagłośnienie sukcesu ministra Marka Sawickiego. Na Radzie Europejskiej 18 marca 2011r. dzięki Markowi Sawickiemu przyjęto konkluzje w których czytamy: „Rada ... uznaje konieczność bardziej sprawiedliwego podziału bezpośredniego wsparcia dochodu między państwa członkowskie poprzez stopniowe zmniejszanie związku z punktami odniesienia w przeszłości i mając na uwadze ogólny kontekst przyszłego budżetu UE”.
Moim zdaniem rzeczywistość jest zupełnie odwrotna. Minister Sawicki poniósł sromotną porażkę. Bezspornym faktem jest, że minister Sawicki poparł konkluzję prezydencji węgierskiej w sprawie przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej, co oznacza nierówne dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników po 2013 r. (obecnie polski rolnik otrzymuje 190 euro dopłaty do hektara, podczas gdy niemiecki – 340 euro). Minister Sawicki ciągle powtarza zapis o „stopniowym odchodzeniu” od historycznych kryteriów podziału unijnych pieniędzy, co absolutnie nie jest żadnym przełomem, tylko potwierdzeniem dla utrzymania obecnej nierówności. W latach 2014-2020 z racji dyskryminujących dopłat dla polskich rolników Polska straci około 70 mld zł. W konsekwencji straci polska gospodarka, bo rolnicy przeznaczają pieniądze z dopłat bezpośrednich na zakup środków do produkcji, dając pracę poza rolnictwem, zapewniając wpływy do budżetu.
Konkluzja węgierska oznacza odejście od koncepcji jednej równej stawki dopłat do hektara dla wszystkich państw, a minister Sawicki poparł ją, choć miał sprzymierzeńców w postaci ministrów rolnictwa krajów bałtyckich. Dlaczego Minister nie chciał tego negocjować? Dlaczego nie chciał walczyć o polskiego rolnika?W rezolucji Parlamentu Europejskiego z 23 czerwca 2011 r. w sprawie wspólnej polityki rolnej znalazły się niekorzystne zapisy dotyczące między innymi odrzucenia koncepcji jednolitej stawki płatności powierzchniowej w całej Unii Europejskiej oraz konieczności przejścia z funkcjonującego w Polsce systemu SAPS do systemu opartego na przydzieleniu i przenoszeniu uprawnień do płatności, tak zwanego SPS, co jest sprzeczne z ideą uproszczenia wspólnej polityki rolnej.
Porażką ministra Sawickiego jest decyzja o ogłoszeniu zasadniczego dokumentu Komisji Europejskiej reformującego wspólną politykę rolną nie w czerwcu czy lipcu, jak wcześniej zapowiadano, lecz dopiero w listopadzie, czyli pod koniec polskiej prezydencji. Sawicki nic nie uzyska, zgodzi się na wszystko, tylko dlatego, by to nie on był winny, iż dokument nie został przyjęty.
Termin publikacji w listopadzie dokumentu reformującego wspólną politykę rolną jest chwytem wyborczym, bo w kampanii można będzie jeszcze łudzić rolników, że coś się zmieni. Gdyby dokument przyjęto przed wyborami klęska negocjacyjna Sawickiego oraz rządu byłaby aż nadto widoczna.
Inne tematy w dziale Polityka