POLIS MPC POLIS MPC
276
BLOG

Dąbrówka o Komisji Prawdy i Pojednania

POLIS MPC POLIS MPC Polityka Obserwuj notkę 20

 

Przypominam opublikowany w POLIS MPC tekst prof. Andrzeja Dąbrówki dotyczący lustracji, ponieważ kwestia tego, jak się uporamy z dziedzictwem peerelu jest wciąż aktualna. Poza tym jednak, jak na mój gust, myśląc o sanacji Polski należałoby też wziąć pod uwagę dokonanie lustracji tych, którzy sprzeciwiali się jakimkolwiek próbom rozliczenia komunizmu w okresie III RP. Nasz problem bowiem to nie tylko to, iż czerwoni pozostali bezkarni po „obaleniu komunizmu”, ale też to, że ktoś im świadomie tę bezkarność zagwarantował. Dąbrówka przywołuje w swoim tekście doświadczenia RPA z Komisją Prawdy i Pojednania powołanej do dokonania „inwentaryzacji” apartheidu. Jak wiemy, w Polsce nawet do takiego procesu w kontekście inwentaryzowania sowietyzmu nie doszło.

Free Your Mind

 
Jest już IPN i to wystarczy”
Andrzej Dąbrówka

 
Komisja Prawdy i Pojednania nie jest w Polsce potrzebna,
bo jest już IPN i to wystarczy”
Lech Wałęsa
W procesie politycznej transformacji Republiki Południowej Afryki istotną rolę odegrała Komisja Prawdy i Pojednania (Truth and Reconciliation Commission, TRC, 1995-1998).[1]
Gdy załamał się system sowiecki, co zostało uwieńczone rozwiązaniem Związku Sowieckiego (1991), w RPA został odgórnie zakwestionowany system apartheidu (1990).[2] Prezydent F.W. De Klerk cofnął wtedy zakaz działalności organizacji walczących z apartheidem. Rozpoczęto serię wielopartyjnych konferencji konsultacyjnych, które w latach 1991-93 wypracowały tymczasową konstytucję i kalendarz pokojowego i legalnego przejścia do demokracji. Po uchwaleniu Tymczasowej Konstytucji (1993)[3] przeprowadzono demokratyczne wybory (1994), zaś nowy parlament realizując dyrektywy Konstytucji powołał państwową Komisję do wyjaśnienia i rozliczenia apartheidu drogą inwentaryzacji naruszeń praw człowieka i dokładnego ustalenia sprawców i motywów tych naruszeń, oraz wysłuchania ich ofiar.

 

Truth and Reconciliation Commission (TRC) miała dwa zasadnicze zadania: zadośćuczynienie ofiarom poprzedniego systemu oraz ukaranie sprawców przestępstw lub ich amnestionowanie, jeśli wyznali okoliczności czynów popełnionych z motywów politycznych w latach 1960-1995.
Instytucja miała charakter komisji śledczej i arbitrażowej, złożonej z osób zaufania publicznego reprezentujących różne grupy narodowościowe, i wyposażonej w specjalny status organu państwowegoUstawą o Promowaniu Narodowej Jedności i Pojednania (1995).[4]
Przedkładając w parlamencie ustawę minister sprawiedliwości wyjaśnił cele powołania i zasady jej działania. Wyróżnił dwie strony procesu pojednania: sprawców krzywd i ich ofiary. Sprawcom Konstytucja przyznała prawo do amnestii, ofiarom zaś prawo do poznania prawdy. „Tylko dążenie do prawdy stwarza klimat moralny, w którym nastąpi pojednanie i pokój."[5]
 
 
Do grona sprawców należeli nie tylko urzędnicy poprzedniego systemu, ale również działacze organizacji takich jak ANC, którzy dopuszczali się aktów przemocy i terroru na ludności cywilnej i wobec członków własnych lub rywalizujących organizacji.[6] Warto odnotować, że walki trwały jeszcze po wyborach, a liczba ofiar tych rzezi przekroczyła znacznie liczbę śmiertelnych ofiar spowodowanych przez aparat policyjny apartheidu.[7]
Sprowadzając szeroki mandat Komisji do wspólnego mianownika można rzec, że służyła do rozładowania napięć poznawczych i emocjonalnych, elektryzujących mieszkańców RPA po likwidacji dawnego ustroju z jego niedemokratycznymi instytucjami, rasowymi podziałami i politycznymi konfliktami - będącymi stanem wojny domowej.
Komisja zebrała korpus świadectw osobistych i instytucjonalnych (samooceny 4 partii politycznych co do ich roli w okresie apartheidu); część tych tekstów weszła do publicznego obiegu, po czym stał się źródłem materiałów tematycznych dla utworów artystycznych (reportaże, powieści, dramaty. Reszta jest niedostępna.
Śledczy wymiar prac Komisji służył zgromadzeniu takiej liczby dowodów aby moralnie zdelegalizować apartheid, także w oczach jego byłych zwolenników. Natomiast arbitrażowy wysiłek Komisji szedł tak daleko, że narzucał ofiarom zobowiązanie do wybaczenia w imię narodowego pojednania i deklaracje przedkładania troski o dobro wspólnoty ponad dochodzenie rekompensaty za własne krzywdy.
Był jeszcze trzeci aspekt, mniej tu nas interesujący, związany z etnicznym zróżnicowaniem RPA (obecnie jest 11 oficjalnych języków), wymagającym wypracowania mechanizmów równościowych i budowy „jedności narodowej", wymagającej przedefiniowania wielu tożsamości.
*
Odebrano zeznania ponad 21.000 świadków, z których ok. 10% dopuszczono do publicznych przesłuchań z udziałem publiczności. Każdy miał zasadniczo pół godziny na wystąpienie, mogąc mówić tylko o sprawach i osobach wymienionych w pisemnym zeznaniu-skardze, i kończąc prośbą pod adresem Komisji (o zadośćuczynienie). Zadbano o to, aby z przesłuchań wyłonił się najpełniejszy, wyrazisty, i wstrząsający obraz apartheidu. Osiągnięto cel dzięki ścisłemu zastosowaniu następującej procedury: Selekcja uprawnionych do składania zeznań i nadanie statusu „ofiary aktów rażącego łamania praw człowieka"; zapis zeznań, ich redakcja, komisyjna kolaudacja, wybór kandydata do przesłuchania publicznego i właściwa prezentacja - poprzedzona (1) selekcją pod względem odporności psychicznej zeznającego oraz wyrazistości jego opowieści w telewizji, i (2) pouczeniem jakich reguł ma przestrzegać.[8]
Ofiary przestępstw mogły składać podania o materialne odszkodowania (większość nie wypłacona z powodu braku funduszy), natomiast skruszeni sprawcy - wnioski o amnestię.
Wiele ważnych osobistości zlekceważyło Komisję. Były prezydent P.W. Botha za uchylanie się od wezwań miał nawet wytoczony proces karny. Przywódca Inkathy Buthelezi, zwalczany przez ANC, oceniał Komisję jako niemal policyjny organ ANC rozpętujący komunistyczne polowanie na czarownice.[9] Cały korpus sędziowski odmówił przesłuchania, zresztą symbolicznego, gdyż zbiorowego.
Jeden z dwu komisarzy Afrykanerów, Wynand Malan odmówił podpisania końcowego raportu, tak więc nie został on przyjęty jednomyślnie.[10]
*
Swoją rolę Komisja spełniła kreując się na nową, jawną i demokratyczną formę działania opinii publicznej, która swobodnie funkcjonując dokonuje ciągłego samorozeznania społeczeństwa w jego wartościach. Muszą one być wciąż swobodnie opowiadane i dyskutowane, dlatego nie da się zrealizować takich zadań emancypacyjnych i pedagogicznych bez udostojnienia prywatnych narracji, w czym nieodzowne są wolne pluralistyczne i otwarte media. Od ich rzetelności i suwerenności zależy upodmiotowienie polityczne i historyczne narodu.
TRC dostarczyła wiele dowodów na poparcie rezolucji ONZ uznającej apartheid za zbrodnię przeciwko ludzkości. Przeprowadzone w 2001 roku badania wykazały, że 39% ludności RPA nadal oceniało ideę apartheidu jako słuszną, 55% uważało ją za niesłuszną, a 7% nie miało zdania. Prawie identyczne zdanie jak to uśrednione mieli koloredzi (38%:55%), na skrajach od średniej byli Afrykanerzy (65:29) i Xhosa (18:73), a pośrodku biali anglojęzyczni (36:60) i Zulusi (25:65).[11]
Po zakończeniu pracy Komisji Prawdy i Pojednania wielki moralny poskromiciel apartheidu Desmond Tutu zaangażował się w akcję międzynarodowego potępiania i izolowania Izraela jako państwa „antypalestyńskiego apartheidu". Nie jest to odosobniony przypadek - wielu walczących z apartheidem ostro krytykowało Izrael, m.in. poeta Breyten Breytenbach.
Część przesłania Komisji po jej rozwiązaniu kontynuuje państwowy Instytut Sprawiedliwości i Pojednania, założony w 2000 roku.[12] Głównym celem jest ekspercka inżynieria społeczna: budowanie wieloetnicznego narodu zdolnego do życia w pokoju społecznym w ramach demokracji konstytucyjnej. Jedną z form działalności są badania opinii publicznej, tzw. Barometr Pojednania.[13] Z najnowszego (dane z kwietnia 2008) widać słabnące zaufanie do „szczęśliwej przyszłości wszystkich ras w RPA". W roku 2003 wyrażało je 94% Czarnych i 63% Białych, w 2008 - 65% i 47% (s. 14).
Z tych samych badań wynika drastyczny spadek w zakresie oceny swojej sytuacji materialnej: we wszystkich grupach średnio 39% liczy na poprawę, ale wśród białych tylko 20% (czarni 45%); dla porównania w 2006 r. było to odp. 50%, 39% i 60%. Jeszcze drastyczniejsze są oceny perspektyw osobistego bezpieczeństwa (s. 11).
*
TRC cieszyła się pewnym zainteresowaniem w Polsce. Jej obraz bywał manipulowany.
Najczęstszym uproszczeniem w relacjach było pomijanie aspektu dokumentacji naruszeń praw człowieka, koncentrowanie się natomiast na sprawie amnestii, i w związku z tym utożsamianie mandatu TRC nawet nie z lustracją, ale z grubą kreską.[14]
Projektując próbowano nadać jej formę panelu historiozoficznego, oceniającego mechanizmy rządzące czasami PRL (Jaruzelski), co skomentował Lech Wałęsa: „generałowi bardziej chodzi o wybielenie niż o pojednanie"; Komisja Prawdy i Pojednania nie jest w Polsce potrzebna, bo „jest już IPN i to wystarczy" („Gazeta Wyborcza" 6.05.2005). Józef Życiński wymarzył sobie w Komisji coś w rodzaju specjalnego konfesjonału dla skruszonych, którzy nie będą mieli okazji składać oświadczeń lustracyjnych. Ciekawe, kto by decydował, po której stronie kto będzie siedział?
Zobaczmy jeden przykład politycznych manipulacji medialnych wypowiedziami na temat pomysłu polskiej komisji.
Idea Komisji Prawdy i Sprawiedliwości zawarta była w programie Porozumienia Centrum z 1997 r."[15]
(...) (J. Kurski) I teraz chce Pan nadrobić to zapóźnienie przy pomocy Komisji Prawdy i Sprawiedliwości?
(J. Kaczyński) - Żeby było jasne - bo od razu pojawiły się krzyki, że proponujemy trybunał rewolucyjny - ta komisja w żadnej mierze nie przekroczy roli, jaką odgrywają komisje parlamentarne. Ma w sposób całkowicie przejrzysty ustalić prawdę, a oskarżeniem i karą będzie zajmował się wymiar sprawiedliwości. Komisja ma mieć łatwy dostęp do wszelkich materiałów, ma stosować zaostrzone sankcje za składanie fałszywych zeznań, by zapobiec takim krętactwom, jakie miały miejsce przy aferze Rywina. Komisja powinna mieć własnych prokuratorów, którzy będą nie tyle oskarżycielami, co pomocnikami komisji w dochodzeniu do prawdy. W komisji zasiadać będą przedstawiciele opozycji, a jej prace uwolnią rząd od politycznych rozliczeń.
Prace komisji będą transparentne. Jednym z mechanizmów postkomunizmu jest niebywale rozbudowana sfera tajemnicy, która powoduje, że obywatel, który ma być podmiotem politycznym, ma zgodnie z prawem nic nie wiedzieć. Tak być nie może.
(J. Kurski) Nie ma więc tu żadnej analogii z południowoafrykańską Komisją Prawdy i Pojednania. O ile w RPA chodziło o pojednanie, przebaczenie i abolicję, o tyle tu chodzi o oskarżenie, osądzenie i ukaranie.
Oto jak zostało przez fachowca streszczone zapewnienie przyszłego Premiera o tym, że miałaby to być w pełnym sensie sejmowa komisja śledcza:ustalić prawdę bez politycznych rozliczeń, oskarżenie i kara rzeczą wymiaru sprawiedliwości.
A oto jak jest ten wywiad zrelacjonowany w „Polityce" (tej od „Tusku, musisz"):
„Jarosław Kaczyński odżegnuje się też od wszelkich analogii z komisją Tutu: ‘O ile w RPA chodziło o pojednanie, przebaczenie i abolicję, o tyle tu chodzi o oskarżenie, osądzenie i ukaranie' " („Polityka"8.01.2005).
*
Południowoafrykańska Komisja stawiana była w Polsce jako wzór nierozpamiętywania niczyich win i błędów - tymczasem udzieliła wprawdzie amnestii 1200 osobom, ale pięciu tysiącom jej odmówiła,[16] zaś Desmond Tutu skierował do prokuratur listę ponad 300 osób podejrzanych o dokonanie zbrodni w epoce apartheidu. Dziennikarz wmawia Polakom: „w RPA chodziło o pojednanie, przebaczenie i abolicję".[17] Jakoś też nie słychać, aby ten czy ów niemiecki moralista polityczny (z zapomnianym przez 50 lat epizodem w SS) chciał ronić łzy nad okrucieństwem biskupa Tutu. Wtóruje mu inny życzliwy:
„Zupełnie inny charakter miała Komisja Prawdy i Pojednania w RPA, która świadomie zrezygnowała z karania sprawców na rzecz ujawniania możliwie największej liczby faktów dotyczących zbrodni apartheidu. W konflikcie między sprawiedliwością a dążeniem do prawdy komisja wybrała prawdę."[18]
Prawdę! Owszem, „ten i ów" groził za to Polsce izolacją,[19] że Sejm uchwalił nową ustawę lustracyjną (2006), która domaga się od osób publicznych wyznania tylko prawdy o fakcie współpracy, bądź fakcie braku współpracy z tajnymi służbami totalitarnego państwa komunistycznego i nie grozi nikomu żadnymi sankcjami za taką współpracę. Nie żąda też ujawniania żadnych konkretnych czynów, prócz nagiego faktu współpracy (lub jego braku). Wbrew czarnej legendzie polskiej lustracji nie wiązał się z nią żaden system państwowej oceny zachowania, szukania odpowiedzialnych i piętnowania winnych, ani tym bardziej „udowadniania swojej niewinności" (Bachmann).
Tymczasem południowoafrykańscy „sprawcy" musieli wyznać wszystkie okoliczności, podać wszystkie fakty, nazwiska, wspólników, zleceniodawców, jeśli byli policjantami - opisać metody inwigilacji, przemocy, tortur. Dopiero gdy ich zeznania zostały potwierdzone przez innych świadków, zaś fakt działania w ramach struktur politycznych został potwierdzony przez odpowiednie instancje partyjne lub państwowe, mogła nastąpić amnestia.[20]
Były to zarazem zeznania nie w typowej sytuacji sądowej, ale dosłownie przed całym społeczeństwem, a nawet światem, gdyż były nagrywane i mogły być dowolnie publikowane, a następnie natychmiast komentowane i weryfikowane. To zresztą dotyczy także osób poszkodowanych, które miały okazję „całemu światu" opowiedzieć o swoich krzywdach, we własnym języku (a było ich kilkanaście[21]), we własnym środowisku (Komisja pracowała oddziałami w terenie), ale w pełni publicznie, przy udziale mediów i wszystkich zainteresowanych.
Również chilijska komisja prawdy i pojednania działała w celu osiągnięcia pojednania opartego na prawdzie i sprawiedliwości.
Niemiecka ustawa lustracyjna była zarazem ustawą dekomunizacyjną - będąc naukowcem zwolnionym z pracy w rozwiązanych ustawowo placówkach Akademii Nauk, aby się dostać z powrotem trzeba (było) wypełniać wielostronicowy formularz, z pytaniem o przynależność do SED i komunistycznych organizacji młodzieżowych oraz o współpracę z tajnymi służbami, pobierane pieniądze itp. O ile wiem niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie miał zastrzeżeń do tak drakońskich rozwiązań.
A w Polsce? Pozbawieni wstydu kumple generałów cieszą się po 20 latach, że nie tracili czasu na dochodzenie prawdy o tym, kim byli kolaboranci totalitarnego reżymu jak Szczypiorski, których latami kreowali w swoich postubeckich i postkomunistycznych mediach na moralne wzorce. „Możemy być z siebie zadowoleni", mówią sztukatorzy. Udało się wybić milionom Polaków zainteresowanie prawdą.
Andrzej Dąbrówka
 
 

[1] Oficjalna strona z raportami i archiwum: http://www.doj.gov.za/trc/trc_frameset.htm
[2] Hennie P. P. Lötter, Injustice, Violence and Peace: The Case of South Africa, Amsterdam 1997; wspomina o konferencjach w Kempton Park (Johannesburg) jako początku końca apartheidu również W. Malan, zob. przyp. 8.
[3] Właściwą konstytucję uchwalono w 1997 r.
[4] Promotion Of National Unity And Reconciliation Act http://www.doj.gov.za/trc/legal/act9534.htm
[5] The Interim Constitution states that in order to advance reconciliation and reconstruction amnesty shall be granted in respect of acts, omissions and offences associated with political objectives committed in the course of the conflict of the past. But concern for perpetrators is not enough. There are many individuals, families and communities who have suffered deeply as a result of human rights violations. They deserve to know the truth as part of the healing process. It is the search for truth which can create the moral climate in which reconciliation and peace will flourish. http://www.doj.gov.za/trc/legal/justice.htm
[6] Mówił o tym jeden z posłów podczas debaty Zgromadzenia Narodowego nad przyjęciem Raportu TRC (fragment stenogramu posiedzenia 25.02.1999): Mr J W MAREE: Mr Chairman, from 1989 to 1994, the ANC killed 4 350 people in South Africa. [Interjections.] All this is listed in terms of the number of killings per year and the perpetrating organisation at national level. Here is the name of the ANC, here is the graph, and here are the figures. From 1989 to 1994. 4 350 people were killed by the ANC. [Interjections.] During the same period, Inkatha killed 950 people. That is the score: 4 350 on one side, 950 on the other side. [Interjections.] During the same period, the police were responsible for 660 deaths only. Therefore, from 1989, the perpetrator was the ANC. http://www.pmg.org.za/docs/2005/990225trcdebate.htm
[7] But the real point is that in the war between the IFP and ANC far more black people were killed than were killed in the struggle between black and white. (tamże, cytat z wypowiedzi Butheleziego, 23.02.1999 w "Cape Argus"). Ogólnie krytycznie o negatywnym stosunku TRC do Butheleziego i jego partii IFP, tamże deputowany Pienaar: The IFP has said all along that this process will do more harm than good. The IFP and its leader today stand vindicated in that viewpoint. Truth and reconciliation, the aims of the commission, have not been achieved nor served by this unfortunate process. The TRC, unfortunately, has failed dismally in bringing about reconciliation. Single-handedly, the leader of the IFP, Minister Buthelezi, has done more for reconciliation than the entire commission at its massive cost. [Interjections.] The man who has been vilified by this very commission, and made out to be some scheming arch-villain, has done more for reconciliation than the commission.Let us examine the results of the efforts by the TRC against those by the leader of the IFP. On the one hand, the TRC has polarised not only black- white relations, but also black-black relations. The ANC has even criticised the TRC report for trying to damage IFP-ANC relations in KwaZulu-Natal.
[8] Annelies Verdoolaege, The Human Rights Violations Hearings of the South African TRC: a bridge between individual narratives of suffering and a contextualizing master-story of reconciliation, http://cas1.elis.rug.ac.be/avrug/trc/02_08.htm
[9] Publiczność przesłuchań była w większości zwolennikami ANC. „Members of the ANC/UDF were applauded by the audience, and whites or victims of violations by the ANC/UDF were booed. In some cases this might have prohibited the testifiers from expressing in a sincere and spontaneous way. This was not ideal for the general image of the Commission, as it increased the impression that the TRC was biased in favour of the ANC." (tamże)
[10] Jego votum separatum jest na końcu V tomu sprawozdania (s. 436-457) http://www.doj.gov.za/trc/report/finalreport/TRC%20VOLUME%205.pdf
[11] Hermann Giliomee, The Afrikaners: Biography of a People, Capetown 2003, s. 655.
[12] Institute for Justice and Reconciliation, http://www.ijr.org.za/
[14] „Za samo przyznanie się do winy i szczere wyznanie grzechów Komisja Prawdy powinna udzielać rozgrzeszenia zbrodniarzom, grubą kreskąoddzielić przeszłość od dzisiaj i jutra" (Gazeta Wyborcza29/01/97).
„W konflikcie między ideałami ‘prawdy' i ‘pojednania' skłaniają się ku pojednaniu. Idea ‘grubej kreski' zdaje się zwyciężać nad rygoryzmem bezkompromisowego rozliczania się z przeszłością" (Rzeczpospolita13/07/1994).
[15] J. Kaczyński, „Dajmy Polsce szansę". „Metro", 2004-11-19. http://serwisy.gazeta.pl/metroon/1,0,2402083.html
[16] Ogólna liczba podań (7112) w rozbiciu na różne kategorie (jako granted podano liczbę 849, jako refused 5392): http://www.doj.gov.za/trc/amntrans/index.htm
[17] J.Kurski w powyższym wywiadzie z J. Kaczyńskim.
[19] „Günter Grass o polskim rządzie: Nieszczęście", Dziennik 22.04.2007.
[20] Waluś nie otrzymał amnestii, ponieważ nie ujawnił wszystkiego i nie udowodnił, że działał w ramach jakiejś politycznej struktury.
[21] W tym polski, gdyż jednym z przesłuchiwanych był Janusz Waluś, od 1988 obywatel RPA, który zastrzelił Ch. Haniego.
 
 
POLIS MPC
O mnie POLIS MPC

Kultura Polska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka