Przed 11 listopada, którego to dnia po stolicy Polski wybuszować miały środowiska lewicowe, ustawiono na Placu Zbawiciela tęczę. Jest ona symbolem środowisk homoseksualnych. Takie zjawisko, niekoniecznie atmosferyczne, może wydać się jawną prowokacją skierowaną do ludzi normalnych.
Nikt nie mówi, żeby zakazać gejom i lesbijkom taplania się we własnym sosie. Natomiast mniejszości nie mają prawa narzucać swojej orientacji seksualnej większości. Z tej racji mądrale od heterofobii, powinni ustawić swe symbole raczej na Alasce (każde ciało ogrzewa w ziombie dowolne ciało i może wtedy ma to sens). No, ale co komu winna ta strefa klimatyczna? Natomiast szczyt klimatyczny, który „przypadkowo” zbiegł się z rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę, to już insza inszość. Nie ma, co o tym pisać, bo o bredniach ocieplania gaworzą niemowlaki i naiwni profesorowie. To już raczej wiedza powszechna, że ilość metanu wydzielanego przez krowę równa się jednemu autu. Niestety w tych badaniach pominięto inny efekt cieplarniany. Niszczenie przez ludzkość strefy ozonowej po zjedzeniu sytej grochówki. Nikt nie zbadał ile metanu powstaje po jednym puszczeniu bąka przez homosapiensa- to żart, bo ocieplenie klimatu jest tejże samej natury.
A wracając do tęczy na Placu Zbawiciela w Warszawie, jak ją podpalono z jednej strony, to strażacy ruszyli w jej obronie. No to podłożono ogień z drugiej. I tak „se” owa tęcza spłonęła w okrzykach: „Zakaz pedałowania”.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
