Mizz Oginis Mizz Oginis
364
BLOG

Himmler, wafelki i sen o potędze

Mizz Oginis Mizz Oginis Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Co łączy łysych miłośników WunderWafelków z nazistami z lat 30? Na pierwszy rzut oka nie za dużo. Każde dziecko bawi się w lekarza, ale nikt nie uznaje, że potrafi przeprowadzić przeszczep serca. Tak samo nasi narowowi naziole mają niewiele wspólnego z narodowymi socjalistami. Dlaczego dzieci bawią się w lekarza jesteśmy w stanie zrozumieć, ale dlaczego dorośli mężczyźni bawią się w podłe kreatury?

Ta fascynacja i „zabawa” nie wywodzi się z wiedzy historyczne. Nie została oparta na żadnej wiedzy, na niczym, co intelektualne. Co gorsza, wynika z braku chęci uczenia się, a to już choroba nieuleczalna. Tym bardziej hura optymizm pod tytułem „zmienimy program nauczania w szkołach i może zorganizujemy jakąś wystawę. Tak zniszczymy nazizm” jest niezwykle zasmucający. Zasmucający, bo zrzucamy bombę nie na Wewelsburg, ale okolice Honolulu. Nie ten front.

Zmiany w edukacji wpływają na tych, którzy chcą się uczyć. Uwierzcie mi, można przetrwać szkołę podstawową, średnią, a nawet studia pozostając ignorantem. Taki już jest nasz system edukacji – tolerancyjny… nawet dla głupoty. Oczywiście, brońcie mnie germańscy bogowie, przed stwierdzeniem, że kwestię nauczania w szkołach możemy sobie odpuścić. Szkoła pomaga „uratować” przed głupotą większość dzieci. Chcę jedynie przekazać, że nawet najlepszy nauczyciel, nawet najlepsza szkoła, najciekawsza książka nie zmieni postrzegania świata przez łyso-twardogłowych. Szczególnie tyczy to się opracowań naukowych. Wiemy, co naziści robią z książkami. Nie lądują one na półkach, ale w ogniskach. No może siermiężne, kiepsko napisane dzieło pewnego malarza pocztówek znajduje uznanie…

Łyso-twardogłowi wiedzą o historii mniej więcej tyle, ile rządzący o hasłach głoszonych na Marszu Niepodległości, czyli nic. Czemu więc ideologia nazistowska (lub jej strzępki, które przypadkiem trafiły do umysłów młodych ludzi) jest tak pociągana?

Henrich Himmler został Reichfurerem, gdy był młodszy ode mnie. Bądźmy szczerzy, zrobił karierę o jakiej wielu marzy i której większość z nas nigdy nie zrobi. Nie chodzi o to, by zostać szefem zbrodniczej organizacji, lecz by zostać szefem jakiejkolwiek organizacji. To raczej domena panów po pięćdziesiątce. A dzięki nazizmowi spełniają się marzenia: młody, pełen wiary i nadziei w swoją ideologię chłopak staje na szczycie. Co go wyróżniało na tle generałów i wojskowych – to, że nie miał żadnego doświadczenia, a jedynie piękne sny o wielkości i pielęgnowane przez lata urazy.

Himmler był normalnym chłopcem. Nie był małym psychopatą. Zwykły dzieciak. Nawet Wiligut nie wywróżyłby mu tak wielkiej kariery. Trochę rozpieszczony, trochę maminsynek, trochę niesamodzielny. Nie stąpał twardo po ziemi. Swoją drogą warto by sprawdzić, czy nasi współcześni polscy naziści potrafią uruchomić pralkę i odkurzyć dywan. A może wychowywani byli w przekonaniu o własnej wyjątkowości i przeświadczeniu, że pradawni bogowie zesłali ich na ziemię w wyższych celach? Czy matki polki uchroniły ich przed prozaicznymi obowiązkami dnia codziennego? Jak wiemy, domem zajmować musi się kobieta – matka, czy jej reinkarnacja potocznie zwana żoną, a dzięki zaoszczędzonemu czasowi, mężczyzna ma czas studiować pismo runiczne i debatować nad wyższością rasy łysijskiej.

Heindrich bardzo chciał zostać bohaterem. Bardzo. Niestety, koleje losu potoczyły się tak, że mimo jego starań, nie udało mu się zostać wielkim bohaterem wojennym, który sam pokonał cały oddział wroga. Nie udało mu się nim zostać, ale nie oznacza to, że nie identyfikował się ze swoim wewnętrznym kombatantem. A nasi współcześni naziole? Jak oni kochają wszystko, co związane jest z wojskiem! Co prawda, gdy służba wojskowa była jeszcze obowiązkowa, wielu stawało na łysej głowie, by na komisji wojskowej udowodnić, że nie może pójść w kamasze, ale poza tym wojskowość kocha. Kocha spodnie moro, które świetnie pasują do koszulki z Żołnierzami Wyklętymi, kocha wysokie buty wojskowe, kocha tatuaże, które świadczą o męstwie i w dzisiejszych czasach zastąpiły bitewne blizny, kocha ideę wojskowości i ,oczywiście, kocha fryzurę. Polscy naziści darzą wojsko uczuciem tak gorącym, jak płonący Reichstag! Ale nie aż tak, by do niego wstąpić. Może i lepiej…

Himmler był mądry i niewątpliwie pracowity. To całkowicie odróżnia go od jego dzisiejszych nieudolnych naśladowców. Urzędnik idealny. Bardzo skrupulatny i dokładny. Na papierze łatwo skazać miliony na śmierć. Gdy natomiast przygląda się egzekucji trudno zapanować nad żołądkiem. Himmler był mądry, ale równocześnie przekonany, że jest jeszcze mądrzejszy. To łączy go z naszymi SS-manami od wafelków. Są przekonani, że to oni posiedli tajemną wiedzę.

Prócz ambicji i urażonego ego, co jeszcze łączy naszych nazistów z hitlerowcami? Oczywiście „antyizmy”. Antysemityzm, antysocjalizm, antylewakizm, antyhomoseksualizm, antyucodźcyzm. W skrócie: jeżeli coś jest obce, to zapewne jest złe. Jeżeli coś jest obce, to z pewnością przyczyni się do tego, że nie zrobisz kariery, nie będziesz zarabiał tyle ile byś chciał, nie poderwiesz pięknej dziewczyny, nie poradzisz sobie w życiu bez nadopiekuńczej matki.

Dlaczego naziści przejęli władzę w Niemczech? Przez urażoną dumę po przegranej wojnie i przez sen o potędze. Obecnie też śnimy o Wielkiej Rzeczpospolitej, liderce Międzymorza, stającej w kontrze do biurokratycznej Unii Europejskiej, złowieszczej Rosji, banderowskiej Ukrainy, kamieniczników z Izraela i Niemców, którzy zbudowali swoje państwo dzięki niewypłaconym reparacjom. Nasze uczucia narodowe są wielce urażone. Nie jesteśmy potęgą, inni nie drżą na myśl o nas, nie rozumieją wysokiej sztuki Jezusa ze Świebodzina, a przekupni bogacze hamują Kubicy start w wyścigach Formuły 1. Jesteśmy bardzo urażeni.

Himmler był romantykiem. Tak został wychowamy. Mógł zostać wielkim patriotą, mógł pracować dla dobra swojego kraju, a nawet dla świata. Mógł zostać pozytywnym bohaterem… gdyby tylko nie było w nim tyle urazy i nienawiści. Gdyby tylko nie wierzył, że jest lepszy, niż rzeczywiście był.

W nazizmie było coś mistycznego, coś religijnego, coś czego nie potrafimy uchwycić. Chodzi nie tylko o kult jednostki, wszechobecną ezoterykę, o Hitlera czczonego jak boga, o dziwne obrzędy SS, ale o umiejętne sterowanie lękami. Pamiętajmy, że dzisiejsza religijność ogranicza się do niedzielnego popołudnia i imprez z okazji Pierwszej Komunii. Religia mieszka już tylko w kościołach, a nie w sercach i duszach. Te są puste i błagają, by czymś je wypełnić. Kiedyś w miejscu tej pustki rozwijano germańskie dziedzictwo. Dziś też znajdzie się coś, co zajmie wolną przestrzeń. Przyroda nie znosi pustki. Miejsce Gott zawsze zajmie jakiś inny Got. Prawdziwa zemsta bogów.

W skrócie: wkroczyliśmy na prostą drogę. Na prostą drogę, może nie do nazizmu, ale do jakiegoś innego „izmu”. Nie pomoże nam więcej lekcji historii, nie pomoże nam kolejna niskobudżetowa telenowela historyczna, nie pomoże nam tysiąc wystaw. Musielibyśmy posiąść wiedzę, jak wpoić miłość do ojczyzny, ale nie uczyć pogardy do innych. A tego nie potrafimy.

Musimy się spieszyć. Wystarczy jedna charyzmatyczna osoba, by zawładnąć podatnymi umysłami. Himmler twierdził, że „przyszłość należy do nas”. Wydawało się, że do nich należy tylko przeszłość, ale mógł mieć rację. Przyszłość może należeć do nich.


Mizz Oginis
O mnie Mizz Oginis

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo