Rozpocznę więc od tego że prezentować tu będę klasyczne "autobusowe przemyślenia", myśli niejednokrotnie dość surowe. W tej publikacji przyjmę więc entuzjastycznie wszelką konstruktywną krytykę. Sprawa, jak sam temat mówi, tyczyć się będzie społeczeństwa. Nie byle jakiego, bo polskiego.
Spotkać "na ulicy" człowieka prezentującego postawy wyrażane przeważnie frazesami: "Co za kraj", "Co za naród", "Tu do niczego się nie dojdzie", oraz podobnymi, często w sąsiedztwie gróźb emigracji, ponad wszelką wątpliwość, nie trudno. Do tej pory słuchałem tych słów bez większych emocji, traktując to jako zwykłe gadanie bzdur. Koniec końców, jako człowiek pamiętający z pierwszej połowy lat 90' niewiele ponad Urodziny i Boże Narodzenia, nigdy nie pojmę jak naród ciemiężony przez komunę blisko 45 lat, po pół dekady wybiera czerwonych, co prawda niby trochę bladszych, a "komucha z krwi i kości" mianuję głową kraju. Oczywiście nie jest to główna wada naszego narodu, do głównych zarzutów należy przecież alkoholizm, złodziejstwo, kombinatorstwo i inne pokrewne. Z czego to wynika?
Moja opinia na ten temat jest taka: patrząc na człowieka, nie możemy pominąć jego życiorysu, myśląc o narodzie, nie możemy zapomnieć o jego historii. Jak wygląda historia Polskiego Naroda? Dla uproszczenia, zastanówmy się tylko nad ostatnimi dwustoma laty. No właśnie... Ile przez te 200 lat mieliśmy swojej państwowości? Popularnie przyjmuje się jakieś 85 lat (20-lecie miedzy-wojenne, 45 lat komuny, 20 lat 3. RP). Ja mam na ten ten temat o tyle inne zdanie że liczyłbym 40 lat. Skoro nie wliczamy w tą sumę czasów Królestwa Polskiego z Carem na tronie, to czemu uznawać państwo polskie, nie suwerenne, a na pewno nie prezentujące interesów Polaków. Co za tym idzie 80% tych lat które wpłynęły na postawy społeczne były postawy które wykształciły się właśnie pod cudzymi rządami. Nie dziwi nikogo że Polak który potrafił w XIX wieku oszukać któreś z państw zaborczych był bohaterem. Nie inaczej wyglądało to w zasadzie w PRL. Była jakaś świadomość zła w tym państwie. Trudna do określenia w skali, ale wydaje mi się że doskonała jako moralny kruczek, usprawiedliwiający kradzież zakładowego węgla itd.
Do czego zmierzam? Warto patrzeć na świat nie jako na proste dane, tylko jako na pewne mechanizmy przyczynowo skutkowe. Miejmy świadomość tego że skoro tyle się nakrwawiliśmy, to nie ma szans by teraz nie było tego śladów. Uciekając utożsamiania się z narodem, w pewien sposób uciekamy od własnej historii. Bynajmniej tak pozwala sobie rozumować 18-latek.
W tej chwili jeszcze licealista. Klasa maturalna. w planach inżynierskie studia informatyczne. Pomimo to gorąco interesują się polityką, socjologią i historią. Jestem mocno rozczarowany możliwościami udziału młodych w Polityce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka