Pamiętna Dworek - Pamiętna k. Skierniewic.
Pamiętna Dworek - Pamiętna k. Skierniewic.
Pola Neis Pola Neis
1152
BLOG

Tej restauracji obecnie nie polecam

Pola Neis Pola Neis Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Pamiętna Dworek k. Skierniewic, woj. łódzkie – całkowita obiadowa klapa

Po prawie roku zdecydowałam się na jeszcze jedną wizytę, tak samo zimową, w dworkowej restauracji.

Jaka motywacja mną kierowała? Dogodne położenie przy trasie, ładne otoczenie, gustowne wnętrze lokalu, no i dobre jedzenie w przystępnych cenach.

 Do tego stopnia byłam pewna powtórki przyjemnych doznań kulinarnych, że nawet nie zabrałam ze sobą mojego nieodłącznego towarzysza podróży – aparatu fotograficznego.

A tymczasem?

Pochwał nie będzie.

Ale do rzeczy. Już przy okazji poprzedniej bytności, spośród propozycji dań rybnych wpadła mi w oko pozycja:  pstrąg pieczony po królewsku serwowany z sosem wiśniowym na czerwonym winie  (200g) 24,00 zł. Już wtedy postanowiłam, że na rybę się skuszę gdy nadarzy się tylko okazja. Ku mojej uciesze pozycja z pstrągiem i teraz figurowała w menu. Zamówiłam.

Zaserwowana ryba smutno spoczywała na talerzu. Jak się za chwilę miało okazać – jaki widok, taki smak.

Szara skóra przywierała do mięsa, była nie do zdarcia. Suche wióry, bo tak tylko mogę określić wnętrze, skrywały ości, których w żaden sposób nie można było usunąć. Nie podjęłam ryzyka zadławienia się  i niezjadliwego mięsa więcej nie próbowałam. Jeszcze rzut oka na sos. Jego apetycznie i zachęcająco brzmiąca nazwa nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Okazał się smażonymi wiśniami w jakiejś niezdrowej przesłodzonej zawiesinie. Sytuację trochę ratowała surówka z marchewki, którą podano w przyzwoitej ilości i jedynie ona nadawała się do zjedzenia.

Danie okazało się totalną porażką. Kucharz musiał się naprawdę napracować, żeby zepsuć widok i smak, tej samej w sobie pysznej ryby. Tym paskudztwem chyba na długo wybił mi z głowy kosztowanie pstrągów.   

Co dalej?

Trudno mi było przyjąć do wiadomości taki kuchenny upadek.

Dla sprawdzenia zamówiłam więc kotlet de volaille z serem, ziemniaki z wody z koperkiem, szpinak zasmażany. Niejako w ten sposób chciałam uchronić moje przyjemne doznania kulinarne z pierwszej wizyty.

Wiele osób popuka się teraz w czoło. Powie: po co, czy już nie wystarczy tego psucia apetytu?

No cóż, wprawdzie nie jest to najzdrowiej, jednak nie poddaję się tak łatwo.

A jednak – ci co przed chwilą pukali się w czoło, mieli rację.

Smażony na zużytym tłuszczu kotlet zupełnie nie przypadł mi do gustu. Tak samo było z ziemniakami: rozgotowane, przesolone, bez odrobiny koperku. Jeszcze gorzej okazało się być ze szpinakiem. Tutaj kucharz poszedł już na zupełne skróty. Porcję jedynie rozmroził, podgrzał i niczym niedoprawioną wyłożył obok pozostałych składników.   

Tak więc?

Czara goryczy została przepełniona. Już nic nie było w stanie usprawiedliwić kucharza. Bo jeśli nawet popełnił gafę przy rybie, to nie powinien skompromitować się przy kurczaku czy dodatkach.

Tym samym się okazało, że w poszukiwaniach dobrego smaku pierwsze doznania niekoniecznie muszą  się powtórzyć przy razie następnym.

I z przykrością, ale kuchni Dworku  - przynajmniej na ten czas - nie polecam.

Tak było rok temu: http://www.polaneis.pl/gastronomia/item/148-ladnie-i-pysznie-pamietna-dworek-k-skierniewic

Zobacz galerię zdjęć:

Wjazd do Dworku z trasy Warszawa - Skierniewice.
Wjazd do Dworku z trasy Warszawa - Skierniewice.
Pola Neis
O mnie Pola Neis

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości