polish allied polish allied
285
BLOG

Afganistan- Koniec jak w Wietnamie ?

polish allied polish allied Polityka Obserwuj notkę 4

Naprawdę niełatwo było mi napisać ten post, gdyż przez wiele lat uważałem iż zachodnia interwencja w Afganistanie miała sens. I nadal uważam, że po 11 września Amerykanie nie mieli wyboru i musieli wjechać na Afganistan, aby wykończyć al-Kiadę i zabezpieczyć swój kraj przed kolejnymi atakami terrorystycznymi.  


Po zamachach z 11 września 2001r. Amerykanie nie mogli nie podjąć zdecydowanej akcji militarnej przeciwko al-Kaidzie, gdyż tym samym pokazaliby, że można bez żadnych poważnych konsekwencji zaatakować ich kraj i pozostać bezkarnym. Nota bene do zamachów 9/11 nie doszłoby, gdyby poprzednio Bill Clinton dał pozwolenie na likwidację ibn Ladena, czego nie zrobił ,choć było ku temu kilkanaście okazji.


Poza tym USA spodziewały się kolejnych ataków, więc aby im przeciwdziałać trzeba było uderzyć w samo serce al-Kaidy, które było w Afganistanie. Talibowie mieli jeszcze wówczas wybór- mogli posłuchać ultimatum G. Bush’a, wydać ibn Ladena i członków al-Kaidy, zamknąć ich obozy szkoleniowe, wypuścić zagranicznych zakładników. Gdyby tak uczynili, uniknęli by wojny i klęski, jakie niebawem na nich spadły. Oni woleli jednak dalej trzymać z ibn Ladenem.


Talibowie, którzy w czasie kilku lat swoich rządów zdążyli wymordować ok.400,000 ludzi, a Afganistan zamienić w szariackie piekło na ziemi, gdzie kobiety znaczyły dl;a nich mniej niż zwierzęta, a ucinanie rąk i stóp za kradzież było normą, zostali w szybkim czasie pokonani przez Sojusz Północny wsparty przez lotnictwo USA i UK oraz siły specjalne tych krajów. Niektórzy twierdzą, że w 2001 i 2002 roku była okazja, aby zawrzeć wówczas pokój z pokonanymi talibami, dobić al-Kaidę, zabić ibn Ladena (zanim ten uciekł z Tora Bora) i tym samym zakończyć wojnę zwycięstwem.


Na pewno błędem było forsowanie w tym kraju demokracji i budowanie państwa z rządem centralnym, które były plemionom afgańskim obce. USA i Zachód straciły przez to masę pieniędzy, czasu, zasobów, a efekty były mizerne. Może zatem lepiej było wspierać Sojusz Północny w walce z talibami, zwalczać al-kaidę i ustanowić bazy wojskowe, ale nie wysyłać tam dziesiątek tysięcy żołnierzy i nie wikłać się w długotrwałą wojnę, tak jak to miało potem miejsce.


Stało się jednak inaczej- Amerykanie skupili się na Iraku, NATO nie potrafiło rozwiązać wielu kwestii w Afganistanie, a od 2005 roku talibowie zaczęli atakować z Pakistanu, zaś jesienią 2006 r. na południu i wschodzie Afganistanu przeszli do ofensywy na dużą skalę.


Jakkolwiek jestem zwolennikiem prezydenta Trumpa i w bardzo wielu kwestiach zgadzam się z nim, popieram go i bronię,  tak w przypadku Afganistanu uważam że popełnił błąd zawierając pokój z talibami. Rozumiem jakie motywacje kierowały 45.prezydentem USA, który chciał zakończyć "niekończącą się wojnę", ale  problem polega na tym, że było do przewidzenia, ze talibowie będą chcieli obalić afgański rząd i powrócić do władzy, a także , że nie ma żadnej gwarancji, iż  w przyszłości nie będą stanowić zagrożenia dla Zachodu,  oraz że znowu pod Hindukuszem nie zadomowi się al-Kaida i inne ugrupowania terrorystyczne.


Z perspektywy czasu uważam, że albo trzeba było zawrzeć pakt pokojowy z talibami w 2002/2003 roku, kiedy ci byli słabi, abo w ogóle nie zawierać z nimi żadnego pokoju, kontynuując status quo, co oznaczałoby że nadal mamy kilka/kilkanaście tysięcy żołnierzy w Afganistanie, ale dzięki temu talibscy ekstremiści nie mogą wróicić do władzy.


To że w tej chwili nad Afganistanem zbierają się czarne chmury to kolejny "sukces" lewicowej marionetki bidena i jego  vice harris, którzy dają następny popis swojej niekompetencji, głupoty i krótkowzroczności. Tak samo jak zaprzepaścili sukcesy poprzednika, doprowadzili do kryzysu na granicy z Meksykiem, odpuścili blokadę Nord Stream 2, nie wysłali Ukrainie obiecanej broni (umacniając tym samym Putina) oraz zablokowali ropociąg Keystone, tak teraz oddają pole talibskim barbarzyńcom. Wygląda to tak, jakby koniecznie chcieli popełnić błąd z Iraku, kiedy Obama wycofał stamtąd bezmyślnie wszystkie wojska i pozostawił ten kraj na pastwę islamskich terrorystów, co potem skutkowało powstaniem Daesz. 



Od czasu, kiedy Amerykanie i sojusznicy z NATO wycofują lub już wycofali (jak Polacy i Niemcy)  swoje ostatnie oddziały z Afganistanu, przez media i fora internetowe przetacza się jednostronna narracja, że oto jesteśmy świadkami nowej klęski USA, tak jak to miało miejsce w 1975r. w Wietnamie. Dziennikarze piszą wręcz o rejteradzie Amerykanów, co w przypadku pośpiesznego i niezapowiedzianego opuszczenia przez nich bazy w Bagram ma nawet sens. Równocześnie wiele mediów oraz antyamerykańskich nienawistników wieszczy, że afgański rząd upadnie, a do władzy lada chwila wrócą talibowie. Przytaczają w tym celu jakże wiarygodne wypowiedzi talibów i Rosjan, którzy twierdzą, że talibscy "bojownicy" kontrolują już 85% kraju, w tym większość granic.


Przytacza się też masową dezercję afgańskich żołnierzy do Tadżykistanu i zajęcia przez talibów przejścia granicznego z tym państwem. Nie zaprzeczam tym faktom, niemniej uważam że wbrew tym kretynom, którzy życzą talibskim mordercom zwycięstwa, a USA klęski, nie ma powodów do radości. Trzeba być albo skończonym idiotą bez wyobraźni, albo degeneratem, aby trzymać stronę islamskich faszystów, którzy mają niewielkie poparcie wśród Afgańczyków, i na których Afgańczycy naprawdę nie czekają z otwartymi ramionami.  



Oczywiście krytycy interwencji NATO w Afganistanie mają gotowe odpowiedzi w rodzaju, że od początku ta wojna była błędem i nie miała sensu (zamachowcami z 9/11 nie byli przecież Afgańczycy) , że to wszystko przez Amerykanów, że nie warto było się tam pchać i należy stamtąd uciekać, bo i tak Zachód skończy tam jak Sowieci. Wszak nikt nigdy nie podbił Afganistanu. 




Po zamachach z 11 września 2001r. Amerykanie nie mogli nie podjąć zdecydowanej akcji militarnej przeciwko al-Kaidzie, gdyż tym samym pokazaliby, że można bez żadnych poważnych konsekwencji zaatakować ich kraj i pozostać bezkarnym. Nota bene do zamachów 9/11 nie doszłoby, gdyby poprzednio Bill Clinton dał pozwolenie na likwidację ibn Ladena, czego nie zrobił ,choć było ku temu kilkanaście okazji.


Poza tym USA spodziewały się kolejnych ataków, więc aby im przeciwdziałać trzeba było uderzyć w samo serce al-Kaidy, które było w Afganistanie. Talibowie mieli jeszcze wówczas wybór- mogli posłuchać ultimatum G. Bush’a, wydać ibn Ladena i członków al-Kaidy, zamknąć ich obozy szkoleniowe, wypuścić zagranicznych zakładników. Gdyby tak uczynili, uniknęli by wojny i klęski, jakie niebawem na nich spadły. Oni woleli jednak dalej trzymać z ibn Ladenem.


Talibowie, którzy w czasie kilku lat swoich rządów zdążyli wymordować ok.400,000 ludzi, a Afganistan zamienić w szariackie piekło na ziemi, gdzie kobiety znaczyły dl;a nich mniej niż zwierzęta, a ucinanie rąk i stóp za kradzież było normą, zostali w szybkim czasie pokonani przez Sojusz Północny wsparty przez lotnictwo USA i UK oraz siły specjalne tych krajów. Niektórzy twierdzą, że w 2001 i 2002 roku była okazja, aby zawrzeć wówczas pokój z pokonanymi talibami, dobić al-Kaidę, zabić ibn Ladena (zanim ten uciekł z Tora Bora) i tym samym zakończyć wojnę zwycięstwem. 



Na plus NATO (w tym także Polski) i USA można zaliczyć jednak to, że Afganistan nie był już więcej bezpieczną oazą terrorystów i ich bazą wypadową do kolejnych ataków terrorystycznych na Zachodzie, siła al-kaidy została złamana, ibn Laden w końcu zginął, a talibowie pomimo swoich ofensyw i zamachów nie byli w stanie wrócić do władzy i pokonać ISAF.  Sam Afganistan także skorzystał, gdyż zagraniczne wojska (w tym Polacy) i firmy wybudowali wiele dróg, mostów, budynków, szpitali, szkół tym samym poprawili poziom życia zwykłych Afgańczyków. Szkolili także afgańskie siły bezpieczeństwa, które przynajmniej w części są w stanie walczyć i przeciwstawić się talibom.


W obecnej sytuacji można więc wysłać siły specjalne, drony, B-52, aby powstrzymać talibską ofensywę.Tyle i aż tyle, aby nie powtórzyć błędów z Wietnamu. Nota bene w 1975 roku, gdy w Kongresie USA ważył się los niekomunistycznego, wolnego Wietnamu, ówczesny senator Joe biden głosował przeciwko jakiejkolwiek pomocy dla Wietnamu. Jak to historia zatacza koło...




polish_allied



Prawicowy buntownik z natury, bonapartysta z przekonania, politolog z wykształcenia, zwolennik Wolności i wolnego rynku, wróg lewactwa i socjalizmu. Tak dla Flagi Konfederacji (CSA), serbskiego Kosowa, amerykańskich republikanów, wolności gospodarczej i osobistej, a także swobodnego dostępu do broni palnej dla osób zrównoważonych i niekaranych. Nie dla lewicy i jej chorych idei typu gender, globalistów od Gatesa i Sorosa, islamu,Rosji i komunistycznych Chin. Kocham Tajlandię, Bangkok i Azjatki, nie znoszę feministek. Przywódcami, których najbardziej cenię są : cesarz Napoleon I, prezydent Ronald Reagan oraz generałowie Francisco Franco i Augusto Pinochet.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka