Platforma Obywatelska przez ostatnie lata lukrowała rzeczywistość i karmiła Polaków propagandą rzekomych sukcesów. Zdaniem jej przedstawicieli żyliśmy „na zielonej wyspie” (twierdzenie D. Tuska) i w „złotym wieku” (odkrycie B. Komorowskiego). Rzeczywiście, ludziom związanym z władzą powodziło się dobrze, ale reszcie kiepsko. I to ta grupa zdecydowała o zwycięstwie obozu prawicy zjednoczonego wokół Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych. Droga do dobrych zmian, na których skorzysta całe społeczeństwo, została otwarta.
Odpowiedzią przegranej Platformy, która z trudem przyzwyczaja się do roli opozycji (ludziom PO wydawało się, że będą rządzić długie lata, zasmakowali we fruktach związanych z władzą, wielu uwierzyło, że naprawdę są „jasną stroną mocy”) jest zmasowany atak na rząd Beaty Szydło, Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosława Kaczyńskiego, lidera tej partii i architekta jej sukcesów. W telewizyjnym wywiadzie tuż przed zaprzysiężeniem nowego rządu w dniu 18 listopada 2015 r. była premier i ciągle szefowa PO Ewa Kopacz oświadczyła, że Platforma zostawia następcom finanse publiczne w doskonałym stanie (myślałem, że spadnę z fotela; gdybym tego nie oglądał to bym nie uwierzył!). E. Kopacz łże - dług publiczny wynosi ok. biliona (został przez PO powiększony o ok. 500 miliardów), zadłużenie wobec zagranicy to ok. 380 mld dolarów, Fundusz Rezerwy Demograficznej świeci pustkami (PO co roku wybierała z niego po parę miliardów złotych), Platforma na rok 2016 zaplanowała budżet z rekordowym po 1989 r. deficytem 54 mld złotych. Liczby nie kłamią i odsłaniają łgarstwa przewodniczącej PO. Wynika z nich prosta konstatacja, że PO zdewastowała finanse publiczne. Trzeba będzie mądrych decyzji i wielkiego wysiłku, żeby je ustabilizować.
